Komunikacja „na miarę XXI wieku” nie obejdzie się bez internetu, ale korzystać z niego musimy z głową. W sieci bowiem nic nie ginie i raz opublikowane, zostaje tam na zawsze – przypomina Grzegorz Miller z Monday PR w Gazecie Finansowej.
„Działania z zakresu PR mogą i powinny wykorzystywać narzędzia i kanały komunikacyjne tradycyjnie zarezerwowane dla marketingu” – radzi Miller. Jego zdaniem kampanię informacyjną realizowaną za pomocą klasycznych działań z zakresu public relations, czyli informacji prasowych i wywiadów, należy wspierać: regularnie wysyłanym newsletterem, współpracą z blogerami, blogiem firmowym (prowadzonym przez eksperta firmy), częstą aktualizacją stron www i komunikacją w mediach społecznościowych.
Tak szerokie spektrum działań wymaga jednak ich doskonałej koordynacji – w myśl zasady, że każda kampania powinna być spójna. Zatem: jeśli wysyłamy informację do dziennikarzy i ma ona szansę na publikację, to zadbajmy o to, by zbiegło się to w czasie z naszym newsletterem. Promowanej informacji nie może też zabraknąć na stronie www, najlepiej w wersji poszerzonej, z odnośnikami do materiałów pogłębiających temat. Blogerzy powinni być poinformowani, by w tym czasie pisali o tematach zbieżnych z wysyłaną informacją. Na FB i Twitterze sprawdzi się odnośnik do newsa, wraz z krótkim komentarzem. Warto postawić poza tym na fora dyskusyjne. Tam jednak trzeba działać ze szczególnym wyczuciem i informować tylko oficjalnie – przestrzega Miller. Inaczej może się to skończyć skandalem.
Niekontrolowany kryzys w mediach społecznościowych mogą wywołać nawet literówki, błahe tylko z pozoru nieścisłości czy błędnie zaadresowane wiadomości. Konsekwencje są ogromne – spada wiarygodność firmy, spadają też jej przychody. „XXI wiek to zatem czas zarówno wielkich szans komunikacyjnych, bardzo wydajnych narzędzi, które – wykorzystane umiejętnie – przyniosą spektakularny sukces, jak i – wykorzystane nieumiejętnie – spektakularna klapę” – puentuje CEO Monady PR. (es)


