LC Corp najpierw straszenie prawnikami, teraz przeprosiny
Najpierw grozili konsekwencjami prawnymi, teraz „serdecznie przepraszają” – taki finał przybrała sprawa czytelnika gazety.pl, Krzysztofa, który sfilmował i zamieścił w YouTube kraksę z udziałem samochodu z logo LC Corp. Firma przyznaje, że jej reakcja była przesadzona.
Po materiale, jaki portal gazeta.pl zamieścił na swojej stronie, w internecie zawrzało. Prawnicy LC Corp straszyli internautę konsekwencjami prawnymi za zamieszczenie rzeczonego filmu w sieci. W końcu jednak rada nadzorcza LC Corp oficjalnie przeprosiła internautę za swoje działanie. „Kolizja, która miała miejsce, wywołała negatywny efekt wizerunkowy, stąd nieprzemyślana i nadgorliwa reakcja spółki, za którą, w imieniu LC Corp, serdecznie przepraszam internautę, Pana Krzysztofa oraz czytelników serwisu Gazeta.pl” – napisała w wiadomości przesłanej na Alert24.pl Maria Bnińska, rzeczniczka Leszka Czarneckiego, szefa rady nadzorczej LC Corp.
Rzeczniczka dodała, że „zarządowi spółki LC Corp zwrócono uwagę na niestosowne zachowanie, a także na nietrafione pomysły marketingowe”. Poinformowała, że Leszek Czarnecki wyczulił pracowników, by „w codziennym funkcjonowaniu spółka LC Corp kierowała się zasadami ładu korporacyjnego, przestrzegała norm etycznych i szanowała wolność słowa”. Bnińska podkreśliła też raz jeszcze, że sfilmowane przez czytelnika gazety.pl Lamborghini z logo LC Corp nie należało ani do spółki, ani do żadnego z jej pracowników, menedżerów czy największych akcjonariuszy. Samochód został jedynie wypożyczony przez firmę na kilka dni w celu promocji spółki na Targach Mieszkaniowych. (es)