„Brakuje pomysłów, motywacji i pieniędzy, by naciskać na decydentów w UE” – alarmuje Tomasz Żółciak. I donosi, że ponad dwie trzecie polskich samorządów nie bierze z tych powodów udziału w żadnych procesach decyzyjnych i lobbingowych na szczeblu europejskim.
Samorządy mają problemy z forsowaniem swoich interesów na arenie międzynarodowej – wynika z raportu Instytutu Spraw Publicznych, do którego dotarł Dziennik Gazeta Prawna. „Przedstawiciele gmin, powiatów, województw i największych miast deklarują swoje zagraniczne kontakty. Trzy czwarte z nich prowadzi współpracę z zagranicą, np. przez umowy z samorządami partnerskimi. Ale pytani o uczestnictwo w procesach konsultacyjnych, decyzyjnych i lobbingowych w ramach instytucji Unii Europejskiej, odpowiadają negatywnie” – czytamy w artykule. 70 proc. z nich nie bierze udziału w takich inicjatywach. W ten sposób, zdaniem Żółciaka, samorządy pozbawiają się istotnego mechanizmu wpływania na unijnych decydentów, a „właśnie teraz ważą się losy interesujących ich kwestii”, np. kwalifikowanego VAT czy wysokości dofinansowania projektów realizowanych po 2014 roku. Mało tego, nie najlepiej wygląda też współpraca samorządów z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. W marcu tego roku resort opublikował dokument „Priorytety polskiej polityki zagranicznej 2012-2016”, w którym jasno wskazuje, że to m.in. od samorządów zależy efektywność polityki zagranicznej Polski. Tymczasem niemal wszyscy respondenci w badaniu ISP przyznali, że nie znają tego dokumentu. Jednocześnie nie zgadzają się z zarzutem o małej aktywności. „Trudno się spodziewać, by gmina licząca kilka tysięcy mieszkańców lobbowała w Brukseli. To byłoby kosztowne i bezproduktywne. My lobbujemy na poziomie wojewódzkim i krajowym” – tłumaczy Marek Miros, wiceprezes Związku Miast Polskich. Główną przeszkodą mają być pieniądze – na ten problem skarży się aż 80 proc. ankietowanych – nie stać ich na zagraniczne delegacje, promocję za granicą czy utrzymywanie tam stałych przedstawicielstw.
Jak twierdzi współautorka badania, dr Agnieszka Łada, wynik nie jest zaskakujący – samorządy dopiero zaczynają być aktywne na scenie europejskiej i na razie najlepiej radzą sobie duże miasta. Według niej mniejsze jednostki nie mają ani kompetentnych ludzi, ani same nie dostrzegają korzyści, jakie mogłyby przynieść takie rozwiązania. (es)


