.

 

YouTube zaostrza kontrolę praw autorskich. Cytat formą obrony

dodano: 
05.11.2014
komentarzy: 
0

Kończą się dobre czasy dla łamiących prawo na YouTubie – czytamy w miesięczniku Press. Jednak brak jasno określonych reguł prawa autorskiego w internecie jest tu sporym utrudnieniem.

Jak informuje Piotr Zalewski, Communications& Public affairs Manager w Google Polska, w przypadku YouTube działa system do identyfikacji treści, zwany Content ID, który umożliwia właścicie­lom praw pełną kontrolę nad swoimi treściami. Jak to działa? „Za pomocą tego pro­gramu YouTube porównuje umieszcza­ne treści z bazą plików tworzoną przez autorów. Gdy system wykryje nielegalne wykorzystanie materiału, nie oznacza to, że musi on zostać natychmiast usu­nięty” – czytamy dalej. Właściciele praw autorskich mogą żądać wyciszenia fragmentów dźwięku, który wykorzystano z ich utworu, śledzić statystyki oglądania filmu z za­pożyczeniem lub od razu zdecydo­wać, że chcą na nim zarabiać. Wtedy to dochód z reklam, których wyświetlanie jest włączone przy filmiku, wpływa nie na konto tego, kto umieścił film, lecz na konto prawdziwego autora. Jak czytamy dalej, wystarczą trzy sekundy użytego materiału, by program Content ID wykrył nakładające się na siebie treści. Jak wygląda kontrola YouTuberów w praktyce? Przekonał się o tym Artur Pietras, prowadzący „Kinomaniaka”, programu w którym wy­korzystywane są fragmenty filmów pełnome­trażowych. Pietras regularnie dostawał ostrze­żenia, że w jego materiałach znajdują się treści, których właścicielem są osoby trzecie. Barbara Sołtysińska, prezes LifeTube zaznacza, że nie zawsze mamy tu do czynienia z kradzieżą. „Większość firm nie zastanawia się nawet jaki jest cel tego wy­korzystania” – dodaje.

Wykorzystując cudzą ścieżkę audio bądź wideo, vlogerzy za każdym razem muszą się zastanowić, czy robią to legal­nie. Najprostszym sposobem, aby mieć pewność, że działa właściwie, jest ko­rzystanie z banków legalnych źródeł typu Otwartezasoby.pl czy Legalnakultura.pl.

Autorzy, którzy umieszczają na swoich stro­nach internetowych i w kanałach You­Tube materiały innych twórców, bez uzy­skania od nich zgody, tłumaczą się naj­częściej korzystaniem z prawa do cytatu bądź remiksu. Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych nie uwzględnia remiksu , ale bierze już pod uwagę prawo cytatu. Z tego korzysta CeZik, autor programu „KlejNuty”, który publikowane utwory uznaje za cytowanie.

„Niestety, granice tego, gdzie kończy się wykorzystywanie cytatu w ce­lu krytyki, a zaczyna kradzież, są zatarte. Youtuberzy i vlogerzy działają więc na zasadzie prób i błędów” – czytamy w artykule. (mw)

Źródło:

Press, YouTube zaciska oka sieci, Iga Kołacz, 01.11.2014
komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin