„Rozumiem, że można sobie zrobić tzw. jaja dla zabawy. Po to, aby się pośmiać, pochichrać… Ależ rozumiem! Tego jednak widocznie zabrakło zarówno organizatorom, jak i twórcom naszego słynnego już hymnu »Koko koko Euro spoko«” – ocenia Paul Lasinski w felietonie na łamach magazynu Brief.
Lasinski jest oburzony naszym muzycznym „produktem eksportowym” i „hitem reprezentacji” w jednym, bo usłyszał o nim jednak świat. Jego zdaniem nie tworzy on dobrego wizerunku Polski, tylko mu szkodzi. A ponieważ nie był on do tej pory mocny i pozytywny, nie powinniśmy sobie pozwalać na tego typu „eksperymenty”. „Nie dość, że Polska nie jest postrzegana jako kraj nowoczesny, to dobijanie jej taką »wizytówką« jest czynem samobójczym” – pisze felietonista Briefu. Zastanawia się przy tym, czy być może nie jest to efekt pomyłki Euro z Eurowizją. Dochodzi jednak do wniosku, że jest to zwykły obciach, a utwór „zakotwicza Polskę ponownie w tzw. Wschodzie, z którym łączą się liczne stereotypy”. Folklor jego zdaniem powinien być jedynie atrakcją, a nie tradycją reprezentującą nasze społeczeństwo. „Dlaczego więc ukrywać to, co Polska ma nowoczesnego, za plecami kilku bujających się seniorek?” – pyta. Krytykuje jednocześnie wybór piosnki przez głosowanie: „Od kiedy umiejętność SMS-owania sprawia, że stajemy się specami od wizerunku i od marketingu?”. (es)


