.

 

Hubert Hurbański o swojej książce

dodano: 
14.09.2009
komentarzy: 
18

Redakcja PRoto postanowiła zapytać Huberta Hurbańskiego autora książki „Pracownik” o motywy napisania powieści i jego zdanie na temat wizerunku branży PR w Polsce.

Redakcja: Dlaczego zdecydował się Pan na napisanie książki, której akcja osadzona jest w środowisku PR-owców?
Hubert Hurbański:
Zdecydowałem się na napisanie tej ksiązki po pierwsze: ponieważ taka pozycja – wg. moich informacji – nigdy wcześniej nie powstała w literaturze polskiej, a uważam, że znacznie łatwiej jest zaistnieć na rynku wydawniczym, poprzez pisanie o czymś, czego nikt dotychczas jeszcze nie opowiedział.
Po drugie: miałem potrzebę częściowego uzewnętrznienia swoich emocji i wrażeń (nierzadko negatywnych), których doświadczyłem podczas pracy we wrocławskich agencjach PR. Specyfika pracy w tamtych miejscach, a także w branży PR/rozrywki/reklamy/mediów jest niezwykła i warta opisania, a tym bardziej ludzie z nią/nimi związani. Najważniejszym aspektem mojej książki – poza pokazaniem sposobów i schematów działania prywatnych agencji PR – jest ukazanie człowieka, jako jednostki niegotowej na tzw. „życie pracownicze” zawodowe, wrzuconej w machinę relacji i hierarchii obowiązujących i panujących w agencjach, zajmujących się promocją. W miejscu pracy, takim jak agencja PR, trudno o zawieranie szczerych znajomości, a tym bardziej przyjaźni, ponieważ celem „PRacowników” jest awansowanie, zarabianie pieniędzy i „nie danie się wygryźć” współpracownikom. I w tym aspekcie wyartykułowanie moich doświadczeń może pomóc innym młodym pracownikom.

Po trzecie: książka ta pokaże czytelnikom, że treści, które przekazują media są tylko w części tematami tworzonymi „na poważnie”, zawierającymi fakty, zbierane w wyniku rzetelnej pracy dziennikarskiej, a nie zawierającymi tzw. WARTOŚĆ, czyli nierzadko bardzo naciąganą informację, która „koloryzuje” i uatrakcyjnia komunikat, wysyłany przez agencje do dziennikarzy, którzy (przecież nie bezinteresownie) następnie go publikują, podpisując własnym imieniem i nazwiskiem. Zdaję sobie sprawę, że dla osób z branży nie jest to żadną tajemnicą, lecz ja postanowiłem te schematy działania opisać i udostępnić szerokiej publiczności. Jednakże, jak już wspomniałem, nie to było powodem napisania książki, a ujawnianie tych tzw. sekretów i tajemnic, to naprawdę mało znaczący jej wycinek. Tytuł powieści mówi zresztą sam za siebie – chodzi tu generalnie o uniwersalną postać, bohatera/antybohatera, którym jest zwyczajny pracownik, bez względu na to, w jakiej robi branży, jego pracowniczy żywot nie różni się od egzystencji większości innych osób, zajmujących jakieś stanowiska biurowe czy to w firmie budowlanej, czy administracji, czy reklamie, mediach itp. .

Podsumowując – dlaczego w środowisku PR-owców? – ponieważ PR jest obecnie „na fali”, jest pojęciem dla większości Polaków bardzo tajemniczym, nowym, przez co dość pociągającym, a ja zawodowo jestem z tą branżą już od kilku lat związany. Proszę jednak nie zapominać, że „PRacownik” nie jest reportażem – jest książką fabularną, napisaną w oparciu jedynie o moje osobiste doświadczenia i obserwacje.

Red: Jaki Pana zdaniem jest wizerunek branży PR w Polsce? Czy ta książka miała na celu zmianę postrzegania branży? .
HH:
Zależy kto na ten wizerunek PR patrzy, czy ludzie z branży (którzy wiedzą co w trawie piszczy) czy osoby postronne (inni pracownicy). Co do ludzi z branży – często Państwo robicie ankiety na ten temat, więc wiecie jak osoby, zajmujące się w ten czy inny sposób promocją i marketingiem, patrzą na swoją pracę, siebie samych i konkurencję. .
Co do osób postronnych – wizerunek pracowników PR oraz całej branży z pewnością nie jest pozytywny. Postrzegani są jako ludzie, którzy manipulują „tłumem” i jednostkami (np. politykami, pośrednimi odbiorcami komunikatów, czyli mediami/dziennikarzami itp.), oszukują ich, mieszają w głowach, mówią, że coś jest białe, a w rzeczywistości jest to czarne. Niektórzy również utożsamiają PR wyłącznie z tzw. złym/czarnym PR-em, co jest z pewnością ze szkodą dla branży.
Generalnie – wszyscy niewtajemniczeni nie odróżniają zupełnie PR-u od reklamy (czy to ATL, czy BTL, czy marketing wirusowy, czy e-marketing, czy promocja Web 2.0 itp. – wszystko im jedno, byle jak najmniej na to trzeba było wydawać kasy).
Celem ksiązki nie była zamiana postrzegania branży ani na „lepsze”, ani na „gorsze”. Celem napisania książki była moja potrzeba jej napisania, zwykłego wyrażenia siebie oraz pokazania mojej solidarności i zrozumienia dla innych, takich jak ja, pracowników (i nie tylko PRacowników).

Red.: Czy nie boi się Pan, że teraz czytelnicy zaczną poszukiwać pierwowzorów bohaterów książki we wrocławskich agencjach PR? Czy nie obawia się Pan, że zaszkodzi tym branży?
HH:
Jeśli czytelnicy będą szukać pierwowzorów we wrocławskich (oraz wszystkich innych – warszawskich, łódzkich, poznańskich, gdańskich itd.) agencjach PR – bardzo dobrze, to co opisałem, jak one działają i jakie relacje pracownicze tam panują (np. wyzysk praktykantów, stażystów, bardzo częsty brak profesjonalizmu spowodowany cięciem kosztów, nierzadko odwalanie totalnej fuszerki, „spychologia” przełożonych, intrygi, ciągła kontrola pracowników np. spyloggery, o których nie mówi się pracownikom, brak umów o pracę, koperty pod stołami, przeciąganie wypłat, ukrywanie się przed PIP-em, itp) to szczera i czysta prawda. Sam to przeżyłem, sam w tym uczestniczyłem na różnych stanowiskach i nie byłem święty, przyznaję, ale dzięki temu wiem jak jest już od dawna i również od dawna nic się nie zmienia. No, może zmienia się to, że coraz więcej praktykantów robi za darmo i to po kilka miesięcy w coraz większej ilości agencji, coraz częściej przychodzi się na okres próbny za połowę pensji, okres ten się co miesiąc wydłuża, a jak już pracownik ma dość i chce dostać normalna umowę – wylatuje z byle powodu.

Czy obawiam się, że zaszkodzę tym branży? Nie, mam nadzieję, że pomogę osobom w niej pracującym – właścicielom agencji oraz – i przede wszystkim - zwykłym praktykantom, stażystom oraz młodym specjalistom ds. PR/promocji/marketingu itp. Dzięki PR-owi mam pracę i lubię ją, lecz niektóre relacje pracownicze psują smaczek, który ma ten zawód oraz – tak naprawdę - wszystkie inne zawody świata. Mój Wydawca twierdzi, że to książka uniwersalna i sprawy w niej pokazane są w zasadzie schematem/odbiciem relacji/zachowań.

Red.: Dlaczego zdecydował się Pan pisać pod pseudonimem?
HH:
Może dlatego, że jestem nieśmiały;) A może po prostu z przyczyn marketingowo-promocyjnych, wszak każda tajemnica zawsze kusi i pociąga.

Rozmawiała Monika Krajewska

komentarzy:
18

Komentarze

(18)
Dodaj komentarz
04.08.2010
21:41:59
buhaj
(04.08.2010 21:41:59)
http://www.goldenline.pl/forum/1372950/pracownik
08.05.2010
19:09:40
ciag dalszy pra...
(08.05.2010 19:09:40)
to ja jeszcze dopowiem, ze ponad polowa ludzi opisanych w ksiazce nie pracuje juz w EKO, Ewa, ktorej 'marzyl sie romans' zamiast romansu ma dziecko (z wlasnym mezem) i juz nie pracuje, nie pracują także Ula, Aga, Justyna, Pani Ania (rzeczywiscie ma agencje, podobno wiekszą niz EKO) i Marcin - nastepca Huberta, Hubert wrocil do swojego rodzinnego miasta, w ktorym probowal sil we wlasnej agencji (zakonczylo sie to fiaskiem), po czym rozpoczal wspolprace z inna wroclawska agencja (pewnie o niej bedzie kolejna ksiazka)...
20.04.2010
15:53:42
bohaterka
(20.04.2010 15:53:42)
Panie "anyzratak"... co dzieje się w naszym dalszym życiu? jeżeli pamiętasz fragment dotyczący "miłości autobusowej"... moja historia miłosna ma ciąg dalszy... niestety Pan Hubert nie miał racji... zaręczyliśmy się... w EKO już nie pracuję, część osób jeszcze zostało... Pani Ania ma swoją agencję, ponoć dobrze jej się wiedzie...
18.02.2010
19:32:53
anyzratak
(18.02.2010 19:32:53)
Nie wiedziałam czego się spodziewać...jednak miłe zaskoczenie :) język prosty dzięki czemu bardzo szybko się czyta, niesamowicie zabawnie przedstawieni bohaterowie spowodowały moją ciekawość... co dzieje się w ich dalszym życiu, drogi HH z chęcią przeczytałabym PRacownika II.
18.02.2010
13:43:11
jaczyliononczyl...
(18.02.2010 13:43:11)
drogi pseudonimie, czemu pseudointeligentnej?
24.12.2009
19:46:31
pseudonim
(24.12.2009 19:46:31)
Hubercie Hurbanski ciekawe ktory pracodawca bedzie chcial cie zatrudnic i dac sie oszkalowac w kolejnej pseudointeligentnej ksiazce...
21.12.2009
22:20:09
Somebody
(21.12.2009 22:20:09)
Pracuje albo pracował... Nie wiem po co ten pseudonim... heh... jest i dla mnie miejsce w tej "pozycji" :) Możecie się głowić - jest grono osób, które znają autora i wiedzą, że On to On... Nice job HUBERT!
20.09.2009
22:17:12
wroc
(20.09.2009 22:17:12)
Obstawiajmy w ktorej agencji pr autor pracuje. Ja stawiam na Yasną, ECHO albo InPlusa - rynek wie ze najbardziej wyzyskuja praktykantow.
17.09.2009
16:48:44
Think twice
(17.09.2009 16:48:44)
I ciekawy jestem, czy przypadkiem Wrocław to nie pseudonim artystyczny dla Warszawy :D
17.09.2009
10:25:27
Kama2
(17.09.2009 10:25:27)
O jakiej książce amerykańskiego autora jest mowa droga Kati?;) Chętnie przeczytam.
15.09.2009
17:24:24
Kati
(15.09.2009 17:24:24)
Nie czekam z niecierpliwoscia na te ksiazke, chocby ze wzgledu na to, ze to moze byc poniekad kopia amerykanskiej ksiazki, ktora wyszla na naszym rynku. Pewne amerykanskie mechanizmy zapewne pasuja do naszych jak ulal. A o istotnych bolaczkach naszego PR-u, obawiam sie, moze byc niewiele.Tak wiec juz to nieco mi wystarczy. A odnosnie wywiadu to mozna odniesc wrazenie,ze autor troszke "idealizuje" i czasem zaprzecza sam sobie w wywiadze, dlatego nie dziwie sie,ze mozna jego wypowiedzi roznie interpretowac.
15.09.2009
13:18:02
Marzena
(15.09.2009 13:18:02)
A ja mam wrażenie, że niektórzy oczekują tylko ochów i achów nad tym, że ukaże się ksiażka i nic tylko powinni przebierać nogami w oczekiwaniu na wielki hit. Jak tylko pojawi się jakaś wypowiedź zawierająca jakąkolwiek wątpliwość w tej materii, zaraz pojawia się ktoś, kto daje tym osobom po uszach. Można odnieść wrażenie, jakby ludzie od wydawcy albo autora nie dali sie reszcie osób wypowiedzieć inaczej niż wyłącznie pozytywnie. Ale byłaby to tylko teoria spiskowa. Skoro jest wywiad, to normalne, ze zmusza w jakiś sposób do merytorycznej dyskusji na forum na ten temat, a nie od razu atakowanie innych za odmienne zdanie. Jeżeli książka okaże się dobra i rozwieje jakiekolwiek wątpliwości to wyśmienicie, jeżeli okaże się stratą czasu, to szkoda tej straty.
15.09.2009
12:01:00
BB King
(15.09.2009 12:01:00)
kolega MMM widzę ostro zjechał osobę autora;) Szkoda tylko, że nie przeczytał treści wywiadu dokładniej. Nie chce mi się wczuwać w wykazywanie niekompetencji czytelniczej i interpretacyjnej MMM (ani nie mam zamiaru nikogo tutaj bronić!), ale co do solidarności to HH jasno mówi, że chodziło o solidarność z pracownikami w wymiarze uniwersalnym, a nie z li tylko PRowcami. To jest jednak pewna różnica. Książkę - jak widzę - napisał po to, by się uzewnętrznić literacko, a że z PR-em jest związany... no cóż, to mu posłużyło jako tło i to takie trendy tło. Zresztą nikt się nie dowie, póki nie przeczyta. Jak się zmonitoruje net to widać, że wychodzą informacje o książce, czyli coś tam Wydawnictwo umie promować - zobaczymy jak z prasą... Dołączam się również do głosu, że dobrze się stało, że ktoś coś napisał o PR-wcach nie językiem fachowym, ale powieściowym. Zresztą - wielkiej afery (cokolwiek by się w książce nie znalazło) nie będzie, bo czytelnictwo jest generalnie w kryzysie. To nie Grochola, nie Sapkowski, a tym bardziej nie Sienkiewicz, by poruszać serca większego niż żadnego gro czytelników. No, chyba że Wydawnictwo Albtros ma środki na reklamę w TV (i nie mówię o TVP Kultura), radio i prasie, wtedy co innego. Wówczas ta promocja przez media relations miałaby dodatkową siłę przebicia. Tak moja fachowa opinia niefachowo podana;]. Aha PS. Co do pseudonimu... Hubert Hurbański zważywszy na popularność Huberta U.dobrze się pozycjonuje i nieźle też presuponuje związek z człowiekiem/gwiazdą mediów. Może to o to chodziło... cholera wie;)
15.09.2009
11:34:33
Jezu
(15.09.2009 11:34:33)
Zgadzam się z przedmówcą - wszyscy wylewają jakieś dziwne treści nie widząc, nie czytajac, itp. A ja się cieszę i czekam na wydanie :)
15.09.2009
9:30:01
Think twice
(15.09.2009 9:30:01)
Niestety poniższe komentarze wpisują się w logikę, atmosferę i charakter niektórych (zaznaczam) agencji PR w Polsce. Krytyka dla zasady. A ja cieszę się, że powstanie ta książka. Głównie dlatego, że świadczy to o wolności słowa i myśli. Jedyna ocena podlega czytelnikowi - po lekturze, a nie przed :)
14.09.2009
14:40:59
kk
(14.09.2009 14:40:59)
jak się nie ma co robić to się pisze książki o tym że się nie ma co robić.
14.09.2009
12:37:12
MMM
(14.09.2009 12:37:12)
Wywiad mnie niezbyt przekonuje - sorry. Autor twierdzi, że używa pseudonimu z przyczyn marketingowo-promocyjnych. Bzdura. Doskonale wie, że po ujawnieniu nazwisku jest w branży spalony. - wg autora nie jest jego celem ukazanie branży na lepsze i gorsze, ale już w kolejnej wypowiedzi mówi o opisaniu mechanizmu działania agencji w bardzo czarny sposób. - autor twierdzi, że chce pomóc młodym adeptom branży ? W czym ? Aby nie dać się wygryźć? Zdaniem autora celem PRacowników jest zarabianie, awansowanie, itp., i trudno w brany o przyjaźń. Skoro pracuje od kilku lat w branży i tylko tego doświadczył, to musiał miec zaiste pecha. Jest to generalizowanie z jego strony, z drugiej - naprawdę wiekszości PR-owców zależy tylko na karierze i rozpychaniu się łokciami? Wątpię. Zaiste w każdej branży mozna znaleźć takich ludzi i PR nie jest w tym niczym wyjątkowym. - zdaniem autora celem wydania książki jest solidarność z PRowcami. To dorabianie ideologii do faktu, wystarczy napisać, że chęć wydania książki, satysfakcja i tym samym chęc jakiegoś zysku, co jest normalne w tym wypadku. - na czym zależy wydawcy ? Na zysku, a więc książka musi być w jakiś sposób "podkręcona". Ale czy tym samym nie przesadzona ? - czy książka zaszkodzi branży? Nie sądzę, bo wizerunek jest już od dawna popsuty. Może jedynie jeszcze bardziej utwierdzić w przekonaniu, że jest źle. Czy nalezy unikać pisania o negatywach branzy ? Nie. Ale od lat jedną z głównych bolączek branzy jest przyjmowanie do PR ludzi, którzy są kompletnie bez doświadczenia, którzy nie mają pojęcia o PR, ale za to marzą o pracy w reklamie, mediach lub PR i mają właściwego znajomego na właściwym stanowisku, który wkręci, gdzie sie da. O tym należy mówić. Bo często sa to osoby, które nie znają poprawnej polszczyzny, nie umieją pisać gramatycznie, nie znają ortografii, nie znaja języków obcych, nie umieją sie stosownie zachować do sytuacji, z drugiej zaś poprzez chęć wkręcenia sie do branży dumpingują pensje, co z kolei wykoleja szefów agencji czy departamentów w firmach, którzy najchetniej płaciliby pensje poniżej średniej krajowej. Dlaczego o tym się nie mówi? Może właśnie o tym autor powienien głośno powiedzieć? Cóż, jeżeli książka okaże się dobra, to życzę powodzenia, jeżeli nie - rynek zweryfikuje.
14.09.2009
10:05:22
maciej KK
(14.09.2009 10:05:22)
No, ma to chyba sens.
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin