„Ratusz zrobił ze mnie tarczę do rzucania strzałkami, że to moja wina. Ale ja dałem im wersję reżyserską. Oni zapłacili i potem dokonali zmian” – skarży się w Rzeczpospolitej Mariusz Pałej, reżyser kontrowersyjnego spotu promującego Warszawę.
„Teraz to bezsensowna bieganina” – komentuje ostateczny wydźwięk filmu Pałej. Dodaje, że modyfikacji było więcej. Scenariusz był napisany pod hasło „Zakochaj się w Warszawie”, ale w trakcie prac nad filmem „ktoś zmienił tytuł na »Czuj się zaproszony«”, w związku z czym trzeba było dogrywać sceny. Zmieniono także muzykę – z nowoczesnej elektroniki na gitarową z dodatkami Chopina. Jak podaje gazeta, film kosztował 700 tys. zł, a nie jak informowano wcześniej – ponad 500 tys. zł. Mimo tych nowych doniesień, Katarzyna Ratajczyk ze stołecznego biura promocji odpowiedziała dziennikarzom Rz lakonicznie i tylko sms-owo: „Nikt niczego nie zmieniał. Reżyser ma prawo do własnej wersji. Ale jego wersji nikt nie zmieniał” – zapewniała. Tymczasem specjaliści dywagują na temat tego, kto w takich kwestiach powinien mieć ostatnie zdanie. Iwo Zaniewski, współwłaściciel agencji PZL, nazywa film „nieudolnym” i „mało inteligentnym”. Według niego to nie urzędnicy powinni decydować o takich przedsięwzięciach, tylko profesjonaliści, którym powinno się dawać wolną rękę. (es)
