„Polityk zabiegający o głosy wyborców powinien wiedzieć, że ludzie oceniają go w 55 procentach po tym, jak wygląda, w 38 procentach po tym, jak mówi, a tylko w 7 procentach po tym, co mówi” – czytamy w Głosie Wielkopolskim. O głosy wyborcze coraz trudniej, gdyż, jak pisze Małgorzata Linettej, autorka artykułu, politycy już się zorientowali, że wybory podlegają takim samym prawom marketingu jak inne towary.
Wizerunkowe przemiany przeszli Andrzej Lepper czy Renata Beger, która nie ubiera się już na styl „wiejski” i nie deklaruje publicznie, że „lubi seks jak koń owies”. Znany z korzystania z rad specjalistów był także Aleksander Kwaśniewski, który – jak podaje gazeta – przed każdą kampanią wyborczą stosował dietę odchudzającą, chodził do solarium i zakładał szkła kontaktowe z błękitnymi tęczówkami.
„Nastąpiła karnawalizacja polityki – mówi prof. Piotr Pawełczyk z Instytutu Nauk Politycznych UAM w Poznaniu. – W polityce, jak w karnawale, zawsze powinno się coś dziać. A w kampanii kandydat powinien się promować poprzez festyny, zabawy”. Fachowcy radzą postawić na pomysłowość – odrzucić „przegadane ulotki” i długie wypowiedzi na liczne tematy, a sięgnąć po oryginalne gadżety (np. wodę mineralną z hasłem „orzeźwienie w polityce”) i urządzanie konferencji w nietypowych miejscach. (jcm)


