sobota, 27 lipca, 2024
Strona głównaAktualnościPodolski: o PR-owcach, pismakach, wzajemnej zajadłości i… paluszkach

Podolski: o PR-owcach, pismakach, wzajemnej zajadłości i… paluszkach

Czytam opinię i widzę zajadłość między PR-owcami a dziennikarzami. Ja byłem po jednej stronie, teraz jestem po drugiej i szanuję pracę jednych i drugich. Dzisiaj mogę powiedzieć, że niewiele informacji PR było przydatnych w mojej pracy jako dziennikarza. Były dla mnie często tylko tematem do napisania własnego tekstu. Wyższość PR-owców (że to oni wiedzą, czego dziennikarze potrzebują) jest aroganckim podejściem do tematu. Dzisiaj, pisząc teksty PR, mam większą skuteczność niż firmy tylko PR-owe. Dlaczego? Wiem, jak napisać tekst, by dziennikarz bez większych przeróbek chciał go opublikować. PR-owiec czy wynajęty copywriter nie ma biegłości pisania, której nabiera dziennikarz. I niestety teksty wychodzące z agencji PR są niezgrabne, kryptoreklamowe. Agencje PR nie dbają o interpunkcję, stawiają spację przed znakami interpunkcyjnymi itp. Oczywiście nie wszystkie, ale większość. Pamiętajmy, że nie każdy pisać może. Taka jest prawda.

Jako anegdotę opowiem pewne zdarzenie. Byłem konsultantem przy organizacji śniadania prasowego. Córka właściciela firmy, świeżo upieczony PR-owiec po stażu w jednej ze znanych agencji PR, uparła się by na stole stały paluszki. „One zajmują uwagę dziennikarzy”. Były inne ciekawsze rzeczy, które mogły zająć uwagę dziennikarzy – pyszne kanapki przygotowane przez topową restaurację. Kilka miesięcy później spotkałem się na rozmowie z PR-owcem w dużej firmie. Co miał na biurku i czym mnie poczęstował? Paluszkami! Byłem na kilku spotkaniach związanych z edukacją w komunikacji, budowaniem relacji z dziennikarzami. I ogarniał mnie śmiech, ponieważ ja byłem kiedyś po drugiej stronie. A wiecie, czego nie cierpiałem w kontaktach z PR-owcami? Telefonu z pytaniem, czy dostałem materiał, czy jest interesujący i kiedy go wykorzystam. Takich telefonów było czasami nawet kilka w ciągu dnia. Co robiłem z tymi tekstami? Nawet, jeśli były super – lądowały w koszu. Naruszały one moją wolność. Bo to ja i tylko ja decyduję, co i kiedy napiszę.

Dzisiaj jestem po drugiej stronie i błędów PR staram się nie popełniać, a relacje z dziennikarzami nawiązywać w taki sposób, w jaki sam chciałem, by były nawiązywane, gdy pracowałem w mediach. Nie uwierzycie, sprawdza się! I nie udowadniajmy sobie, czy PR-owiec może być dziennikarzem, a dziennikarz PR-owcem. Nie wszystko załatwi arkusz Excela, Facebook, czasami trzeba pogadać, tak jak to nasi ojcowie rozmawiali twarzą w twarz. A i jeszcze jedno. Dziennikarze są inteligentni i nie da się nimi manewrować technikami z podręcznika. Jeśli się daje,to nie są to dziennikarze, tylko pismacy lub zaczerniacze stron.

Juliusz Podolski, exPress Dziennikarska Agencja Usługowa

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj