Zły bloger to niekoniecznie groźny bloger
Jak zaznacza na łamach Bloomberg Businessweek Polska Piotr Czarnowski, firmy często przeceniają znaczenie reakcji blogerów. Jak dodaje, to, co robią blogerzy, często można określić mianem hucpy, a nie komunikacji.
„Ktoś powinien w Polsce uświadomić internautom, że owszem, mogą się wypowiadać, mamy wolność słowa, ale że w ramach tego prawa nie można obrażać i szkalować” – tłumaczy założyciel agencji First PR. Czarnowski, odnosząc się do pozwania przez markę Sokołów blogera Piotra Ogińskiego zaznacza, że nie doradzałby tak ostrej reakcji. Podobnego zdania jest Sebastian Hejnowski, dyrektor zarządzający MSL Group. Jego zdaniem firma nie osiągnęła celu, jakim była ochrona reputacji firmy. Pozew sprawił, że cała sprawa nabrała rozgłosu, a za Ogińskim wstawiali się inni blogerzy.
Dlaczego firmy tak stanowczo reagują na opinie blogerów? Jak czytamy w artykule, kiedyś afery medialne rozwijały się przez kilka tygodni, po czym temat umierał. Teraz, za sprawą internetu, opinie rozprzestrzeniają się bardzo szybko i pozostają w sieci na długo. Robert Niczewski z firmy Bellini Capital Advisors wyjaśnia, że spółki giełdowe były pierwszymi firmami, które zaczęły zwracać uwagę na opinie internautów. Zdaniem blogera Tomasza Tomczyka z każdym kwartałem firmy coraz bardziej liczą się z opiniami autorów blogów.
Nie zawsze jednak negatywna reakcja internautów oznacza rzeczywisty uszczerbek dla firm. Przekonała się o tym firma nc+, której oferta spowodowała niezadowolenie wielu osób, które stworzyły na Facebooku własny fanpage. Mimo że zgromadził on kilka tysięcy osób, liczba klientów firmy zmalała jedynie nieznacznie. (ks)