Raport IMM: Newsy zmyślone i fakty dziwniejsze niż fikcja, czyli kto wierzy AszDziennikowi?

dodano: 
19.01.2016
komentarzy: 
0

Pomimo rosnącej popularności „AszDziennika” – internetowego serwisu satyrycznego - internauci nadal mylą publikowane w nim historie z rzeczywistością - wynika z monitoringu mediów społecznościowych w IMM. Ponad 90 proc. przypadków, w których materiał tego periodyku Polacy potraktowali jako prawdę, zanotowano w publicznych rozmowach na Facebooku. Jednocześnie deklaracja „to naprawdę nie AszDziennik” stała się w mediach społecznościowych synonimem wiadomości niewiarygodnej, skandalicznej, sensacyjnej bądź absurdalnej, ale nadal - prawdziwej.

Najbardziej wiarygodna satyra

„AszDziennik” to satyryczny serwis internetowy publikujący „najlepsze (zmyślone) newsy w kraju”. Jak wynika z danych grupy NaTemat, stronę AszDziennik.pl odwiedza regularnie ponad 1 milion osób. Facebookowy profil magazynu obserwuje już ponad 120 tys. osób, a redakcyjne konto na Twitterze śledzi 20 tysięcy użytkowników tego mikrobloga.

Sytuacje i dyskusje, w których Polacy biorą treść satyryczną za fakt, są trudne do wskazania, ale z pomocą przychodzi monitoring internetu. Analiza wydźwięku wypowiedzi w IMM wykazała, w których komentarzach na temat „AszDziennika” pojawiają się słowa kojarzone z oburzeniem, gniewem czy złością. Stąd - po nitce do kłębka - dotrzeć można do rozmów, których uczestnicy dzielili się linkami do strony periodyku i traktowali publikowane tam treści jak prawdziwe wiadomości. W jakie aszdziennikowe informacje byli skłonni uwierzyć Polacy?

Na przykład: w doniesienia o planach likwidacji komunikacji miejskiej w Bydgoszczy, o instalacji ekranów dźwiękochłonnych w Tatrach, o unijnym zakazie oblewania studentów na uczelniach wyższych czy też o planach przyjęcia przez UE uchodźców z… Platformy Obywatelskiej. W mediach społecznościowych dyskutowano także  - i to w poważnym tonie – o „fakcie”, że Polska przyjmie do siebie wszystkich uchodźców.

Publikacje „AszDziennika”  z faktami niemal w ponad 90 proc. przypadków mylone były na Facebooku. Pozostały odsetek to pozostałe internetowe społeczności - głównie fora dyskusyjne i komentarze pod artykułami w portalach. Dominowały tematy polityczne, społeczne i obyczajowe, powodując gniew, niedowierzanie lub oburzenie.

Najbardziej niewiarygodne fakty

Jednocześnie, tylko w ciągu kilku ostatnich tygodni Polacy blisko 1000 razy udostępnili w mediach społecznościowych różnego rodzaju absurdalne, lecz prawdziwe informacje z żartobliwym komentarzem wyrażającym powątpiewanie, czy nie mają do czynienia z materiałem “AszDziennika”.  Deklaracja „to naprawdę nie AszDziennik” stała się w mediach społecznościowych synonimem wiadomości niewiarygodnej, skandalicznej, sensacyjnej i absurdalnej, ale nadal - prawdziwej.

To nie tylko tzw. „michałki”, czyli zabawne wiadomości i ciekawostki. Jak wynika z monitoringu social media w IMM, aż 80 proc. wszystkich publikacji tego typu dotyczy polityki. 7 proc. to "niewiarygodne" publikacje na tematy społeczne, a pozostałe związane są z kulturą, rozrywką, nowymi technologiami i sportem.

  

Zasięg wpisów, w których internauci z przymrużeniem oka „ostrzegali” przed zwodniczą treścią tekstu, to ponad 3,5 mln osób. 51 proc. publikacji tego typu ukazało się na Facebooku, a 46 proc. - na Twitterze. Pozostałe miejsca wymiany tych treści to m.in. Wykop.pl i internetowe forum portalu Gazeta.pl.

Jakie fakty wydały się Polakom tak absurdalne bądź niewiarygodne, że poczuli konieczność zaznaczenia, że informacja nie jest doniesieniem „AszDziennika”? To m.in. impreza sylwestrowa w Chełmie zaplanowana na 1 stycznia, przyznanie przez władze Warszawy 6 mln zł na organizację Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, kontrowersyjne nagranie zarejestrowane podczas demonstracji Komitetu Obrony Demokracji, plany zniesienia limitu 140 znaków na Twitterze, nagrania z senackiej debaty nad in vitro, cytowana przez media opinia, że usunięcie flag UE mogło urazić uczucia religijne Polaków, czy też wpadka chorwackiej policji, która zamiast piłkarza warszawskiej Legii wezwała na przesłuchanie swojego ministra gospodarki.

Liczba wpisów tego rodzaju wzrosła jesienią. Patrząc na dominującą tematykę i słowa  które najczęściej pojawiają się w komentarzach, trudno nie dopatrywać się w tym trendzie wpływu wyniku wyborów, decyzji podjętych przez nowy rząd, wypowiedzi polityków, a także działań opozycji parlamentarnej oraz politycznych organizacji i inicjatyw pozarządowych.

Jak nie pomylić fikcji z faktem?

Jakie lekcje dla użytkowników mediów społecznościowych mogą płynąć z badania IMM?

Przede wszystkim, zanim skomentujemy i wyrazimy opinię na temat przeczytanego artykułu lub informacji, sprawdźmy jej źródło. Upewnijmy się, że podane informacje rzeczywiście znajdują potwierdzenie w faktach, i że autor jest wiarygodny. Potraktowanie informacji z „AszDziennika” czy innego źródła satyrycznego jako faktu jest stosunkowo nieszkodliwe i w najgorszym przypadku spowoduje narażenie się na śmieszność. W  innych przypadkach, udostępnienie informacji nieprawdziwej bądź celowo spreparowanej może wiązać się z poważniejszymi konsekwencjami. Popularne zagrożenia to m.in. internetowe łańcuszki, linki do witryn wyłudzających wrażliwe dane osobowe, złośliwe strony internetowe i podszywające się pod „poważne” źródła serwisy z nieprawdziwymi informacjami, których jedynym celem jest wygenerowanie ruchu i kliknięć za pośrednictwem mediów społecznościowych. Publikując materiały z tego typu źródeł nie tylko „pomagamy” nieuczciwym użytkownikom sieci, lecz także zaśmiecamy własne otoczenie w serwisach społecznościowych.

Łukasz Jadaś, Instytut Monitorowania Mediów

komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin