Małgorzata Subotić na łamach Rzeczpospolitej zastanawia nad tym, kto polskim politykom pisze przemówienia. „Im bardziej prawicowy polityk, tym mniejszą rolę w pisaniu jego wystąpień odgrywają specjaliści”, twierdzi dziennikarka.
Zdaniem autorki najbardziej rozbudowany zespół ds. przemówień miał prezydent Kwaśniewski, a jego pracą zarządzał Jacek Kluczkowski, a później Stanisław Ćwik. Obecny prezydent nie korzysta z takiej pomocy. Lech Kaczyński ma bowiem „nie znosić” czytania przemówień z kartki, dlatego swoje wystąpienia przygotowuje raczej sam i mówi je „z głowy”. Inaczej robić ma premier Tusk. Jego oficjalne mowy są zazwyczaj autorstwa trzech osób. Najpierw, jak czytamy, Igor Ostachowicz opracowuje je pod względem PR-owkim, spisuje je Rafał Grupiński, a Donald Tusk dodaje coś od siebie podczas ich wygłaszania. Kiedyś w procesie tym podobno uczestniczył też socjolog Paweł Śpiewak, ujawnia dziennikarka.
Z obszernego tekstu o speechwriterach dowiemy się, że na Zachodzie jest to „zawód, jak każdy inny”. Ważne jednak, aby między piszącym przemówienia a politykiem była więź, tłumaczy Joanna Gepfert zajmująca się marketingiem politycznym. Ta więź to – jej zdaniem – umiejętność wczucia się w „stylistykę” danego polityka.(ał)


