UE radzi sobie z lobbingiem, konkretne państwa już nie
Raport potwierdza tendencje zasygnalizowane już w innych opracowaniach – m.in. w raportach Transparency International. O ile w ramach instytucji Unii Europejskiej funkcjonują bardzo dobre mechanizmy regulacji lobbingu, większość państw członkowskich nie posiada prawnych instrumentów kontroli nad działalnością lobbingową.
W krajach o wysokiej kulturze przejrzystości – takich jak kraje skandynawskie – nie jest to problemem. Tam większość mechanizmów antykorupcyjnych pozostaje na poziomie samoregulacji – i to działa. Za to w innych warunkach brak regulacji może być równoznaczny z zagrożeniem dla przejrzystości i neutralności procesu decyzyjnego. Dobrze, że europejscy decydenci, przynajmniej na poziomie deklaracji, są tego świadomi.
Jednak nawet obecność instrumentów prawnych regulujących lobbing – tak jak w Polsce – nie musi automatycznie oznaczać, że potencjalne problemy związane z działalnością lobbingową zostały rozwiązane. Trochę mnie dziwi poziom optymizmu polskich decydentów w kwestii uregulowania lobbingu w Polsce. Ustawa jest od lat krytykowana jako rozwiązanie fasadowe, istnieją poważne wątpliwości co do tego, czy gwarantuje odpowiedni poziom przejrzystości.
Z drugiej strony raport Burson-Marsteller pokazuje, że europejscy (w tym polscy) decydenci dostrzegają także korzyści płynące z lobbingu jako mechanizmu partycypacji różnych grup społeczno-ekonomicznych w procesie decyzyjnym i dostarczania informacji o ich potrzebach i oczekiwaniach – co jest równie ważne jak świadomość zagrożeń związanych z godzeniem różnych interesów.
Aleksandra Kobylińska - socjolog, prawnik; koordynator projektów i analityk w Instytucie Spraw Publicznych, gdzie zajmuje się kwestiami transparentności życia publicznego, korupcji, przejrzystości procesu legislacyjnego