Wizerunek gay friendly w cenie
„Nie można stworzyć koszyka zakupowego geja czy lesbijki. Ich wybory nie różnią się od wyborów osób heteroseksualnych, natomiast ich preferencje – owszem”. O tym, że warto je poznać, bo to zwyczajnie opłacalne, przekonują Katarzyna Zemlik i Anna Skitał w magazynie Marketing w Praktyce.
„Mimo że na publiczny coming out decyduje się niewielu, to niedostrzeganie grupy LGBT przez marketingowców może być nieopłacalną decyzją” – czytamy w artykule. Wynika z niego, że większość z nich zorientowała się, że LGBT (lesbijki, geje, biseksualiści i transseksualiści) to silna i wpływowa grupa konsumencka. Mimo że wcale nie taka duża, bo liczy niewiele mniej niż dwa miliony klientów, czyli 5 proc. społeczeństwa polskiego.
Na co idą „tęczowe pieniądze”? Głównie na zakupy w internecie, ubrania, ofertę kulturalną i sportową. Co istotne, to grupa, która nie tylko kupuje i konsumuje chętnie, ale którą również na to stać – 43 proc. chce w najbliższym czasie kupić samochód, 21 proc. – sprzęt komputerowy, a kolejne 43 proc. – mieszkanie (wynika z badań Majestic Media przeprowadzonych od grudnia 2010 do maja 2011 oraz Out Now LGBT 2020 Study). Do tego chętnie eksperymentują z nowościami. A co najważniejsze – swój wybór często uzależniają od tego, czy dana firma jest przyjazna grupie (przy wyborze hotelu tym kryterium kieruje się 40 proc. z nich). Firmy, które już dawno dojrzały w LGBT szanse dla siebie, to: Subaru, Toyota, Volkswagen, Coca-Cola. Levi’s czy Apple, a w Polsce są to na przykład: Aviva, Burn, Allegro, SAS, ING i inne. (es)