Na łamach Życia Warszawy możemy przeczytać artykuł o wizerunku premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Znalazł się w nim komentarz Leszka Millera, który docenia umiejętności socjotechniczne swojego następcy. „Tajemnicą poliszynela jest, że strategią medialnej ofensywy premiera czuwają dwaj europosłowie: Michał Kamiński i Adam Bielan (…) ogromny wkład w budowę wizerunku szefa rządu ma też jego rzecznik Konrad Ciesiołkiewicz, który nie ogranicza się jedynie do tradycyjnej roli rządowego zderzaka” – czytamy w artykule.
Mimo tego specjalista od kształtowania wizerunku Edi Pyrek twierdzi: „Premier w żadnym wypadku nie sprawia jednak osoby wytresowanej”. Rafał Szymczak, szef agencji Profile tak komentuje wizerunek szefa rządu: „Premier wzbudza sympatię, bo sprawia wrażenie takiego faceta, z którym chętnie poszłoby się na piwo (…) z drugiej strony, nie przekracza pewnej granicy, po której można by uznać, że nie jest zdolny do podejmowania trudnych decyzji”.
Najnowsze (06.02.06) artykuły z Życia Warszawy na temat wizerunku premiera i rządu
Rząd się podoba, bo dba o wygląd
Sukcesem 100 dni gabinetu Marcinkiewicza jest jego popularność
Ani szybka dymisja dwóch ministrów, ani kryzys w Sejmie, ani nawet ostre ataki opozycji nie szkodzą premierowi i jego ekipie, która bije rekordy zaufania. Wymieniane ochoczo przez polityków PiS osiągnięcia rządu – przygotowanie ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, znalezienie pieniędzy na dożywianie dzieci czy nawet pomyślny dla Polski wynik brukselskich negocjacji w sprawie budżetu UE, trudno uznać za milowe kroki przybliżające nas do obiecywanego „taniego i przyjaznego obywatelom” państwa.
Mimo to gabinet Marcinkiewicza u progu swojej „studniówki” (formalnie przypadającej we środę) cieszy się ogromnym poparciem obywateli, a sam premier jest liderem rankingów popularności polityków. Jak to można wytłumaczyć? – Są świetni w chwaleniu się, zwłaszcza tym, czego jeszcze nie zrobili – drwi Bronisław Komorowski (PO).
Zdaniem specjalistów, wysokie notowania obecnej ekipy to zasługa samego Kazimierza Marcinkiewicza, który okazał się wielkim medialnym talentem, i świetnego PR rządu. – Rząd podejmował głównie proste, łatwe i przyjemne decyzje – uważa prof. Lena Kolarska-Bobińska, szefowa Instytutu Spraw Publicznych. – A premier potrafił je atrakcyjnie „sprzedać” – dodaje Edi Pyrek, specjalista od kreowania wizerunku. Według prof. Jadwigi Staniszkis, efekty pracy rządu poznamy dopiero teraz, gdy zacznie obowiązywać pakt stabilizacyjny. Sam Kazimierz Marcinkiewicz ujawnił wczoraj w TVP, że członkowie komitetu politycznego PiS nie byli jednomyślni w sprawie zawarcia paktu (11 było za, a 8 przeciw).
Na razie dużo obietnic
Pół setki ustaw skierowanych do Sejmu, dymisja dwóch ministrów i stale rosnące notowania premiera Kazimierza Marcinkiewicza – to bilans pierwszych stu dni rządu.
Niewykluczone, że po piątkowych narodzinach pierwszego wnuka znany z przywiązania do rodziny premier właśnie fakt zostania dziadkiem uznałby (pół żartem, pół serio) za swój największy sukces ostatnich dni. Pytany o najważniejsze osiągnięcia gabinetu jego rzecznik Konrad Ciesiołkiewicz z pełną powagą wymienia jednym tchem:
– Przygotowanie projektów ustaw o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym i o dożywianiu dzieci, pakiet nowel do kodeksów karnych zakładających m.in. wprowadzenie 24-godzinnych sądów, opracowany w resorcie sprawiedliwości, przeforsowanie „becikowego” i prace nad wydłużeniem o dwa tygodnie urlopów macierzyńskich. No i oczywiście ogromny sukces podczas brukselskich negocjacji w sprawie unijnego budżetu (to wtedy Kazimierz Marcinkiewicz wydał osławony już okrzyk „yes, yes, yes” – red.) – kończy Ciesiołkiewicz.
Dopytywany o osiągnięcia w sferze gospodarki rzecznik rządu dłuższą chwilę się namyśla, po czym odpowiada:
– Kończą się prace nad przepisami mającymi umożliwić zakładanie firmy w ciągu siedmiu dni. Pamiętajmy też o ważnej decyzji o niepodnoszeniu akcyzy na paliwo – podkreśla Konrad Ciesiołkiewicz. Rzecznik z dumą prezentuje też statystyki świadczące o niezwykłej pracowitości obecnego rządu na tle poprzednich ekip.
– Mnie to samozadowolenie nie dziwi, bo premier i jego ludzie się w tym specjalizują – ironizuje Bronisław Komorowski z PO. – Można by nawet stworzyć nowe polskie przysłowie: „Nikt ci tyle nie da, co naobiecuje ci rząd Marcinkiewicza”. Prawda wygląda jednak tak, że te obietnice nie są realizowane – dodaje wicemarszałek.
Zdaniem Komorowskiego, rząd nawet nie podjął próby uzdrowienia finansów publicznych czy sytuacji w służbie zdrowia, chyłkiem wycofał się też z zapowiedzi realizacji programu „Tanie państwo”. – Trudno dyskutować z faktami, a te są takie, że rośnie bezrobocie, a spada tempo wzrostu gospodarczego – zaznacza polityk PO.
Jak pierwsze sto dni rządu oceniają fachowcy? – Wyraźnie widać, że rząd postawił w pierwszej kolejności na przygotowanie szerokiego pakietu ustaw, które dopiero teraz zaczną być uchwalane i musimy poczekać, jakie przyniosą efekty – ocenia prof. Jadwiga Staniszkis, politolog. – Dlatego za wcześnie na jednoznaczne sądy.
Zdaniem prof. Staniszkis, na krytykę na pewno zasługuje jednak stopniowe upartyjnianie państwa i nie zawsze przemyślane roszady personalne. – Niepotrzebny spór z Unią Europejską o stawkę VAT pokazał, że po polskiej stronie zabrakło ludzi, którzy prowadziliby systematyczne rozmowy robocze na wszystkich szczeblach z unijnymi urzędnikami – tłumaczy profesor. Z kolei według prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej, rząd skupił się na podejmowaniu decyzji łatwych i przynoszących popularność. – Z programu wyborczego PiS zrealizowano natomiast niewiele – uważa szefowa Instytutu Spraw Publicznych.


