PR, czyli promowanie reklamy

dodano: 
09.12.2013
komentarzy: 
0

Na początku należy nadmienić, że promocja polskich rozwiązań kreatywnych na świecie jest dość słaba, a przy promocji festiwalowych kejsów najczęściej pracują same teamy kreatywne bez wsparcia działów PR (o ile agencja w ogóle takowy posiada). Rzecz jasna i raz do roku się garbaty wyprostuje. Bardzo dobrym przykładem miłej współpracy między kreacją a PR jest kampania „Język polski jest ą-ę” z Ogilvy&Mather Poland. W kejsie widać zaangażowanie i wsparcie od PR'owców. Można się uczyć.

Bardzo przyjemnie został też wypromowany film o samopiorącej się koszulce dla Tide. Pomysł z warszawskiego oddziału Leo Burnett pojawił się  i podobał na najważniejszych globalnych blogach o nowych trendach, technologii i designie.

To tyle w Polsce, a co świecie…

A-ha! Był oto jeszcze jeden akcencik polski w dużej europejskiej kampanii „Days of hope” przeprowadzonej przez Saatch&Saatchi Berlin. Pomysł prowadzenia telewizyjnej prognozy pogody przez bezdomnych został obsypany lwami w Cannes i paroma mniejszymi nagrodami. Polską odsłonę przygotował warszawski oddział Saatchi&Saatchi.

Ponieważ jestem kryptofanem rumuńskich kejsów - ukazanie Rumunii w krzywym zwierciadle i z pewnego dystansu świetnie podciąga pomysł i wprowadza widza w dobry nastrój. „Dystans się liczy. dystans…” Tak było z Romem (czekoladowym batonikiem który zmienił na opakowaniu flagę Rumunii na USA, a rok później w kolejnej kampanii w której batonik przypominał całemu światu, że stolicą Rumunii jest Bukareszt, a nie Budapeszt), tak jest też z kampanią rumuńskiej agencji GMP Advertising - „Why don't you come over?”, w której, wykorzystując tonę insajtów, zapraszano Brytyjczyków do Rumunii. Taki „Monty Python w Budape… Bukareszcie”.

Why don't You come over

Nie obyło się też bez afer. Jak to zwykle bywa, powstały trzy podobne kampanie - każda z nich została nagrodzona na innym dużym festiwalu. Pierwszy był McDonald's. Ale pomysł sam w sobie jest cute.

The Gourmet Experiment

Klient: McDonald's

Agencja: Heye

 

DILL - The Restaurant

Klient: Lidl

Agencja: INGO Stockholm

 

Pay as you wish. Hummus Restaurant

Klient: Achla Hummus

Agencja: Baumann Ber Rivnay Saatchi&Saatchi

Dla równowagi warto podać jeszcze przykład nie do końca udanej akcji PR. Billboardy z hasłem „Zespół Downa jest jak plama na koszuli, której nie możesz sprać” i paroma innymi niezręcznymi tekstami miały, nie ma się co oszukiwać, dość mocny PR - głównie negatywny. Nie wchodząc nawet w szczegóły uważam, że są lepsze sposoby na PR niż opieranie go na kontrowersjach i nieuzasadnionych dwuznacznościach; chociaż z pewnością trudniejsze.

 

 

Taką trudniejszą drogę wybrał włoski oddział Saatchi&Saatchi:

 

Tytus Klepacz, Concept Director, 180hb+Jung von Matt

komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin