Kamil Ściana o planach Facebooka przedstawionych na konferencji F8

dodano: 
20.04.2016

Autor:

Kamil Ściana
komentarzy: 
1

Oglądając ostatnią konferencję F8, poczułem się trochę tak jak za czasów Apple’a, kiedy jeszcze Steve Jobs swoimi wystąpieniami sprawiał, że większość z nas bardzo dobrze zapamiętywała każdy szczegół prezentacji. O ile w dzisiejszym świecie coraz ciężej wprowadzać innowacje, które wywołują słowa zachwytu, tak przyznam, że w trakcie F8 kilka razy przynajmniej zdarzyło mi się powiedzieć „oh, wow”.

Na początek… ewolucja

To, co już od pewnego czasu jest mocno zaznaczane w kontekście Messengera, to fakt, że platforma przestała być traktowana jak komunikator, a stała się potężnym wielofunkcyjnym kombajnem, z którego korzysta już ponad 900 milionów użytkowników na całym świecie. Przyznam, że nawet w codziennej pracy coraz więcej czasu spędzam na Messengerze, a korzystanie z SMS-ów ograniczyło się do niezbędnego minimum. Zespół Messengera stopniowo wprowadził też coraz więcej możliwości integracji np. ze Spotify czy Nike+, a już za rogiem czeka nas zamawianie Ubera czy obsługa naszego lotu KLM.

Nowe możliwości Messengera i plany Facebooka to przede wszystkim szerokie otwarcie się na firmy, które z ich pomocą będą w stanie łatwiej i sprawniej zarządzać obsługą klienta. Boty przedstawione na F8 to absolutnie nie jest świeży pomysł – mieliśmy już rodzimego Infobota, a ostatnio sam koncept mocniej zwrócił uwagę mediów, dzięki botowi Microsoftu „wychowanego” przez społeczność Twittera. W odróżnieniu jednak od poprzedników, mechanizmy Messengera naprawdę mogą zautomatyzować procesy zakupowe, dostarczanie newsów czy podstawowych informacji o warunkach na drodze czy pogodzie. A to tylko krok w kierunku transformacji Messengera w codziennego asystenta. Czy za 10 lat (wg. planu Marka) możemy spodziewać się czegoś na kształt Jarvisa Tony’ego Starka? Pomału zaczynam się do tego przekonywać. 

Facebook Live – najmłodsze dziecko telewizji

Część posiadaczy urządzeń z iOS, a niebawem też Androidowcy, mogą już korzystać z możliwości transmisji live na Facebooku. Konkurent Periscope poszedł jednak o krok dalej, otwierając swoje API na twórców video, a to już znacząca zmiana na rynku. Idea, że nie będziemy musieli ograniczać się do możliwości kamery w naszym smartfonie, pozwala myśleć o użytkownikach Facebooka jak o pełnoprawnych mediach. Wyobrażam sobie już sytuacje, w których transmisje prowadzone będą z kliku dronów, małych kamerek 360 i GoPro – wszystko montowane w czasie rzeczywistym, prosto na naszą ulubioną stronę. Dziś standardem zaczyna być pojawianie się przycisku „Netflix” na pilotach od telewizora. Spodziewam się, że ten sam los czeka mniej lub bardziej profesjonalne kamery, które doczekają się napisu „Facebook Live ready”.

 

Kamil Ściana, Senior Account Executive, Technology Practice, w agencji Hill+Knowlton Strategies

X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin