Pomysł nie nowy, jeśli wziąć pod uwagę „kwakobus” Aleksandra Kwaśniewskiego i inne pojazdy polityków wyruszające w podróż po Polsce w trakcie wyborów. Cel eskapady premiera jest oczywisty – ma przybliżyć polityków do zwykłych ludzi. Politolog Bartłomiej Biskup ocenia ją jednak negatywnie, nazywając „czystą propagandą”.
Liderowi PO „zarzuca się, że pokazuje się tylko w tych miejscowościach, w których może się pochwalić inwestycjami. Z kolei minister Sikorski, który jedzie drugim autobusem, pisze na Twitterze, jaka piękna ta Polska zza okna. Jakby na siłę chciał pokazać, że oni naprawdę są w tym autobusie, że to nie jest żadna ściema” – mówi Biskup w rozmowie z dziennikarzem Super Expressu. Tekst Radosława Sikorskiego „na lewo most, na prawo most, a dołem Wisła płynie” napisany na Twitterze Biskup ocenia jako „już nie żaden PR, ale propagandę w czystej postaci”. Podaje też kilka rad, dzięki którym „Tuskobus” mógłby zyskać na znaczeniu. Przede wszystkim jego zdaniem powinno to wyglądać tak, że „Polska jest w budowie, a premier w robocie i działa na kilka frontów”, powinno się też częściej pokazywać premiera w samym autokarze – jak pije kawę, siedzi w środku i rozmawia. Źle wygląda to, że premier załatwia sprawy rządowe zdalnie, bo „nie da się wszystkiego załatwić przez komórkę i laptopa”. W odpowiedzi na przestrogi Jana Krzysztofa Bieleckiego, że jeśli Tusk nie wyruszy w kraj, to może przegrać wybory, Biskup podkreśla: „żaden autobus nie zagwarantuje nikomu zwycięstwa”. (es)


