Jabłoński: Autobus Tuska jak gadający billboard
Dlaczego Donald Tusk sięgnął po ograny zabieg marketingowy i wyruszył w Polskę autobusem? Według Wojciecha Jabłońskiego autobus jest wielkim billboardem, z którego „wychodzi żywa twarz premiera, która nawet czasem gada”. Daje to efekt „fantastyczny dla mediów i dla ludności prowincjonalnej”.
Scenariusz każdej wizyty jest podobny: wczesna pobudka i podróż z gościem dnia. Wraz z Tuskiem po Polsce jeździli już ministrowie Elżbieta Bieńkowska i Jacek Rostowski, były olimpijczyk Robert Korzeniowski i legenda Solidarności Henryka Krzywonos. Sama koncepcja nie jest nowa – w kampanii prezydenckiej Jarosław Kaczyński jeździł „PiSobusem”. Na podobny sposób promocji zdecydował się również Wojciech Olejniczak w kampanii samorządowej. Autobusem poruszali się także Janusz Palikot i Tomasz Kalita. „Kojarzy się bardziej z happeningami i z paradami (…) więc myślę, że jest najbardziej przyjazny do tego żeby móc agitować tutaj z góry” – przyznaje Kalita.
Politolog Wojciech Jabłoński pojazdy te przyrównuje do billboardów. „Autobus robi polityczny efekt swoją objętością. To jest równocześnie billboard i to billboard znacznie lepszy niż ten ciągany za taksówkami po ulicach” – zaznacza. Po czym dodaje, że z tego billboardu „wychodzi żywa twarz premiera”, która do tego „czasem gada”.
Z pomysłu przemieszczania się autobusem zrezygnował tym razem lider PiS. Jarosław Kaczyński tłumaczy, że nie „ciągnie” za sobą całego sztabu i „jakiejś tam masy ludzi”. (ks)