Na łamach Rzeczpospolitej znajdujemy artykuł dotyczący wykorzystania czarnego PR-u w celu obniżenia wiarygodności spółek wchodzących na giełdę. Autorzy tekstu przytaczają przykłady Grupy Famur i firmy Action, które poniosły straty wskutek podania do publicznej wiadomości negatywnych informacji na ich temat. „Zjawisk, które można zakwalifikować jako czarny PR, jest dziś w Polsce więcej, niż było jeszcze kilka lat temu” – mówi Rafał Szymczak z agencji Profile PR, członek Rady Etyki PR.
W artykule znajdujemy również inne przykłady wykorzystania manipulacji informacjami. Powszechnie znany jest przykład Jarosława Supłacza, podającego się za niezależnego analityka, który trzy lata temu opublikował raport na temat spółki Hoop: „Oferta Hoop SA – bajka z morałem”. Jego działanie przyniosło efekt – sprzedaż akcji, zamiast oczekiwanych 5 milionów walorów, wyniosła tylko 3 miliony. Innym głośnym przypadkiem tego typu działań był atak CR Media Consulting na grupę Broker FM.
Jak dowiadujemy się z tekstu, od października ubiegłego roku obowiązują przepisy, które dają nowe możliwości walki z manipulacją informacjami. Za wprowadzanie w błąd w sprawach związanych z papierami wartościowymi grozi obecnie nawet 200 tys. zł grzywny i konieczność uiszczenia odszkodowania za spowodowane straty.
„Czarny PR został zaakceptowany jako dziedzina komunikacji. Znormalniał, nikogo nie dziwi i nie oburza. (…) Drugi problem jest taki, że polski biznes nie czuje w ogóle potrzeby komunikacji” – komentuje Piotr Czarnowski, prezes agencji First PR, członek Rady Etyki PR. Jego zdaniem takie postępowanie sprawia, że firmy są bardziej narażone na ataki, nie mają ugruntowanego wizerunku ani zaufania publicznego.