„Na turystyczną promocję Krakowa w porównaniu z innymi polskimi miastami wydajemy bardzo mało, a pieniądze przeznaczamy głównie na ludzi. Nie chodzi o mi o to, aby ich zwalniać, ale żeby mieli więcej środków do dyspozycji, dzięki czemu będą mieli co robić, aby promować miasto” – stwierdził Aleksander Miszalski z krakowskiego PO.
Z porównania kosztów pracy w promocji w 2012 r. (z zapisy wydatków budżetowych) wychodzi na to, że Kraków wydał najwięcej. Na promocję miasta przeznaczył 6,7 mln zł, a na pracowników 3 mln zł. W innych miastach wydatki rozkładały się następująco: Warszawa – 47,2 mln zł/650 tys. zł, a we Wrocławiu – 17,5 mln zł/200 tys. zł. Tego porównania dokonał Miszalski, ale zdaniem Marcina Kandefera, dyrektora Wydziału Informacji, Turystyki i Promocji Miasta, „to nieszczęśliwe porównanie”. Należy również pamiętać, że „koszty etatowe w wydziale dotyczą m.in. pracowników biura pracowników biura prasowego oraz referatów nie związanych bezpośrednio z promocją” – czytamy w Dzienniku Polskim Kronice Krakowskiej.
Według przedstawicieli PO Kraków powinien zwiększyć wydatki na promocję za granicą. Inne podejście przedstawia Kandefer: „w tym roku nie prowadzimy promocyjnych kampanii wizerunkowych za granicą, ale strategia Krakowa polega na tym, że od lat promuje się jako miasto ważnych wydarzeń kulturalnych i sportowych”. Ponadto miasto jest licznie odwiedzane przez zagranicznych dziennikarzy. (kg)
