Przez portale społecznościowe czy blogi możemy nie tylko stracić pracę, ale również… zainteresować potencjalnego pracodawcę. „Jeżeli chcemy pokazać się jako smaczny kąsek dla rekruterów, to musimy konsekwentnie budować swój wizerunek – radzi w portalu onet.pl Paweł Opydo, bloger i specjalista od social marketingu.
Jak mówi cytowana przez portal Elżbieta Flasińska z Grupy Pracuj, informacje, które potencjalny pracodawca może znaleźć np. w portalach społecznościowych mogą aplikantom zarówno zaszkodzić, jak i pomóc. Zbyt prywatne zdjęcia udostępniane w sieci są źle widziane, ale już np. rzeczowo prowadzone dyskusje i umiejętność argumentowania pomogą uwiarygodnić wymienione w CV umiejętności.
Zdaniem Pawła Opydy główny problem Polaków polega na tym, że swojego wizerunku w sieci nie traktują oni na równi z tym internetowym, który może im zaszkodzić. Jak się przed tym uchronić? Autor artykułu radzi, by raz na jakiś czas wpisywać swoje nazwisko do wyszukiwarki i sprawdzać ukazujące się treści. Raz na kilka miesięcy robi to 42 proc. internautów. Fakt ten wykorzystał bezrobotny amerykański copywriter Alec Brownstein. Za 6 dolarów wykupił ogłoszenie autopromocyjne, które ukazywało się w wyszukiwarce po wpisaniu nazwisk dyrektorów największych agencji reklamowych. (iw)


