Fatalne zauroczenie, czyli XI Dialog PR

dodano: 
06.02.2009
komentarzy: 
4

Na jedenastym już, spotkaniu z cyklu Dialog PR, organizowanym przez redakcję PRoto i portal Gazeta.pl przy wsparciu Instytutu Monitorowania Mediów, dziennikarze i PR-owcy rozmawiali o wzajemnych relacjach. Na spotkaniu mieliśmy zaszczyt gościć ponad 160 specjalistów pracujących w branży PR. W roli panelistów wystąpili dziennikarze – Iwona Kmita z magazynu Cztery Kąty, Jakub Kurasz z Rzeczpospolitej, Adam Mikołajczyk z magazynu Brief for Poland, Tomasz Michniewicz z radiowej Trójki i Vadim Makarenko z Gazety Wyborczej. Dyskusję moderował Grzegorz Miecugow z TVN-u. Na początku Magdalena Rówińska, PR manager z portalu Gazeta.pl przypomniała wyniki ankiety prowadzonej na PRoto o tym, czego nie tolerują w PR-owcach dziennikarze i w dziennikarzach PR-owcy.

Fot.1

Zgodnie z wynikami ankiety dziennikarze nie lubią, gdy specjaliści ds. public relations są nachalni, niedoinformowani czy niedostępni, a wysyłane przez nich informacje mają jedynie wartość promocyjną i nie są zgodne z profilem redakcji, do której trafiają. Dziennikarze natomiast, zdaniem PR-owców, powierzchownie traktują informacje, nie weryfikują ich, często także nie dbają o poprawność używanych w tekstach nazw. Za najgorsze praktyki dziennikarskie PR-owcy uznali przeklejanie informacji prasowej oraz brak autoryzacji. Ponadto przyznali, że często spotykali się z propozycją publikacji tekstu za wykupienie reklamy. Ich zdaniem dziennikarzom najbardziej brakuje wiedzy merytorycznej.

Według Miecugowa, w nieudanym związku między PR-owcami i dziennikarzami, jest jak w każdym innym nieudanym związku - nie można powiedzieć, że winna jest tylko jedna strona. Jego zdaniem ich wzajemna (współ)praca w dużej mierze uzależniona jest od rewolucji, jaka zaszła w mediach. Tabloidyzacja mediów jest wynikiem tego, że media podążają za widzem, za gustem większości odbiorców. PR musi więc rozumieć, że „komunikuje się z tabloidyzującym się potworem”. Dziennikarze interesują się tym, czym interesują się odbiorcy, a ci interesują się wszystkim, co wiąże się z poczuciem bezpieczeństwa. Miecugow podkreślił też, że media w zupełnie inny niż wcześniej sposób formułują informacje. Kiedyś pierwsze zdanie wyjaśniało wszystko, dziś – tworzy się informacje „tajemnicze”, które mają intrygować i zachęcać do tego, by w nie kliknąć, przejść dalej. Zło pokazuje się jego zdaniem w mediach, bo występuje rzadziej niż dobro.


Fot 2

Według Michniewicza większość dziennikarzy traktuje PR-owców jak akwizytorów, ich informacje prasowe, wysyłane nawet dwa razy dziennie są kasowane po nazwisku wysyłającego. Przypomniał sytuację, gdy kręcąc materiał w USA chciał zrobić program „Dzień z Hollywood” i potrzebował pomocy polskich PR-owców, by wejść do dużego studia filmowego, nikt nie umiał mu pomóc. Podczas gdy potem udało mu się, przy pomocy zachodnich specjalistów, zrobić materiał w bazie wojskowej i w więzieniu o zaostrzonym rygorze.

Miecugow podkreślił, że PR-owcy powinni wiedzieć, że każde medium wymaga innego sposobu przygotowania materiałów i być gotowym na to, żeby ten zindywidualizowany materiał dostarczyć.


Fot. 3

Rówińska powiedziała: „PR to nie jest dziewczyna prezesa, to nie bezkosztowy marketing”. Bo tak często właśnie jej zdaniem public relations jest postrzegane. Kmita przypomniała zaś, że choć od lat nie zajmuje się tematyką medyczną na jej skrzynkę cały czas trafiają informacje prasowe na ten temat.

Michniewicz zauważył, że PR-owiec powinien zrozumieć, w jakich warunkach pracuje dziennikarz, jakiego efektu oczekuje i jaki musi uzyskać oraz jakie ma „ciśnienie czasowe”.

Wspomniał o tym, że PR-owcy agencji, która pomagała mu przy projektach w programach Trójki, stali się jego zaufanymi współpracownikami m.in. właśnie dlatego. Dorota Zawadzka, PR-owiec kancelarii Gessel, zaoponowała uznając, że może ta współpraca to była zwykła umowa barterowa, dzięki której klient agencji mógł zaistnieć w mediach.

Padło więc pytanie, czy media mogą istnieć bez PR-u. Zdaniem PR-owców jest to niemożliwe.

Zdaniem dziennikarzy – wtedy media poszłyby w inną stronę, zaczęłyby szukać informacji na wyłączność korzystać z doniesień dziennikarstwa obywatelskiego. Miecugow starał się pokazać, że z innej pozycji startują dziennikarze telewizji publicznej, którym płaci się od każdego materiału, a inaczej dziennikarze Faktów, którzy mają płacone ryczałtowo, niezależnie od tego, ile materiałów zrobią. Dlatego też inaczej mogą oni traktować informacje wysyłane przez PR-owców.


fot 4

Vadim Makarenko zauważył, że coraz częściej dziennikarze tracą zaufanie do PR-owców, bo okazuje się, że wysyłane przez nich informacje są nieprawdziwe. Przyznał, że może tego typu praktyki są ekstremalne, ale wystarczy, że są, bo wpływają na postrzeganie świata PR-u i pracujących w nim ludzi.

Mikołajczyk dodał, że winy za nadmierną chęć ekspozycji firm w mediach nie muszą ponosić sami PR-owcy, ale ich nastawieni na efekt szefowie, którzy nie rozumieją często idei PR-u.

Miecugow zaś podkreślił, że wizerunek działań PR-owskich w Polsce psują politycy; w ich ustach sformułowanie „czysty PR” to największa obelga.

Michał Miłowski, PR-owiec z Solski Burson-Marsteller spytał, czy zdaniem panelistów kryzys będzie sprzyjał wzajemnym dobrym relacjom.

Według Miecugowa kryzys nie ma z tym nic wspólnego; nie pomoże on PR-owi, bo dziennikarze żyją najczęściej z reklam dużych firm publikowanych lub wyświetlanych w mediach. Makarenko podkreślił, że dziennikarze i PR-owcy mają sprzeczne interesy, bo informacja, na której zależy dziennikarzom najczęściej nie jest tą, którą chcą dać im PR-owcy.

Zdaniem Miecugowa ludzie lubią być traktowani indywidualnie. Dlatego nie warto liczyć na to, że dziennikarza zainteresuje konferencja prasowa, na którą zapraszane są wszystkie media i na której nie dojdzie do ujawnienia żadnej przełomowej informacji.


fot 5.

Pawelczak, PR-owiec Animeksu, zapytał więc gdzie jest misja mediów. Miecugow odparł, że nie ma misji, ludzie wybierają sensację, chociaż się do tego nie przyznają. Dlatego kiedyś Agora stworzyła „grzeczny” tabloid, który utrzymał się tylko 3 miesiące, bo ankietowani powiedzieli, że nie chcą krwi i seksu w gazetach, ale to właśnie takie tematy najlepiej się sprzedają. A tylko w to, co się sprzedaje, będą inwestowane pieniądze. „Pisząc najlepsze, najmądrzejsze słowa, których nikt nie przeczyta, nie jesteśmy dziennikarzami” – powiedział.

Dzieduszycka z firmy Alcatel-Lucent podkreśliła, że coraz mniej jest dziennikarzy wysoko wyspecjalizowanych, dlatego oni właśnie powinni dbać o kontakty z PR-owcami, bo działy komunikacji są dla nich cennym źródłem potrzebnych informacji.

Mirek Obarski powiedział natomiast, że dla równowagi to PR-owcy zaczną tworzyć własne namiastki mediów, którymi są strony internetowe.

Zdaniem Miecugowa w Polsce nadużywa się słowa „dziennikarz”, często to raczej ktoś, kogo można określić anglojęzycznym „media worker”. Rynek nie potrzebuje dziennikarzy, a odbiorcy zadowalają się informacją szczątkową.


Fot 6.

Specjalistka ds. PR-u z WWF-u zapytała, czy mają sens nieformalne spotkania z dziennikarzami. Michniewicz pochwalił pomysł, pod warunkiem, że dzięki takim spotkaniom dziennikarz mógłby dowiedzieć się o produkcie/przedsięwzięciu czy samej firmie czegoś więcej.

Michał Wrzosek z PKP podkreślił zaś, że najważniejsza dla niego jest otwartość i dostępność.

Miecugow zaś skonkludował, że to bardzo ważne, bo dzięki otwartości dziennikarze dowiedzą się czegoś więcej, a PR-owcy ze swoim przekazem dotrą do opinii publicznej.

Wszystkim przybyłym dziękujemy za wspólne spotkanie i prawdziwy dialog. Zapraszamy na kolejne edycje wydarzenia. Więcej zdjęć

komentarzy:
4

Komentarze

(4)
Dodaj komentarz
10.02.2009
13:48:41
misiek
(10.02.2009 13:48:41)
To był najlepszy Dialog, jaki PRoto do tej pory zorganizowało. I chociaż pracuję w tej branży już naście lat, to jednak czegoś nowego się dowiedziałem/nauczyłem. 5+ dla prowadzącego:), który moderował bardzo profesjonalnie i wprawnie studził emocje po obu stronach barykady:))) A tych nie brakowało przez całe spotkanie.
09.02.2009
17:02:10
do braaawoooo
(09.02.2009 17:02:10)
a ja myślę, że nie chodzi o wysyłkę 100 różnych wersji. tylko o dobry kontakt nawet z 5 dziennikarzami. Bardziej indywidualny kontakt. Zupełnie jak w filmie Jerry Maguire, gdzie 10 mangarów obsługuje 1000 sportowców. No i Jerry się buntuje, bo chodzi o to by dobrze pracować i angażować się w to porządnie z jednym lub trzema. Bo tak traci się coś ważnego. A tak osiąga się lepszy efekt. Nie wiem skąd to filmowe skojarzenie. Może trochę banalne... ale cos w tym jest uważam, że indywidualne podejście to nie jest taki kompletnie z księzyca pomysł :)
07.02.2009
12:04:05
Ja
(07.02.2009 12:04:05)
Znakomity pomysl na bardzo potrzebna debate. Przeczytalem z wielkim zainteresowaniem
06.02.2009
18:05:24
braaawwwoooooo
(06.02.2009 18:05:24)
Jasne, dla Pana Miecugowa i 100 pozostałych redakcji zrobię 100 różnych wersji materiału. Który i tak przeinaczą. Super. To nie relacja urząd-obywatel, a media to nie urząd. Warto, żeby gwiazdy dziennikarstwa o tym pamiętały. Kuriozalny przykład załatwiania zwykłej sprawy przez znanego dziennikarza, który rozmowę zaczyna od wyciągniecia swojej wizytówki i straszenia mediami dużo mowi o poczuciu (nadpoczuciu?) własnej wartości i hipersuperświadomości roli, którą dziennikarz odgrywa...Słabo mi się robi, jak czytam takie teksty...
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin