"Piersi moich pracownic sam kontroluję"
Tak brzmi hasło promujące kampanię Opolskiego Centrum Onkologii. Akcja trwa od stycznia. Organizatorzy chcą zmobilizować pracodawców, by wysyłali pracownice na regularne badania piersi. „To, że kilku osobom się nie podoba nie znaczy od razu, że może budzić kontrowersje!” - komentuje Krystyna Raczyńska z Opolskiego Centrum Onkologii dla PRoto.pl. „To seksistowskie hasło, kojarzące się ewidentnie z molestowaniem seksualnym." - mówią feministki.
Hasło budzi sprzeciw organizacji feministycznych. "Ta kampania traktuje kobiety jak przedmioty i nie odbiega poziomem od reklam, na których dziewczyny pokazują cycki, ślizgając się po maskach samochodów” – powiedziała w rozmowie z Gazetą Wyborczą Opole Joanna Piotrowska, szefowa fundacji Feminoteka.
Z kolei Krystyna Raczyńska z Opolskiego Centrum Onkologii nie widzi problemu. Zapytana przez PRoto.pl, czy nie uważa hasła za kontrowersyjne oburza się: „To, że kilku osobom się nie podoba nie znaczy od razu, że może budzić kontrowersje! Gdzie Pan je widzi?!”
Nie uważa Pani, że niektóre osoby mogą poczuć się dotknięte lub zniesmaczone sloganem – kontynuowaliśmy. „Czy Pan liczył te osoby? Dostaliśmy raptem dwa telefony od takich osób. Zawsze znajdą się niezadowoleni. A dziennikarze rzucają się na nośny temat.”
Na pytanie co by powiedziała osobie, która była molestowana w pracy właśnie w ten sposób, bagatelizuje sprawę. Jej zdaniem „pies z kulawą nogą nie zainteresowałby się sprawą”. Uważa, że to dobre hasło, ponieważ dyrektorzy nie wyrzucili tego apelu do kosza i jest bardzo medialnie nośne. „Zresztą zostało wymyślone już jakiś czas temu w gremium onkologów i uznane za ciekawe i chwytne. A tak zwane molestowanie seksualne to przesadzona sprawa, ile jest takich przypadków?” – pyta retorycznie Raczyńska. (bs)