Naciśnij przycisk odtwarzania, aby odsłuchać tę zawartość
1x
Szybkość odtwarzania- 0.5
- 0.6
- 0.7
- 0.8
- 0.9
- 1
- 1.1
- 1.2
- 1.3
- 1.5
- 2
Rządy na Twitterze? Brak jednoznacznych przepisów. w ostatnich dniach poruszony został niezwykle ciekawy temat obecności polskich polityków, w szczególności członków rządu, na portalach społecznościach, takich jak twitter. zdaniem piotra waglowskiego, autora serwisu vagla.pl, nie ma podstaw prawnych do funkcjonowania w mediach społecznościach przedstawicieli instytucji państwowych. dalej, zdaniem tego autora, poza brakiem podstaw prawnych łamana jest również konstytucyjna zasada równego traktowania i zakazu dyskryminacji, a ponadto środki publiczne przeznaczane są na zasilanie amerykańskich serwisów z pominięciem korzystania z polskich publikatorów urzędowych, jak również rodzimych czasopism. na tak postawione zarzuty nie ma jednoznacznej odpowiedzi, co wynika z braku zarówno jednoznacznych przepisów, jak również ugruntowanej praktyki w tym zakresie. pamiętać przy tym należy, że dostęp do informacji publicznej jest jednym z fundamentalnych uprawnień obywatelskich, przewidzianych w konstytucji rp. ustawa zasadnicza zapewnia bowiem każdemu obywatelowi prawo do uzyskiwania informacji o działalności podmiotów publicznych. realizacja tego prawa przejawia się m.in. w ustawie o dostępie do informacji publicznej. już pierwsze normy tego aktu stanowią, że każdemu przysługuje prawo dostępu do informacji publicznej, rozumianej jako każda informacja w sprawach publicznych. zatem, poza pewnymi wyjątkami, wpisy publikowane na twitterze przez przedstawicieli instytucji państwowych stanowić będą informacje publiczne. ważne jest, że ustawa o dostępie do informacji publicznej wyraźnie wyznacza ramy tego, gdzie pierwotnie należy publikować informacje publiczne. w pewnym uproszczeniu wskazać należy, iż medium tym jest biuletyn informacji publicznej (bip). biuletyn ma również stanowić wyraz realizacji konstytucyjnych przepisów dotyczących równego traktowania przez władze publiczne. zaznaczyć należy, iż oczywiście nikt nie zabrania nam przedruku wcześniej opublikowanych już informacji, uznawanych za publiczne. jeżeli zatem donald tusk korzysta z portali społecznościowych, jako osoba prywatna, to do jego wpisów, w zakresie omawianym niniejszym tematem, zastrzeżeń mieć nie będzie można. słusznie natomiast zauważyli komentatorzy artykułu piotra waglowskiego – maciej sokołowski oraz michał dunin – że rada ministrów ma szczególne miejsce w zakresie prowadzenia polityki państwa, także co do obowiązku informowania społeczeństwa o podjętych działaniach. podkreślenia wymaga to, że konstytucji rp wprowadza zasadę legalizmu, w myśl której każda kompetencja organu władzy publicznej musi opierać się na wyraźnie sformułowanym przepisie prawnym. wszelki przejaw jej działalności wymaga zatem nadanego prawem upoważnienia do działania. naszym zdaniem, w omawianym zakresie, uprawnienie organów władzy publicznej do aktywności na portalach społecznościowych rzeczywiście nie wynika wprost z przepisów prawa. nie można odmówić równocześnie słuszności rozumowaniu macieja sokołowskiego oraz michała dunina, którzy wskazali, iż portale społecznościowe służą społeczeństwu i – jak wynika z szeregu statystyk – służą mu bardziej niż biuletyn informacji publicznej. dla rozwiązania wszelkich wątpliwości konieczne byłoby wprowadzenie stosownych zmiany legislacyjnych. brak wystarczająco szybkiej i kompleksowej reakcji ustawodawcy na wymogi zmieniającej się rzeczywistości społecznej powoduje liczne kontrowersje i w sposób nieuzasadniony ogranicza sposób realizacji zadań przez organy władzy publicznej, co obrazuje również przykład niniejszej polemiki. marcin gabryszak i grzegorz choromański, pałucki trusiński prawo i podatki.
W ostatnich dniach poruszony został niezwykle ciekawy temat obecności polskich polityków, w szczególności członków rządu, na portalach społecznościach, takich jak Twitter.
Zdaniem Piotra Waglowskiego, autora serwisu VaGla.pl, nie ma podstaw prawnych do funkcjonowania w mediach społecznościach przedstawicieli instytucji państwowych. Dalej, zdaniem tego autora, poza brakiem podstaw prawnych łamana jest również konstytucyjna zasada równego traktowania i zakazu dyskryminacji, a ponadto środki publiczne przeznaczane są na zasilanie amerykańskich serwisów z pominięciem korzystania z polskich publikatorów urzędowych, jak również rodzimych czasopism.
Na tak postawione zarzuty nie ma jednoznacznej odpowiedzi, co wynika z braku zarówno jednoznacznych przepisów, jak również ugruntowanej praktyki w tym zakresie.
Pamiętać przy tym należy, że dostęp do informacji publicznej jest jednym z fundamentalnych uprawnień obywatelskich, przewidzianych w Konstytucji RP. Ustawa zasadnicza zapewnia bowiem każdemu obywatelowi prawo do uzyskiwania informacji o działalności podmiotów publicznych. Realizacja tego prawa przejawia się m.in. w ustawie o dostępie do informacji publicznej. Już pierwsze normy tego aktu stanowią, że każdemu przysługuje prawo dostępu do informacji publicznej, rozumianej jako każda informacja w sprawach publicznych.
Zatem, poza pewnymi wyjątkami, wpisy publikowane na Twitterze przez przedstawicieli instytucji państwowych stanowić będą informacje publiczne.
Ważne jest, że ustawa o dostępie do informacji publicznej wyraźnie wyznacza ramy tego, gdzie pierwotnie należy publikować informacje publiczne. W pewnym uproszczeniu wskazać należy, iż medium tym jest Biuletyn Informacji Publicznej (BIP). Biuletyn ma również stanowić wyraz realizacji konstytucyjnych przepisów dotyczących równego traktowania przez władze publiczne.
Zaznaczyć należy, iż oczywiście nikt nie zabrania nam przedruku wcześniej opublikowanych już informacji, uznawanych za publiczne. Jeżeli zatem Donald Tusk korzysta z portali społecznościowych, jako osoba prywatna, to do jego wpisów, w zakresie omawianym niniejszym tematem, zastrzeżeń mieć nie będzie można.
Słusznie natomiast zauważyli komentatorzy artykułu Piotra Waglowskiego – Maciej Sokołowski oraz Michał Dunin – że Rada Ministrów ma szczególne miejsce w zakresie prowadzenia polityki państwa, także co do obowiązku informowania społeczeństwa o podjętych działaniach.
Podkreślenia wymaga to, że Konstytucji RP wprowadza zasadę legalizmu, w myśl której każda kompetencja organu władzy publicznej musi opierać się na wyraźnie sformułowanym przepisie prawnym. Wszelki przejaw jej działalności wymaga zatem nadanego prawem upoważnienia do działania. Naszym zdaniem, w omawianym zakresie, uprawnienie organów władzy publicznej do aktywności na portalach społecznościowych rzeczywiście nie wynika wprost z przepisów prawa.
Nie można odmówić równocześnie słuszności rozumowaniu Macieja Sokołowskiego oraz Michała Dunina, którzy wskazali, iż portale społecznościowe służą społeczeństwu i – jak wynika z szeregu statystyk – służą mu bardziej niż Biuletyn Informacji Publicznej. Dla rozwiązania wszelkich wątpliwości konieczne byłoby wprowadzenie stosownych zmiany legislacyjnych. Brak wystarczająco szybkiej i kompleksowej reakcji ustawodawcy na wymogi zmieniającej się rzeczywistości społecznej powoduje liczne kontrowersje i w sposób nieuzasadniony ogranicza sposób realizacji zadań przez organy władzy publicznej, co obrazuje również przykład niniejszej polemiki.
Marcin Gabryszak i Grzegorz Choromański, Pałucki Trusiński Prawo i Podatki