Naciśnij przycisk odtwarzania, aby odsłuchać tę zawartość
1x
Szybkość odtwarzania- 0.5
- 0.6
- 0.7
- 0.8
- 0.9
- 1
- 1.1
- 1.2
- 1.3
- 1.5
- 2
Sanocki: bańki mydlane 2013. miniony rok podsumowaliśmy, wykonując badania z pmr research na temat aktywności działów marketingu i public relations w ponad 400 polskich średnich i dużych firmach. okazuje się, że wiele działań, którymi chwalą się działy marketingu, to przysłowiowe bańki mydlane – czar pryska, gdy tylko wejdziemy w szczegóły. otóż niby wspierają sprzedaż, ale głównie ulotkami, są aktywne w internecie, ale przede wszystkim zapychając strony reklamami. innymi słowy, to, od czego za granicą już się odchodzi, u nas kwitnie w najlepsze. zamiast budowania zainteresowania (tzw. attention marketing) potencjalnych klientów zasypujemy ich spamem (tzw. interruption marketing). w marketingu i pr świetnie ma się też intuicja oraz wszelkie formy subiektywnych ocen. okazuje się bowiem, że aż 2/3 firm (przypominam – średnich i dużych) nie stosuje żadnych wskaźników efektywności działań marketingowych i pr-owych, o dogłębnej ewaluacji nie wspominając. działy pr najmocniej dostały „w kość” w wyniku kryzysu finansowego. jako pierwsze odczuły cięcia kosztów, a jako ostatnie mogą liczyć na przywrócenie środków. w wielu z nich wciąż jeszcze funkcjonuje zasada: firma odnotowała zysk – są pieniądze na pr, mamy stratę… sorry musimy z niego zrezygnować. to sprawia, że pr ogranicza się do sprawdzonych i bezpiecznych działań. a przecież jak mówią kierowcy rajdowi – jak chcesz wygrać przyśpieszaj podczas hamowania. patrząc na miniony rok z perspektywy obsługi klienta widać, że obecnie rynek jak nigdy dotąd zaczął wymagać aby pr-owiec przeobrażał się w rasowego biznesowego konsultanta. dlatego pr coraz mocniej angażuje się w sprzedaż, bo z nią głównie w ostatnich latach zmagają się polskie firmy. zarządy minimalizują ryzyko inwestycji. dlatego podczas kryzysu albo rezygnują z pr albo wpisują go w sprzedaż aby zmierzyć jego efektywność jej wskaźnikami (jak np. roi). z punktu widzenia agencji pr ważne jest więc aby w swoich szeregach w 2014 roku miały jak najwięcej osób, które nie tylko świetnie znają się np. na media relations ale rozumieją procesy biznesowe zachodzące w firmach i są w stanie w razie problemów klienta zaproponować na ich wielu płaszczyznach odpowiednie wsparcie i rozwiązania. adam sanocki, account director w compress.
Miniony rok podsumowaliśmy, wykonując badania z PMR Research na temat aktywności działów marketingu i public relations w ponad 400 polskich średnich i dużych firmach.
Okazuje się, że wiele działań, którymi chwalą się działy marketingu, to przysłowiowe bańki mydlane – czar pryska, gdy tylko wejdziemy w szczegóły. Otóż niby wspierają sprzedaż, ale głównie ulotkami, są aktywne w Internecie, ale przede wszystkim zapychając strony reklamami. Innymi słowy, to, od czego za granicą już się odchodzi, u nas kwitnie w najlepsze. Zamiast budowania zainteresowania (tzw. attention marketing) potencjalnych Klientów zasypujemy ich spamem (tzw. interruption marketing).
W marketingu i PR świetnie ma się też intuicja oraz wszelkie formy subiektywnych ocen. Okazuje się bowiem, że aż 2/3 firm (przypominam – średnich i DUŻYCH) nie stosuje żadnych wskaźników efektywności działań marketingowych i PR-owych, o dogłębnej ewaluacji nie wspominając.
Działy PR najmocniej dostały „w kość” w wyniku kryzysu finansowego. Jako pierwsze odczuły cięcia kosztów, a jako ostatnie mogą liczyć na przywrócenie środków. W wielu z nich wciąż jeszcze funkcjonuje zasada: firma odnotowała zysk – są pieniądze na PR, mamy stratę… sorry musimy z niego zrezygnować. To sprawia, że PR ogranicza się do sprawdzonych i bezpiecznych działań. A przecież jak mówią kierowcy rajdowi – jak chcesz wygrać przyśpieszaj podczas hamowania.
Patrząc na miniony rok z perspektywy obsługi Klienta widać, że obecnie rynek jak nigdy dotąd zaczął wymagać aby PR-owiec przeobrażał się w rasowego biznesowego konsultanta. Dlatego PR coraz mocniej angażuje się w sprzedaż, bo z nią głównie w ostatnich latach zmagają się polskie firmy. Zarządy minimalizują ryzyko inwestycji. Dlatego podczas kryzysu albo rezygnują z PR albo wpisują go w sprzedaż aby zmierzyć jego efektywność jej wskaźnikami (jak np. ROI).
Z punktu widzenia agencji PR ważne jest więc aby w swoich szeregach w 2014 roku miały jak najwięcej osób, które nie tylko świetnie znają się np. na media relations ale rozumieją procesy biznesowe zachodzące w firmach i są w stanie w razie problemów Klienta zaproponować na ich wielu płaszczyznach odpowiednie wsparcie i rozwiązania.
Adam Sanocki, Account Director w ComPress