Jan Rostowski, były minister finansów, jest obecnie „jedynką” na kujawsko-pomorskiej liście kandydatów PO do Parlamentu Europejskiego. Jednakże, według internautów, politykowi należy się również jedynka… z polskiego.
Jak informuje Gazeta Pomorska, Rostowski po raz pierwszy zaprezentował się lokalnym wyborcom w regionalnym programie TVP. Właśnie tam, dwukrotnie i wyraźnie użył nazwy miasta w niewłaściwej, męskiej formie: „Bydgoszczem” i „w Bydgoszczu”. Aby wybrnąć z humorem z wpadki, polityk podczas audycji w Radiu PiK, odmienił rzeczownik Bydgoszcz przez przypadki – czytamy dalej w artykule. „Na antenie wypadło to znakomicie. Ale kandydat pochwalił się tym też w serwisie społecznościowym Twitter i dołączył fotografię przygotowanej zawczasu ściągawki” – dodaje Waldemar Lewandowski, autor artykułu.
Jak czytamy, Rostowski, chcąc poprawić swój wizerunek, nadszarpnięty wśród gdańszczan wpadką językową, w rzeczywistości popełnił kolejny błąd. „Jan Rostowski – z deszczu pod rynnę” – brzmiał jeden z komentarzy.
Były minister finansów należy do kandydatów najenergiczniej prowadzących kampanię w mediach społecznościowych. Aktywnością dorównuje mu Kazimiera Szczuka, „jedynka” listy Twojego Ruchu. „To ona pierwsza na swoim Twitterze wytknęła Rostowskiemu poprzedni błąd” – informuje dziennik. (mw)