Janusz Lisewski, kitesurfer, otrzyma od magistratu gdańskiego nagrodę w wysokości 40 tys. zł. Lisewski, jako ambasador Gdańska, miał podarować saudyjskiej rodzinie królewskiej list od władz miasta. Nie udało się, ale promocja była.
Kitesurfer rok temu zdobył Bałtyk i chciał też przepłynąć Morze Czerwone. Dystans do pokonania to aż 200 km, bez asekuracji. Misja skończyła się fiaskiem i Lisewski spędził dwie noce w wodzie. Nie doszło do przekazania listu, co miało być najważniejszym wydarzeniem, ale promocja miasta opierała się też na umieszczeniu nazwy i herbu miasta na ubraniu, latawcu i desce. Według władz miasta kitesurfer wywiązał się z umowy, bo ze względu na akcję ratunkową, zdjęcia z logo miasta obiegło świat, a wszystkie media przedstawiały wypadek Lisewskiego. Będzie on też reprezentował miasto na wszystkich tegorocznych startach. (kg)


