Państwowy gigant rozpisał w marcu przetarg dotyczący strategii komunikacji wewnętrznej i zarządzania kryzysowego. Według Pulsu Biznesu Totalizator ustalił takie warunki zamówienia, że większości agencji nie opłacało się w nim startować. „Zabezpieczamy interes spółki” – tłumaczy rzecznik firmy Piotr Gawron.
Totalizator Sportowy w warunkach zamówienia dotyczącego strategii komunikacji wewnętrznej i zarządzania kryzysowego ustalił, że w okresie obowiązywania umowy może w ogóle nie zgłosić żadnego zamówienia. Zwycięska firma musiała natomiast wpłacić 50 tys. zł zabezpieczenia. Przetarg ostatecznie wygrała Testa Communicaitons – agencja, która w zeszłym roku współpracowała już z TS.
Nie wiadomo, jakie jeszcze firmy brały udział w przetargu, bo takiej informacji nie udziela Totalizator Sportowy. Jak tłumaczy Jacek Łęski z Aimcomms – jednej z agencji zainteresowanych zamówieniem TS, warunki przetargu były tak rygorystyczne, że uczestniczenie w nim wiązało się z za dużym ryzykiem. Właściciel innej agencji przyznaje, że „projekt umowy (…) dla totalizatora przewidywał same przywileje, a dla wykonawcy – różne, także dziwne zobowiązania, np. monitorowanie działalności TS pod kątem zgodności z prawem, sankcje i kary finansowe”.
Anonimowi rozmówcy Pulsu Biznesu twierdzą też, że tylko firmy „zaprzyjaźnione” z działem PR w Totalizatorze mogły spokojnie ubiegać się o zamówienie bo wiedziały, że warunki umowy nie będą rygorystycznie przestrzegane. Tym sugestiom zaprzecza właścicielka Testa Communications Katarzyna Gałuszka, jednak nie chce się wypowiadać na temat warunków przetargu.
Piotr Gawron, rzecznik TS i jednocześnie szef działu PR w firmie uważa, że te zarzuty są wyrazem „wysokiej kompetencji i sprawności naszego działu zakupów w zabezpieczaniu interesów spółki”, a zawierane umowy chronią „w zadowalający sposób” Totalizator. (ks)
