Jan Niezbędny wie, jak stosować „brudne sztuczki”, a kiedy trzeba, potrafi pokazać, jak skutecznie „wykręcić się mopem” – czytamy w Gazecie Wyborczej Łódź. Firma, po tym, jak zdobyła tysiące fanów na Facebooku, którzy popierali posprzątanie dworca Łódź Chojny w konkursie „Tu Jest Brudno”, „zagrała nieczysto”. Przyznała pierwszą nagrodę skarpie na Ursynowie, która zdobyła mniejszą liczbę głosów…
Ogólnopolski konkurs, w którym nagrodą było wysprzątanie jednego z brudnych miejsc zgłoszonych przez interanutów, okazał się marketingowym strzałem w dziesiątkę dla organizatora, firmy Jan Niezbędny. Plebiscyt szybko stał się znany, a ludzie lawinowo dodawali Niezbędnego do znajomych na Facebooku. Problem pojawił się wówczas, gdy na prowadzenie w konkursie nagle wyszedł dworzec Łódź Chojny. Zagłosowało na niego w sumie ponad 35 tys. osób, liczących na to, że kiedy konkurs dobiegnie końca 17 października, „Niezbędny zdąży wysprzątać stację, nim ta na dobre zacznie obsługiwać pasażerów przejętych z zamkniętego dzień wcześniej dworca Łódź Fabryczna”. Niezbędny jednak, jak podaje gazeta, chciał „złapać jeszcze więcej znajomych” i przedłużył konkurs o miesiąc.
Największym zaskoczeniem okazał się jednak sam wynik – firma zdecydowała się posprzątać skarpę na Ursynowie, która zdobyła o 11 tys. mniej głosów niż łódzki dworzec. „Co się stało? Jan stchórzył? Przestraszył się, że nie da rady? A może po prostu uznał, że sprzątanie Chojen mu się nie opłaci?” – pyta retorycznie autor tekstu i dodaje, że firma tym, którzy pomogą oczyścić skarpę, obiecuje upominki w postaci szmatek i chusteczek. „Żeby uporać się się z brudem na dworcu, Niezbędny potrzebowałby tysięcy worków, setek ścierek, mopów, ogromnej ekipy i tygodnia pracy w systemie trzyzmianowym” – podkreśla Dana. (es)


