Donald Tusk jako jedyny polski premier po 1989 roku po raz drugi podsumowuje sto dni pracy swojego rządu. Różnica jest taka, że cztery lata temu towarzyszyła temu „wielka feta” i „euforia”, a teraz atmosfera jest „diametralnie odmienna”. Receptą ma być „medialna ofensywa” – donosi Polska Metropolia Warszawska.
„W ostatnim dziesięcioleciu żaden szef rządu nie odnotował tak słabych wyników sondażowych po pierwszych trzech miesiącach urzędowania” – podkreśla Witold Głowacki, autor tekstu. W sondażach dołuje zarówno Tusk, jak i PO. Głowacki zaznacza, że na społeczną ocenę działań rządu wpływają przede wszystkim jego wizerunkowe wpadki. „Tych było sporo. Czarna passa drugiego rządu Tuska trwa już ponad 60 dni” – pisze. Pojawiły się nawet plotki o rekonstrukcji składu rządu i powrocie Grzegorza Schetyny, obecnie pozostającego „w rezerwie strategicznej PO”. Tusk sam przyznał, że atmosfera wokół jego rządu jest krytyczna i ma zastrzeżenia do pracy niektórych ministów, ale po ostatnich spotkaniach w blasku fleszy z kilkoma z nich stwierdził coś zgoła odmiennego. „Nie można dać sobie wmówić, że to był ciąg katastrof. Nikt nie kwestionuje, że to były wpadki, ale uważam, że to były sprawy drugorzędne” – powiedział. Jak czytamy w dzienniku, przegląd prac ministrów ma trwać do przyszłej soboty, towarzyszyć mu będą niemal codzienne konferencje premiera i szefów resortów. Jak dotąd „ministrowie są przez premiera chwaleni, Donald Tusk demonstracyjnie manifestował też dobre relacje łączące go z koalicyjnym wicepremierem”. (es)