Joanna Woźniczko-Czeczott opisuje na łamach Przekroju wpływ działań lorda Timothy’ego Bella na wizerunek Białorusi i dyktatury Łukaszenki na świecie. Jak czytamy w artykule, niedawne wypuszczenie więźniów politycznych jest nie tylko ukłonem w stronę Zachodu, ale także częścią przedstawienia reżyserowanego przez PR-owca.
Autorka informuje, że w przeciwieństwie do Zachodu, który reaguje dość optymistycznie na działania prezydenta Łukaszenki, zmartwieni są nimi sami Białorusini. Uważają oni, że po zastosowaniu PR-owskich sztuczek dyktator może poczuć się bezkarny, a świat przestanie dostrzegać powracające polityczne morderstwa. Dziennikarka opisuje, że w spektaklu reżyserowanym przez Łukaszenkę i Bella chodzi głównie o pieniądze, a nie o prawdziwe zmiany. Dyktatorowi zależy na możliwości pozyskania zachodnich kredytów, nawiązaniu kontaktów handlowych z krajami respektującymi prawa człowieka i na pokazaniu „Rosji, że Łukaszenka ma alternatywę do sojuszu z nią” – czytamy w artykule. Nad zmianą wizerunku i osiągnięciem wyznaczonych celów pracować ma lord Bell, który lobbuje na rzecz dyktatora we Francji i Niemczech. (mk)
