„Łódź zdaje się jechać tylko na Tuwimie” – informuje Polska Dziennik Łódzki. O mało udanych próbach powiązania miasta ze znanymi osobistościami w celu jego rozpromowania na świecie rozmawia Marcin Darda z Bartoszem Domaszewiczem, radnym PO i byłym szefem komisji promocji.
„Tych postaci, które się z Łodzią wiążą, jest wiele, a możemy opierać się choćby na naszych fabrykantach, choć pewnie zaraz pojawi się argument, że wykorzystywali biedną klasę robotniczą, ale są jednak doskonale rozpoznawalni” – przyznaje Domaszewicz. Wspomina, że kiedyś przywoływano postać Maxa Faktora, który też pochodzi z Łodzi, a nazwisko ma światowe i dodaje, że miasto wykłada pieniądze na festiwal Rubinsteina. Nie zmienia to jednak faktu, że tych nazwisk „jest wciąż zbyt mało”. „Teraz pojawiają się bardziej popkulturowe i współczesne postacie, które można byłoby wpleść w kampanię promocyjną, a chodzi o (…) tenisistę Jerzego Janowicza czy (…) pisarza Andrzeja Sapkowskiego” – dodaje rozmówca dziennika. Dalej wyjaśnia, dlaczego plan sprowadzenia do Łodzi prochów Jerzego Kosińskiego się nie powiódł. Jak zdradza, pomysł oprotestowały prawicowe organizacje. Miasto straciło też szansę na wykorzystanie ikony architektury, Franka Gehry’ego. „Myśmy zadeklarowali, że jesteśmy otwarci na współpracę, a mam na myśli zaprojektowanie któregoś z budynków w Nowym Centrum Łodzi. Miasto potem tych rozmów nie podjęło i tego jest mi naprawdę żal” – mówi Domaszewicz. Jego zdaniem miasto powinno powrócić do tych rozmów, podobnie jak do pertraktacji z Danielem Libeskindem, który miał być autorem projektu Bramy Miasta. (es)


