.

 

Wizerunek Smudy bez tajemnic

dodano: 
05.06.2012
komentarzy: 
0

Z jednej strony „barwna osobowość”, „własny styl” i „człowiek z sąsiedztwa”, z drugiej „wieczny naturszczyk” w relacjach z mediami i w „gorącej wodzie kąpany” selekcjoner, który nie sprostał swojej legendzie. Podczas gdy kibice pytają: „Franek Smuda, gdzie te cuda?”, Press ocenia jego potencjał wizerunkowy.

Janusza Basałaja, redaktora naczelnego Oran­ge Sport, nie dziwi, że Smuda zarabia teraz na swoim wizerunku. Jego zdaniem podczas tak medialnego wydarzenia jak Euro 2012 każdy selekcjoner ma swoje pięć minut. Tym sposobem trener polskiej reprezenta­cji występuje m.in. w reklamach sieci sklepów Biedronka, a jeszcze w maju pojawił się w re­klamach (prasowych oraz na billboardach w Krakowie i we Wrocławiu) fir­my Max-Fliz, sprzedającej elementy wyposażenia domu. Dla Wojciecha Putrzyńskiego z Macher Communications to jednak coś więcej niż naturalna kolej rzeczy. To osobowość Franciszka Smudy. „Gdy mówi, nie owija w baweł­nę, nie bawi się w konwenanse, a jego medialne lapsusy i potknięcia są trak­towane z pobłażaniem” – zauważa przedstawiciel Macher Communications. Inni specjaliści od wizerunku są bardziej kategoryczni i mówią wprost o „kiepskich umiejętnościach przekazywania myśli”, ale i oni podkreślają, że Smuda  ma atut –  jest odbierany jako człowiek z sąsiedztwa. Oczywiście to determinuje i Smuda nie nadaje się do kampanii marek, które chcą budować prestiżowy wizerunek. Świetnie za to sprawdza się przy reklamach Biedronki właśnie. Piotr Jakóbik, key account mana­ger z agencji marketingu sportowego Sport Evolution, podkreśla, że w tym przypadku wszystko do siebie pasuje: wizerunek Biedronki jako sklepu dla każdego, wizerunek Smudy jako „swo­jaka”, do tego trochę humoru w spotach i slogan: „Wszyscy jesteśmy drużyną narodową”. Dodaje, że kampania, być może nie przez wszystkich uznawana za śmieszną, przynosi dobre rezultaty. Putrzyński uważa jednak, że Smuda nie wykorzystał skwapliwie swojej popularności przed Euro, że można było lepiej, bo był potencjał.

Press przypomina, że ten „piłkarski naturszczyk” miał odmienić oblicze polskiej piłki w momencie, gdy ludzie zmęczyli się już Beenhakkerem i wszechobecną korupcją. Ale najwidoczniej dres zastąpiony garniturem, „ekspresyjność”, „cha­ryzma” i „ trenerski nos” zawiodły Smudę, bo kibice ostatnio coraz częściej krzyczą z trybun: „Franek Smu­da, gdzie te cuda?”. „Początkowo mieliśmy kult trenera Smudy, ale teraz jest przy nim sporo znaków zapytania” – zauważa Roman Kołtoń, komentator spor­towy Polsat Sport.  Większość wytyka mu jego wady: „mówi, co ma na końcu języka”, „przerastają go konflikty”, „nie wie, jak wybrnąć z kryzysowych sytuacji”, „niecierpliwy”, „w gorącej wodzie kąpany”. „Dosadny język, walenie prosto z mostu często kontrowersyjnych bon motów dają Smudzie szeroką zapamiętywalność, ale nie budują pozy­tywnego wizerunku” –  mówi Andrzej Godewski, partner agencji Charyzma. Efekt? Według Sebastiana Kucharskiego, autora tekstu, Smuda wypada gorzej niż jego poprzednicy i jego „piłeczka chodzi pach, pach, miodzio" słabo przekonuje. (es)

Źródło:

Press, Swojak, Sebastian Kucharski, str. 68, 1.06.2012,
komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin