Nowoczesna syrenka

dodano: 
21.09.2004
komentarzy: 
1

Nowe logo stolicy wybrane w konkursie przestawia trójkolorową, nowoczesną syrenkę oraz hasło „Zakochaj się w Warszawie”. Znak rozpoznawczy miasta, który ma pojawić się na billboardach, kubkach i parasolach promujących Warszawę, zaprojektowała agencja Brand Nature Access. Nie wszystkim podoba się nowe logo, np. Lech Królikowski, prezes Towarzystwa Przyjaciół Warszawy, w wypowiedzi dla Rzeczpospolitej określił je jako mało czytelne: „Obawiam się, że osoba, która nie wie, że symbolem Warszawy jest syrena, w ogóle go nie odczyta”. Tradycyjna syrenka – herb pozostanie na oficjalnych drukach urzędowych.

Źródło:

Rzeczpospolita, Syrenki dwie, 21.09.04, s. A12
komentarzy:
1

Komentarze

(1)
Dodaj komentarz
22.09.2004
10:10:21
Małgorzata Snar...
(22.09.2004 10:10:21)
Nowe logo Warszawy jest kolejną z serii pomyłek na mapie Corporate Design polskiej administracji publicznej.... Niestety.... Począwszy od trywialnego logo promującego Polskę, a skończywszy na warszawskim, mamy do czynienia z niepokojącym zjawiskiem. Zjawiskiem, które wskazuje nam na to, jak mało kompetentni w dziedzinie PR i CD są urzędnicy-decydenci. Niewątpliwe powodem takiego stanu rzeczy jest wzmożona rotacja pracowników administracji, związana ze zmianami władzy. Tak samo ważna jest jednak rzadko pogłębiana wiedza. Nie twierdzę, że wszyscy powinni kończyć specjalistyczne uczelnie (tych dobrych jest niestety również niedostatek), ale wystarczyłoby nieco poszperać na stronach internetowych zagranicznych miast, nierzadko Państwa partnerów. Przyjrzeć się wizualizacji ich urzędów, porozmawiać itd. Przecież i w ten sposób można, choć wstępnie, obyć się z problematyką. Nie wszystko trzeba robić ad hoc, bo ktoś właśnie wpadł na taki pomysł, bo np. inne miasto ma, a my nie. Może nie będzie wtedy pomyłek a la Pani Simpson ze znanej kreskówki, z którą warszawska syrenka obecnie kojarzy się dzieciom moich przyjaciół. A przecież to nasza stolica... Druga przeszkoda to mentalność polskich urzędów i przywiązanie do zbiurokratyzowanych procedur, które zmuszają do przeprowadzania skomplikowanych przetargów, tworzenia wieloosobowych komisji. W ich skład wchodzą często ludzie zupełnie nie związani z tematyką, ale mający wpływ na wynik, dość często podejmujący decyzje na przysłowiowego nosa. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest to, że większość agencji odżegnuje się od udziału w ważkich społecznie konkursach nie wystarcza im czasu na realizację proceduralnych wymagań (specyfikacja konkursowa w Warszawie miała ponad 30 stron, z czego większość to kwestie administracyjne). Do tego czas na przedstawienie prac konkursowych jest wręcz śmieszny. Kto na Zachodzie podejmuje się realizacji tak ważnych projektów w miesiąc czy półtora. Logo miasta i jego CD powinno być konsekwencją pogłębionych studiów nad historią, zbadania i określenia tożsamości. Ciekawe, który z praktyków PR mógłby obecnie z całą odpowiedzialnością zdefiniować tożsamość Warszawy, bez zgłębienia tych kwestii? Niestety odpowiedź nasuwa się sama i nie trzeba przytaczać kolejnego przykładu w stylu latawca - elementu identyfikującego tożsamość Polski. Szybko, szybko, byle jak to nasza dewiza, na różnych poziomach życia społecznego. Nie dziwi więc, że przekłada się także na administrację. To niestety tylko nieliczne powody braku fachowości i znanych nam skądinąd problemów konkursowych. Można jedynie się dziwić, że nasi reprezentanci nie uczą się na błędach kolegów, nie rozwijają się, nie pogłębiają stosownie wiedzy. Nie wiem z czego innego mogłoby to wynikać. Widać taka już specyfika naszych urzędów (podkreślam, że nie wszystkich), że większość problemów testujemy na własnej skórze. Miło by jednak było, aby nie robiono tego za pieniądze podatnika. 195 tys. wyrzucone w błoto niestety nie chodzi piechotą. Krytyka ta nie powinna być przez nikogo brana ad persona. Nie znajduję jednak niestety żadnego innego wytłumaczenia, niż brak fachowej wiedzy i chęci zgłębienia tematu, dla takiego wyniku konkursu. Nie oskarżam też w żaden sposób agencji, która logo przygotowała. Jeśli twórcy projektu uważali, że to wystarczy, to jest ich sprawa. Gorzej, jeśli zleceniodawca wybiera coś, czego nie powinien. Lepiej przeprowadzić konkurs ponownie i być pewnym, że wynik będzie lepszy, niż topić ciężko zarabiane przez nas pieniądze.
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin