Jednym z obowiązków władzy jest otwarta i rzetelna komunikacja z obywatelami na temat tego, co dzieje się w państwie. Media społecznościowe są jednym z narzędzi współczesnej komunikacji, nie widzę więc problemu w tym, aby osoby rządzące krajem, komunikowały się w ten sposób z opinią publiczną. Nie ma jednego idealnego narzędzia, które docierałoby do wszystkich grup docelowych jednocześnie. Aby trafić z przekazem do szerokiej publiczności, trzeba dziś korzystać zarówno z mediów tradycyjnych, jak i elektronicznych.
Dla mnie problem leży, jednak trochę gdzie indziej. Nie chodzi o to, czy należy komunikować się za pomocą mediów społecznościowych, ale jak. Tak jak zaznaczyłam na samym początku, obowiązkiem rządzących jest dostarczanie obywatelom pełnej informacji o sytuacji państwa. Natomiast platformy takie jak Twitter czy Facebook z założenia służą do przekazywania jedynie krótkich treści. Gdyby politycy czy urzędnicy traktowali SM jako narzędzie do sygnalizowania problemu i jednocześnie kierowali do innego źródła, dającego możliwość zgłębienia tematu, moglibyśmy powiedzieć, że komunikują się poprawnie. Natomiast w rzeczywistości jest tak, że oprócz trzech zdań wrzuconych na Twittera, nie otrzymujemy nic więcej. Poza tym, odnoszę wrażenie, że władze Państwowe wykorzystują media społecznościowe tylko po to, aby pochwalić się swoimi sukcesami, zapominając o tym, że obywatele mają prawo wiedzieć także o tym, czego nie udało się zrobić.
Magda Gębala-Karcz, FIRST Public Relations
Przeczytaj też opinię Adama Kaliszewskiego z agencji Solski Burson-Marsteller
