Sigurd Vedal o kampanii randkowej z Lechem Kaczyńskim: chcemy wszystko wyprostować

dodano: 
30.08.2013
komentarzy: 
0

PRoto.pl: Jaką podjęli Państwo decyzję: kampania będzie kontynuowana czy odwołana?

Sigurd Vedal, założyciel serwisu Victoria Milan: Po tym, jak się wszystko potoczyło, wymieniliśmy billboardy. Jak wiadomo, Viktoria Milan to serwis poświęcony wyzwaniom w kontaktach międzyludzkich. Pierwotnie chcieliśmy oprzeć naszą kampanię na fascynującej historii Fiony, która jest kotem Jarosława Kaczyńskiego. To miało być zabawne - zabawne wątki staramy się umieszczać we wszystkich naszych kampaniach. Nie chcemy nikogo obrażać, ponieważ zależy nam na tym, żeby ludzie się do nas przyłączyli. To nie było zamierzone, choć wiele osób tak uważa. Oczywiście, jak tylko zdaliśmy sobie sprawę z pomyłki, natychmiast zadecydowaliśmy o przerwaniu kampanii i zdjęciu plakatów. Następnie napisaliśmy do operatorów billboardów, aby zamieścili nowe reklamy, wystosowaliśmy też oficjalne przeprosiny, ponieważ ta pomyłka w żadnym razie nie była naszą intencją. I tak obecnie wygląda sytuacja.

PRoto.pl: Dla wielu osób Lech Kaczyński był wyjątkową postacią. Nie jest wykluczone, że ktoś będzie chciał wyciągnąć wobec was konsekwencje prawne. Czy jesteście na to przygotowani?

S.V.: Nie mamy teraz na to żadnego wpływu. To, co możemy zrobić, to przeprosić i zapewnić, że umieszczenie niewłaściwego zdjęcia nie było naszą intencją. Jestem świadom tragicznego wypadku lotniczego Lecha Kaczyńskiego. Nie chcemy być wspominani jako marka, która spartaczyła. Dlatego to, co możemy zrobić to przeprosić i dołożyć wszelkich starań, aby wszystko wyprostować. Jeśli ktokolwiek miałby jakieś pytania dotyczące tej kampanii albo samej firmy – jestem do dyspozycji. Reagujemy zgodnie z rozwojem wydarzeń. Szybko odpowiedzieliśmy i przerwaliśmy kampanię.

PRoto.pl: Przejrzałem wasze reklamy z innych krajów. Czy koncepcja przeprowadzania śmiesznych lub kontrowersyjnych kampanii sprawdza się gdzie indziej? Czy może również wzbudzają kontrowersje?

S.V.: Owszem, zdarzały się kontrowersje, ale nie tak wielkie, bo tutaj dotknęliśmy ludzi, a tego nie chcieliśmy. Owszem, jak wiele innych firm mamy własną strategię marketingową. Ale ona ma być śmieszna. Nie chcemy nikogo obrażać, zwykle wszystko kończy się w weselszym tonie i ściąga uwagę na nasz produkt. Ludzie często mają do nas wiele uprzedzeń, zanim nas poznają, dlatego staramy się przedstawić jako poważna firma. Co prawda nasze usługi są kontrowersyjne, ale próbujemy je realizować na najwyższym poziomie.

Działamy na wielu różnych rynkach. Staramy się poznać ich specyfikę, z czyich wizerunków możemy skorzystać, a z czyich nie powinniśmy. Ale w wielu przypadkach sama idea biznesu jest kontrowersyjna. To ludzkie, wszyscy doskonale wiemy, że niewierność jest rzeczą powszechną, ale ludzie nie chcą tego sobie uzmysłowić. Więc jeśli wywołasz dyskusję na ten temat, sprowokujesz reakcje.

PRoto.pl: Dominika Peczyński [menedżer regionalny Victoria Milan w Polsce – przyp. red.] komentując całą sprawę, stwierdziła, że „wykorzystanie Jarosława Kaczyńskiego i jego kotki będzie zabawne i wielu osobom się spodoba” oraz że „reklama z prezydentem była smutna, a ta z byłym premierem będzie naprawdę śmieszna”. Jak Pan skomentuje jej słowa?

S.V.: Kiedy tak stwierdziła? Ciężko udzielić precyzyjnego komentarza, bo mieliśmy do czynienia z sekwencją zdarzeń. Jak tylko dowiedziałem się o całej sprawie, a kryzys zaczął się rozwijać, natychmiast skontaktowałem się ze swoimi dyrektorami, aby ustalić, co się stało. Jak wiadomo, nie chcieliśmy tego wszystkiego. Staraliśmy się, jak najszybciej usunąć nasz błąd i rozpatrzyć, czy istnieje jakikolwiek sposób, aby go zrekompensować.

Jesteśmy marką, która opiera się na kontrowersyjnym pomyśle, kontrowersyjnym dla społeczeństwa. Mamy 3 miliony użytkowników w kilkunastu krajach. W Polsce mamy już 10 tys., choć serwis funkcjonuje od 3 tygodni. Zatem jest wiele osób, które takiego serwisu potrzebują lub uznają za atrakcyjny. Ale jakby spytać na ulicy, wszyscy by nas prawdopodobnie nienawidzili, nawet nasi użytkownicy. Tutaj działają pewne mechanizmy społeczne. Korzystanie z takiej strony nie jest popularne, nie jest łatwo przyznać się do korzystania z naszego serwisu…

PRoto.pl: …zwłaszcza w konserwatywnym kraju …

S.V.: Tak. To także rodzaj zagadnienia naukowego. Jesteśmy jak zwierzęta, też mamy popędy i zdradzamy. Monogamia to jest wyzwanie. Wszystko sprowadza się do kwestii znalezienia równowagi między życiem z jedną osobą, założeniem rodziny i posiadaniem dzieci, a życiem niezależnym. To jest wyzwanie dla całej ludzkości. Jedni mogą pójść się upić, inni odwiedzą naszą stronę. Może to lepsze od rozwodu? Tutaj mamy wiele pytań, na które sam nie znam odpowiedzi. Ale to jest nasza praca. I wielu naszych klientów, gdy może się swobodnie się wypowiedzieć, nam dziękuje.

PRoto.pl: Wspomniał Pan o tym, że wszyscy oficjalnie by was nienawidzili. Nie obawiacie się, że wasza wpadka przyczyni się do jeszcze większej liczby przeciwników niż zwolenników?

S.V.: To jest właśnie powód, dla którego chcemy jak najszybciej pozbyć się tego problemu. Oczywiście popełniliśmy pomyłkę. Było to posunięcie, które miało być zabawne. Kampania dotyczyła historii, na temat której już wcześniej pojawiały się komentarze, rysunki. Atakowanie kogoś, kto jest ikoną i porusza ludzi, nie było naszą intencją i nie jest dla nas korzystne, jako dla marki. Możemy sobie poradzić z kwestiami etycznymi, moralnymi, ale akurat to nie jest coś, z czym chcielibyśmy być kojarzeni.

Rozmawiał: Karol Schwann

komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin