144,8 mld – tyle e-maili, według raportu amerykańskiej firmy Radicati, krąży każdego dnia po naszej planecie. Ale to i tak ma coraz mniejsze znaczenie, bo dziś prym wiedzie Facebook. „Tu siedzą wszyscy, jeżeli nawet nie zawsze, to bardzo często, i dlatego tu najłatwiej ich »złapać«” – pisze Agata Jakubowska w Gazecie Wyborczej.
„Na spotkaniu telefonu nie odbiorę, w maila się nie wczytam, co dopiero mówić o odpisywaniu, ale najpewniej rzucę okiem na wiadomość, która wyświetli mi się w chmurce na ekranie smartfonu i przynajmniej będę wiedziała, kto i w jakiej sprawie chce się ze mną skontaktować” – tak autorka tekstu tłumaczy wyższość FB nad pocztą elektroniczną, GG czy nawet Google Talk. Jej zdaniem jesteśmy dziś ludźmi „drugiego ekranu” – non stop sprawdzamy wiadomości. „To zjawisko »komunikacji natychmiastowej«, dzięki której stajemy się bardziej interaktywni i skłonni do reakcji na komunikaty ze świata” – mówi dr Marek Troszyński z Centrum Badań nad Nowymi Mediami z warszawskiego Collegium Civitas. I dodaje, że zamiast telefonować, wolimy wysłać na drugi koniec świata emotikona. Niby super, ale zapominamy o minusach takich rozwiązań. Nasza komunikacja – jak twierdzi Troszyński – staje się coraz mniej refleksyjna, a bardziej techniczno-użytkowa. Poza tym jest w niej mniej symboliki, a „słowa mniej ważą”. Choć z drugiej strony mamy szansę szybciej zareagować na to, co do nas dociera – zauważa specjalista. (es)


