Watza: wojny cenowe agencji
Problemem przetargów w Polsce jest kwestia kryteriów wyboru – bardzo często jako główne, a nawet jedyne kryterium stawiana jest „najniższa cena”. W ten sposób z założenia zamawiający niemal godzi się na niższą jakość, a agencje wchodzą w wojnę cenową.
Nawet, jeśli w ramach dodatkowego warunku brzegowego, pojawia się określone doświadczenie, to z reguły nie jest ono jakoś specjalnie śrubowane (nierzadko jest to 2 projekty określonego typu) i dość łatwo jest je spełnić. Równolegle bardzo wiele przetargów zostawia – poprzez nieprecyzyjne zapisy – niesamowicie duże pole do nadużyć interpretacyjnych. Przy braku dokładności w sformułowaniach, okazuje się później, że oczekiwania zamawiającego, a oferta wykonawcy wbrew pozorom znacząco się różnią. Stąd pseudo-badania robione w postaci prostej ankiety na stronie firmy/urzędu, na którą nie ma zbyt wielu odpowiedzi, stąd kierowanie do obsługi projektu osób mało doświadczonych, czy koordynacja kampanii informacyjnych, które nie przynoszą efektów ze względu na nieprzemyślany dobór instrumentów, albo zwyczajne niezrozumienie tematu.
Oczywiście warunek najniższej ceny jest najprostszym możliwym - zdejmuje z zamawiających jakąkolwiek odpowiedzialność za wybór. Mamy cyferki, ich się trzymamy. Wskazanie warunków związanych z przygotowaniem kreatywnym oferty, wiąże się z koniecznością ich oceny, a co za tym idzie – odpowiedzialności za nią. Równocześnie jednak pozwala na pokazanie możliwości i spojrzenia na temat danej agencji, a nie tylko na zdolności budżetowe oferenta.
Szkoda także, że zamawiający rzadko z rozmysłem budują warunki brzegowe - odpowiednie ich przemyślenie mogłoby zablokować udział osobom, które szukają luk w zamówieniu. Oczywiście to może z kolei utrudnić zdobywanie doświadczenia nowym na rynku podmiotom, jednak nie można w tym momencie przez to ryzykować własnej kampanii, szczególnie, jeśli jest to duży projekt, do którego podejście bez doświadczenia szybko stanie się problemem dla obu stron.
Anna Watza, PR Director, Planet PR