PR-owiec przychodzi na rozmowę kwalifikacyjną, cz. 2

dodano: 
12.01.2012
komentarzy: 
8

Niepoprawna składnia, zero wiedzy na temat firmy, brak taktu i pranie brudów z poprzedniego miejsca pracy plus niezbyt porywające odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego właśnie Ciebie mielibyśmy zatrudnić?” – oto najczęściej popełniane błędy przez szukających pracy w PR. O tym, co zjedna nam rekrutera, a co go do nas zniechęci, opowiedzieli PRoto.pl przedstawiciele: Eskadry Publiki, Randstad, Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych i PRS.

Lojalna Jola

Jednym z podstawowych błędów jest ujawnianie podczas rozmowy szczegółów będących tajemnicą służbową byłego pracodawcy/klienta lub negatywne wypowiadanie się na ich temat. Bez względu na powody naszego rozstania, zawsze jest to uznawane za faux pas. Rekruter traktuje takie zachowanie jako przedsmak tego, w jaki sposób będziemy opisywali jego firmę po zakończeniu współpracy. Barbara Labudda, prezes zarządu w agencji Eskadra Publica, za zupełnie niedopuszczalne uznaje przekazywanie plotek, czy „wyciąganie brudów”. „Kandydatom może wydawać się, że w ten sposób zrobią wrażenie osób zaufanych, które dużo wiedzą o sprawach firmowych z poprzedniego miejsca pracy, a efekt jest odwrotny. Wychodzą na ludzi mało taktownych” – tłumaczy. „Bądźmy dyskretni i dyplomatyczni, bo tego wymaga nie tylko dobre wychowanie, ale i uprawiany zawód” – apeluje Małgorzata Sacewicz-Górska, PR manager z Randstad. Podkreśla, że uzasadniona tajemnicą odmowa udzielenia odpowiedzi tylko zjedna nam przychylność podczas rozmowy.

Kandydaci zapominają również, by przed spotkaniem dowiedzieć się czegoś więcej na temat firmy, do której aplikują, czy na temat osoby, która będzie prowadziła rozmowę. Tymczasem zapoznanie się ze stroną internetową czy informacjami zamieszczonymi w biurze prasowym, znajomość branży to absolutna podstawa. „Warto również przejrzeć serwisy w poszukiwaniu tego, w jaki sposób firma jest opisywana przez media oraz jakimi kanałami stara się do nich dotrzeć. Upewnijmy się, czy posiada swoje profile w serwisach społecznościowych” – zdradza Sacewicz-Górska. Aplikanci według niej powinni być przygotowani na to, że podczas spotkania nie tylko zostaną zapytani o prowadzone dotychczas projekty, ale również o swoje spostrzeżenia dotyczące obecnego sposobu działania i prowadzenia komunikacji. „Nie ma nic bardziej dojmującego niż kandydat, który na pytanie »Co Pani/Pan wie na temat naszej agencji?« odpowiada: »Na razie nie za dużo szukałem w tym temacie, ale na pewno dowiem się, jak już mnie Państwo zatrudnicie” – twierdzi Labudda. Sprytne przemycenie podczas rozmowy informacji na temat zdobytych przez firmę nagród, jej klientów etc. się opłaca – jesteśmy wówczas postrzegani jako bardziej profesjonalni. Dlaczego? Bo pokazujemy w praktyce, że nie tylko umiemy przygotować się do spotkania, ale i poważnie traktujemy daną firmę i proces rekrutacyjny.

PR-owcy nie gęsi, swój język mają

W myśl powszechnie panującej zasady, że dobry PR-owiec doskonale posługuje się językiem, warto poćwiczyć przed spotkaniem sztukę umiejętnego wysławiania się. Niedostatki kandydata na ogół ujawniają się w pozornie nieistotnych szczegółach. Andrzej Multanowski wylicza takie przykłady: używanie formy „tą” zamiast „tę”, słowa „ilość” zamiast „liczba”, „rozumię” zamiast „rozumiem” itp. Twierdzi, że tego typu błędy w mowie będą przejawiały się w problemach np. z poprawnym napisaniem tekstu informacji prasowej. „Słysząc zatem kaleczącego język polski kandydata, staramy się raczej nie wchodzić na tę minę” – podkreśla. Zgadza się z nim przedstawicielka Publiki: „Jeśli kandydat notorycznie popełnia błędy w trakcie mówienia, to raczej trudno oczekiwać, by umiał dobrze pisać”. Co ciekawe, a jednocześnie zaskakujące, jednym z najczęstszych błędów, z jakimi miała styczność Labudda, jest zła wymowa zwrotu…public relations. „Wielokrotnie słyszałam, że ktoś chciałby pracować w agencji public »relation«” – mówi. Dla Dariusza Marszałka, szefa zespołu ds. promocji i marketingu z KDPW, to, jak aplikant się wysławia, stanowi „doskonałą weryfikację umiejętności radzenia sobie w sytuacjach stresowych”. Dzięki temu – jak zaznacza – można sprawdzić, jak dana osoba będzie sobie radzić pod presją, np. w sytuacji kryzysowej, kiedy będzie odpowiedzialna za komunikację.

PR-owiec coraz częściej musi swobodnie mówić także w języku obcym. Na spotkaniu rekrutacyjnym powinien z łatwością napisać tekst lub go przetłumaczyć, bez problemu przejść podczas rozmowy na język np. angielski. Dobrze, by wtedy wykazał, że zna kilka słów i zwrotów z tzw. języka branżowego, ale nie zawsze to jest konieczne. Stopień trudności zależy od tego, jakich klientów obsługuje firma.

Humor z zeszytów – dlaczego chce Pan/Pani u nas pracować?

Nawet najlepsze wrażenie zniweczy brak przygotowania. Niestety do nierzadkich „kwiatków” należą sytuacje, w których kiepsko motywujemy swoją chęć podjęcia pracy w wybranej firmie. Weźmy na przykład dziewczynę – z „naprawdę ciekawym CV”, wykształceniem socjologicznym, praktykami w mediach, agencjach PR i reklamowych. Na pytanie (rozmowa kwalifikacyjna w Eskadra Publica), dlaczego chce pracować akurat w agencji PR, odpowiedziała rozbrajająco szczerze: „Wie Pani, tak naprawdę to moim marzeniem zawsze była praca w reklamie, ale nie udało mi się dostać do żadnej dobrej agencji reklamowej, więc pomyślałam, że może chociaż w PR ktoś mnie przyjmie”.

Barbara Labudda wspomina jeszcze jeden przypadek podobnej argumentacji. „No myślałem, że uda mi się tego uniknąć i od razu dostać się do jakiejś porządnej korporacji, ale tam wszędzie pytają o doświadczenie w agencji, więc chyba jednak będę musiał ten etap zaliczyć” – wyznał ostatnio jeden z kandydatów na PR-owca. „Każdemu rekrutującemu aż serce rośnie, gdy słyszy tyle zapału” – komentuje prezes zarządu Publiki.

Zaskocz nas

Właściciel PRS Andrzej Multanowski radzi młodym specjalistom od wizerunku, by „mniej się kreowali” i „w mniejszym stopniu zwracali uwagę na to, jacy są fantastyczni i jakie mają bogate doświadczenie (co nie zawsze jest zgodne z prawdą)”. Uważa, że lepiej byłoby, gdyby więcej czasu poświęcili na sprawdzenie, do jakiej firmy przychodzą i zastanowili się, na ile ich wiedza i umiejętności są zbieżne z jej specyfiką i potrzebami. Według Labuddy, jeśli ktoś marzy o pracy w konkretnej agencji i chce być przez nią zauważony, powinien ją zaskoczyć. Warto przygotować na taką okazję coś naprawdę specjalnego, np. wysyłkę kreatywną. „Raz tylko spotkałam się z tym, by młoda osoba z własnej inicjatywy przesłała kurierem rzecz promującą ją jako potencjalnego pracownika. To była ciekawa, ręcznie robiona konstrukcja nawiązująca do nazwiska kandydatki i zrobiła tak duże wrażenie, że dziewczyna dostała pracę, pomimo że w tamtym czasie nie było akurat żadnej rekrutacji” – wspomina.

Na koniec uwaga: jeśli czujemy, że wypadliśmy naprawdę dobrze, trzymajmy fason do samego końca! Nie warto przekreślać swojej szansy w ostatniej minucie. W chwili, gdy to my dostaniemy okazję, by zadać pytanie pracodawcy, nie marnujmy go na: „Jaki ma Pani znak Zodiaku?” (z życia pewnego wydawnictwa). Takie zaskoczenie okaże się bowiem niemiłe dla obydwu stron.

Edyta Skubisz

Przeczytaj również część 1

komentarzy:
8

Komentarze

(8)
Dodaj komentarz
19.01.2012
16:03:56
doświadczony
(19.01.2012 16:03:56)
Tak, dziękuję. To tylko potwierdza stan branży, co mówicie. Branż właściwe: PR i HH. I to, że w agencjach pracują często przedziwni ludzie, pełni samouwielbienia z niewiadomego powodu i że nie mają pojęcia o prawdziwym biznesie. Tak. Rynek agencji PR w Polsce jest STRASZNY!!!! I nie ma innego "rynku PR" w Polsce. A co do szukania pracy na tym rynku to prawda, że nikt się nie podpisze, bo co zrobi potem? Może więc Redakcja pozbiera materiał anonimowy, ale z różnych źródeł i napisze jednak o tym, jak jest naprawdę? Może chociaż pokarzemy prawdę i nie będziemy ściemniać, jak to bywa w tych wypowiedziach różnych prezesek, prezesów i tym podobnych ze świata agencyjek PR na łamach tego portalu? Bop, Droga Redakcjo, to jest nędza, bieda i ludzi żal, co tego nie wiedzą, a tak się garną do pracy w PR. Od kogo się mają uczyć?
13.01.2012
15:32:19
kk
(13.01.2012 15:32:19)
Niestety , będę złośliwa: Każdemu rekrutującemu aż serce rośnie, gdy słyszy tyle zapału. "Słyszy tyle zapału"? Zapał można usłyszeć? – to odnośnie do poprawności językowej. Wracając do meritum - zgadzam się z Doświadczonym, artykuł jest niepogłębiony, a szkoda. Może faktycznie warto napisać o przygotowaniu rekruterów do procesu. Headhunterzy – z mojego doświadczenia wynika, że mało który jest merytorycznie przygotowany do rozmowy . Pytanie czy jest to wina agencji, która nie poświęciła dość czasu agencji rekrutacyjnej, żeby omówić swoje potrzeby i charakterystykę stanowiska, słabego opisu stanowiska czy może lekceważącego podejścia rekruterów. Drugą kwestią jest fakt, że agencje (tu mowa o PR-owych) wymagają od kandydata kreatywności w odpowiedzi na pytania, podczas gdy same nie silą się na żadną innowację. Jak rozsądnie, bez sztampy i "słodzenia" można odpowiedzieć po raz -nasty na pytanie: dlaczego chciałaby Pan/Pani pracować w naszej agencji? A dlaczego nie? Państwo szukają pracownika, ja posiadam umiejętności i doświadczenie, które pasują do profilu kompetencyjnego stanowiska. Ok – koloryzuje, ale per analogia może odnieść ten opis do wielu sytuacji. Milczeniem pominę też fakt, że kandydat nie zawsze jest traktowany z szacunkiem (spóźnienia, brak przygotowania do rozmowy, nieprzeczytane cv kandydata) – skoro ja poświęcam czas na napisanie cv, zebranie informacji o agencji, stawiam się punktualnie na spotkanie, nie chcę mieć do czynienia z sytuacją, w której po drugiej stronie siedzi szef zespołu, do którego prowadzona jest rekrutacja, który to szef z nonszalancją bierz cv do ręki i pyta "No, to co tam pani ma w tym swoim cv, ee?".
13.01.2012
14:09:59
do doświadczonego
(13.01.2012 14:09:59)
100% zgoda jeśli chodzi o agencje headhunterskie. Bardzo ciężko rozmawia się z ludźmi, którzy nie mają pojęcia o tej pracy. Ja ostatnio po 30 minutach rozmowy z headhunterem, w tym mówieniu o pełnieniu również funkcji rzecznika prasowego w firmie, otrzymałam pytanie: czy zdarzało się Pani w swojej pracy rozmawiać z dziennikarzami? hm... Ale co do Twojego ostatniego postulatu - niestety mało kto opowie o prowadzonych rozmowach pod imieniem i nazwiskiem - bo o poszukiwaniach pracy nie mówisz swojemu obecnemu pracodawcy. Także taki tekst byłyby pełen "anonimowych rozmówców".
13.01.2012
13:28:46
Doświadczony
(13.01.2012 13:28:46)
Tak, warto by zrobić materiał o tym, jak się szuka pracy w tej branży ze strony kandydatów. To dopiero groza! Zwłaszcza, gdy jest się doświadczonym PR-owcem. zwłaszcza spoza środowiska agencyjnego. "Kandydat" poniżej mówi o powszechnym problemie - headhunterzy nie mają często pojęcia, o co chodzi w tej pracy. Jak mogą wybrać odpowiednią osobę? Poza tym np. około pół roku temu jedna z firm o znanej nazwie wypuściła ogłoszenie o poszukiwanym menedżerze PR, o wysokich kwalifikacjach, ale najważniejsze w tym ogłoszeniu było to, ile dana osoba chce zarabiać - w ogłoszeniu napisano, że jest to wymagana, niezbędna informacja w liście motywacyjnym, wraz z uzasadnieniem, dlaczego tyle wymaga kandydat( w domyśle "aż tyle"). To jest skandal. O czym my tu mówimy? Mówmy o tym, jak wygląda ten rynek i obraz PR-owca u pracodawcy. A takie błędy, jak opisano w dwóch częściach artykułu, karygodne, prawda, robią kompletnie zieloni ludzie, praktykanci zapewne, których głównie poszukują agencje. Redakcjo - dlaczego nie pokazujesz rynku i nie pytasz tych, co by trzeba zapytać, jak wygląda rozmowa rekrutacyjna, bo brali w wielu udział?
12.01.2012
17:18:09
czytelnik
(12.01.2012 17:18:09)
jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś może popełniać takie błędy, jeśli aplikuje do działu PR i że w ogóle został zaproszony na rozmowę. Też brałam udział w kilku takich rozmowach (jako kandydat) i naprawdę nie wyobrażam sobie, że mogłabym powiedzieć przyszłemu pracodawcy o tajemnicach służbowych z poprzedniej firmy, żuć gumę podczas spotkania lub założyć t-shirt. No błagam! Nie wyciągajcie takich kwiatków, bo to kompletnie wg mnie nie ma wartości merytorycznej. Zapytajcie rekruterów lepiej dlaczego poważni kandydaci, z dobrze przygotowanym CV, z doświadczeniem, ze znajomością języka (studia w danym języku) nie mogą dostać pracy w PR. Jakie inne błędy mogli popełnić w opinii rekrutujących, wyłączywszy te tak oczywiste, których nie popełniają.
12.01.2012
16:20:20
kandydat
(12.01.2012 16:20:20)
A propos pytania "Dlaczego to Pan jest najlepszym kandydatem na to stanowisko" zalecałbym pewien umiar, w szczególności w firmach headhunterskich. Przykład z życia - przed spotkaniem firma nie zdradzała dla jakiego klienta poszukuje PR managera. Skrótowy opis stanowiska byl dosc enigmatyczny. Podczas rozmowy w koncu padła nazwa firmy, ale rekruter nie potrafił odpowiedzieć na żadne z pytań dotyczące specyfiki stanowiska - czy chodzi bardziej o corporate PR, o brand PR, o komunikację wewnętrzną - rekruter sam przyznał, że nie do końca potrafi określić o co naprawdę chodzi. No i na koniec zadał pytanie, dlaczego to właśnie ja byłbym dobry na to stanowisko. Jeśli chce się podejść do odpowiedzi na poważnie, to warto wiedzieć o firmie i stanowisku trochę więcej, w przeciwnym razie pozostaje zachwalanie tego, że jest się boskim pod każdym względem i sprawdzi się w każdej pracy. Sensu w tym niewiele
12.01.2012
16:03:27
ForU
(12.01.2012 16:03:27)
Fakt, iż Pani Labudda wypowiada się na temat błędów podczas rozmowy kwalifikacyjnej, wywołał uśmieszek na moich ustach. Miałam przyjemność nie doświadczenia umiejętności Pani Barbary, pomimo umówionego spotkania. Nie od dziś wiadomo, iż element zaskoczenia jest skuteczną zagrywką taktyczną, zazwyczaj dającą przewagę zaskakującemu - chociażby w takiej sytuacji jak przytoczona przez Panią Barbarę. Niestety nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co miało na celu ponad czterdziesto-minutowe spóźnienie ( dokładnego czasu nie jestem w stanie podać, gdyż musiałam opuśić miejsce spotkania przed przyjazdem mojej niedoszłej rozmówczyni). Jak zostałam poinformowana w trakcie czekania, przyczyną spoźnienia były korki - doskonale rozumiem, sama często borykam się z tym problemem, więc pożegnałam się prosząc o ponowny kontakt, w razie gdyby Pani Barbara jednak chciała porozmawiać. I faktycznie kilka dni później otrzymałam telefon z przeprosinami i tłumaczeniem, że zawinili pracownicy. Jak się okazało Pani Labudda mieszka dosyć blisko agencji, więc pracownicy dzwonią do niej jak pojawi się petent, tym razem jednak coś nie zagrało. Po tej informacji, która pokazała niezbyt poważne podejście do rekrutacji, zrezygnowałam z udziału w dalszym jej procesie. Dbanie o wizerunek firmy powinno funkcjonować w odniesieniu do wszystkich grup otoczenia wszystkich działów firmy, nie tylko do grup doeclowych. Może warto by przypomnieć rekrutującym PR-owcom jak ważne jest również ich zachowanie podczas rozmowy kwalifikacyjnej?
12.01.2012
14:14:51
EW
(12.01.2012 14:14:51)
odnośnie "public relation" - toż tak zwykł mawiać nawet jeden z szefów PSPR! więc nie dziwmy się kandydatom do pracy w branży
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin