Orlen, PZU, PKP z końcówką xxx? To tylko niektóre z setek przykładów znaków towarowych, jakich użyto do rejestracji adresów z treściami erotycznymi. Firmy, które na czas nie zablokowały lub nie wykupiły tych domen, teraz muszą słono płacić szantażystom lub sądom.
Od grudnia 2011 roku, po okresie, w którym można było blokować domeny zawierające znaki towarowe, przyszedł czas, w którym rządzi jedna zasada: „kto pierwszy, ten lepszy”. Tym sposobem zarejestrowano adresy pzu.xxx, pkp.xxx, empik.xxx, eurobank.xxx i – jak wynika z danych ICM Registry – zrobiła to jedna osoba, mieszkaniec Olsztyna. Dziennik Gazeta Prawna informuje, że takie działania mają na celu prawdopodobnie cybersquatting, czyli zajmowanie domen po to, by potem odsprzedać je z zyskiem. „Rzeczywiście, zgłosił się do nas ktoś, kto zaproponował taką transakcję. Odpowiedzieliśmy stanowczo, że nie będziemy ulegać szantażowi” – potwierdza rzecznik PKP, Łukasz Kurpiowski. Przyznaje nawet, że „z ciekawości” firma chciała się dowiedzieć, ile to by kosztowało, ale „kontakt się urwał”. Domenę aliorbank.xxx zarejestrował z kolei mieszkaniec Ostrowa Wielkopolskiego, kto inny zajął winiary.xxx. Małgorzata Szlendak z Nestlé Polska, właściciela marki Winiary, podkreśla: „Posiadając w portfolio ponad 10 tys. marek na całym świecie, nie byliśmy w stanie zablokować wszystkich naszych znaków towarowych. Nie oznacza to jednak, że w przypadku, gdyby doszło do naruszenia naszych praw, nie będziemy podejmować stosownych działań w celu ich ochrony”. Oprócz Winiary, spośród marek tego koncernu, zablokowane są już: Gerber, Nescafe, Maggi, Kit Kat. Na razie nikt jednak nie zgłosił się do firmy z propozycją ich odsprzedaży. Zresztą, firma zastrzega, że i tak nie skorzystałaby. Podobnych pertraktacji nie zamierza też prowadzić Orlen. Marta Koremba, rzecznik patentowy, zaznacza, że niezapłacenie przez firmy 300 dol. za zablokowanie domeny zawierającej znak towarowy, wtedy, kiedy to było jeszcze możliwe, sprawia, że teraz poniosą one większe koszty z powodu „finansowych szantaży”. „Znaliśmy problem” – przyznaje Beata Karpińska z biura prasowego Orlenu. Dodaje, że nazwa »Orlen« jest i tak zastrzeżona, w związku z czym „choć każdy może wykupić domenę zawierającą w treści tę nazwę, to nikt nie może na takiej stronie utworzyć serwisu ani publikować żadnych treści”. Dla tych, którzy do tematu nie podchodzą tak spokojnie, gazeta poleca dość drogie rozwiązanie – procedurę Rapid Evaluation Service. Za rozpoznanie jednego sporu dotyczącego tylko jednej domeny trzeba wyłożyć 1300 dol, przy czym pieniądze te nie zostaną zwrócone, nawet gdy firma wygra sprawę. (es)


