Fake reviews, czyli „szeptanka” pod lupą UOKiK

dodano: 
26.05.2017
komentarzy: 
0

Dziennik Gazeta Prawna zajął się tematem kupowania fikcyjnych, pozytywnych opinii przez przedsiębiorców. Pewien rodzaj tego typu praktyk, nazywanych za granicą astroturfingiem („kładzeniem sztucznej trawy”), wprowadza klientów w błąd, przez co może być traktowany m.in. jako czyn nieuczciwej konkurencji i w efekcie surowo karany. Jak jednak pokazuje Dziennik Gazeta Prawna, nawet jeśli Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ma narzędzia, by radzić sobie z nielegalnym marketingiem szeptanym, to problemy sprawia zebranie odpowiedniego materiału dowodowego.

„Skala tego zjawiska nie jest do końca oszacowana. Niektórzy badacze rynku twierdzą jednak, że nawet kilkadziesiąt procent wszystkich opinii zamieszczanych w sieci może być tworzonych na zamówienie” – powiedział DGP Marcin Żukowski, ekspert z Mint Media i autor książki „Ty w social mediach”. Źródło podaje ponadto, że skala nielegalnej „szeptanki” rośnie.

Kilka zapytanych przez DGP agencji stwierdziło, że nie robi nic niewłaściwego, ponieważ nie pisze o produktach, których wynajmująca je firma nie oferuje. Rzeczywiście – według zapytanych przez Dziennik ekspertów nie każda „szeptanka” jest nielegalna. Jako przykład źródło przywołuje tzw. amplifying, czyli np. wdawanie się przedstawicieli marek w internetowe dyskusje w sposób jawny.

Warunkiem legalności marketingu szeptanego jest jego oznaczenie – czytamy. „Problem w tym, że opisane powyżej sposoby marketingowe są w praktyce znacznie mniej skuteczne niż te niezgodne z prawem” – przyznał mecenas Dominik Jędrzejko w rozmowie z DGP.

Zapytani przez źródło eksperci wymieniają praktyki, które mogą zostać uznane przez państwowe instytucje za nielegalne.

Nieodpowiednio oznaczony marketing szeptany stanowi czyn nieuczciwej konkurencji, może też być uznany za nieuczciwą praktykę rynkową i działanie na szkodę zbiorowych interesów konsumentów – czytamy.

O nieuczciwą konkurencję i zniesławienie posądzony może zostać też przedsiębiorca, który godzi się na oczernianie swoich konkurentów poprzez zamieszczanie fałszywych komentarzy na ich temat. Jako nielegalne zostało też uznane m.in. kupowanie kliknięć czy fanów.

DGP wskazuje też, że jeśli spółka, która godzi się na rozpowszechnianie fałszywych recenzji, jest notowana na giełdzie, może zostać oskarżona o manipulację na rynku finansowym i narazić się na śledztwo Komisji Nadzoru Finansowego.

Jak podaje źródło, za wyżej wymienione praktyki może zostać ukarana nie tylko agencja, lecz także przedsiębiorca, który je zlecił. Nawet jeśli UOKiK i inne organa miewają problemy z pozyskiwaniem materiału dowodowego w tego typu sprawach, to DGP sugeruje, że wciąż istnieją sposoby na ukrócenie nielegalnego marketingu szeptanego – jako przykład podano instytucję „tajemniczego klienta”. (mp)

Źródło:

Dziennik Gazeta Prawna, Kupując pozytywne opinie, przedsiębiorcy narażają się na kary prezesa UOKiK, Joanna Pieńczykowska, Jakub Styczyński, 26.05.2017
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin