.

 

Jak mówią do siebie politycy

dodano: 
06.10.2009
komentarzy: 
0

Afera hazardowa, a zwłaszcza sposób, w jaki w nagranych rozmowach nazywają siebie główni bohaterowie sprawy, posłużyła Wiktorowi Ferfeckiemu piszącego dla Rzeczpospolitej do pochylenia się nad tym, jakie przezwiska noszą polscy politycy. Jak twierdzi autor, wiele z nich jest autorstwa politycznych oponentów.

Część przezwisk bierze się z przekręcenia nazwisk lub imion. I tak bracia Kaczyńscy, to „Kaczory”, Donald Tusk to „Donek”, ale bywa także i „Kaczorem”, Julia Pitera zwana jest „Panterą”, a Krzysztof Janik - „Jamnikiem”. Są także przezwiska nawiązujące do zdarzeń, w których politycy brali udział. Odkąd Jolanta Szczypińska obnosiła się po Sejmie z podrabianą torebką Chanel, mówi się na nią „Coco”, na Zbigniewa Wassermana – po słynnej sprawie z wanną w tle -„Jacuzzi”, a poseł Karol Karski z wakacji na Cyprze przywiózł wspomnienia i przydomek „Doktor Meleks”, wymienia dziennikarz. Z tekstu dowiemy się też kogo nazywa się „Fryzjerem”, „Narcyzem”, „Carycą”, „Żelkiem”, czy„Jolą Rutowicz komisji śledczej”.

„Tak, jak złośliwy pseudonim może narobić szkód wizerunkowych, tak dobry efekt może przynieść upowszechnienie ksywki wskazującej na dobre cechy polityka”, komentuje ekspert ds. wizerunku Wiesław Gałązka. Ale promowanie na siłę tych dobrych nie zawsze kończy się dobrze, przypomina autor na przykładzie Mariana Krzaklewskiego. (ał)

Źródło:

Rzeczpospolita, Jajo, Perukarz i Nielot z Sejmu, Wiktor Ferfecki, 06.10.09, s.3
komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin