Najnowszy numer tygodnika Ozon zamieszcza obszerny artykuł na temat promocji Polski poza jej granicami. Z analizy wynika, że dotychczasowe starania Polski jako kraju są nieudane. Problemem jest zarówno brak pomysłów, jak i organizacji zajmujących się promocją i wizerunkiem kraju. „Nie dość, że w reklamach uparliśmy się na okrągło sprzedawać mglistą ideę przaśnej Polski, to w dodatku zatrudniamy do tego tysiące urzędników rozrzuconych po kilkunastu instytucjach ze słowami »turystyczna« lub »promocja« w nazwie” – pisze Ozon. Niestety, promowana za granicą z kiepskim skutkiem jest i turystyka, i kultura, i kraj sam w sobie. Największym problemem zdaje się być „nagromadzenie i wzajemne zależności wszystkich »promocyjnych« instytucji” – pisze tygodnik. Efekt jest taki, że pieniądze podatników przeznaczone na promocję kraju – około 1 miliarda złotych – zostały „wyrzucone w błoto”. „Wydano je głównie na urzędnicze pensje i opracowywanie kolejnych strategii, które nigdy nie doczekają się realizacji” – czytamy. Tymczasem, takie pieniądze wystarczyłyby na powołanie jednego urzędu odpowiedzialnego za pokazanie światu atrakcyjnego wizerunku Polski. W artykule skrytykowano również pomysły Wally’ego Ollinsa, specjalisty zatrudnionego przez Radę Promocji Polski, nazywając je mało odkrywczymi i zbędnymi. Promocja Polski, pięta achillesowa urzędników, nie jest tak trudnym tematem dla przedsiębiorców. Dobrym przykładem jest Warsaw Destination Alliance – fundacja założona przez warszawskich restauratorów i hotelarzy. Jej celem jest promowanie stolicy jako miejsca atrakcyjnego turystycznie, odpowiedniego do organizacji konferencji i zjazdów. Ze znakomitym skutkiem.


