Instrukcja obsługi Piekła

dodano: 
12.06.2007

Autor:

Bartłomiej Śnieciński
komentarzy: 
8

Gdybym poprosił o wymienienie jak największej ilości możliwych nośników informacji PR-owskiej, powstałaby długa lista, na której znalazłyby się przede wszystkim media. Na końcu uplasowałyby się zapewne informacje przekazywane z ust do ust. Spodziewam się, że tylko nieliczni dostrzegą pewną niezagospodarowaną niszę, do kórej należy instrukcja obsługi dodawana do większości produktów.

PR koncentruje się na tworzeniu strategii, skutecznym przekazywaniu informacji i budowaniu relacji z otoczeniem oraz mediami przy użyciu rozmaitych metod. Nie dostrzega jednak tego, co jest w tym wypadku bardzo istotnym nośnikiem informacji, mającym spory wpływ na wizerunek firmy. Z całą pewnością czymś takim jest wspomniana banalna instrukcja obsługi.

Jeśli nadal ktoś ma wątpliwości, proszę wyobrazić sobie następującą sytuację:

Kupujesz sobie znakomity samochód terenowy. Stajesz się dumnym królem dziurawych szos. Twoja deska rozdzielcza zasypuje Cię mnóstwem informacji, nawigacja satelitarna chce koniecznie wiedzieć, dokąd ma Cię poprowadzić... więc sięgasz po instrukcję obsługi. W końcu możesz skorzystać z tych wszystkich gadżetów, za które słono zapłaciłeś. Zatem zabierasz się do lektury, siedząc za doskonałą kierownicą pełną przycisków, czytasz, czytasz i powoli, z pewną nieśmiałością, dokonujesz pierwszych ustawień. Czujesz jak do głowy uderza Ci krew, a do oczu napływają łzy. Już od godziny miałeś chwalić się przed znajomym swoją nową zabawką. Tymczasem bezradnie siedzisz i zastanawiasz się, dlaczego nawigacja przemawia do Ciebie głosem ojca dyrektora, przecież masz najlepszy na świecie samochód!

Z pewnością każdy choć raz spotkał się z podobną, jak w tym nieco przerysowanym przypadku, sytuacją. I proszę sobie tylko przypomnieć, jakie gromy były ciskane pod adresem producenta danego produktu, pomimo tego, że produkt sam w sobie był znakomity. Czy zatem faktycznie instrukcja nie ma wpływu na wizerunek, czy aby zniechęcony niepowodzeniami użytkownik nie zaczyna deprecjonować wizerunku firmy i nie staje się nośnikiem niepochlebnych informacji? A chyba nie trzeba tłumaczyć wszystkim, którzy zajmują się PR-em, jak skutecznym i opiniotwórczym nośnikiem informacji jest konsument.

Dlatego problem instrukcji obsługi jest zagadnieniem, którym powinni zająć się także PR-owcy. Warto się z nim zapoznać i w razie potrzeby interweniować u producenta, bo oczywiście nie chcę przekonywać do tego, by agencje PR dodawały sobie pracy i redagowały od początku do końca instrukcję obsługi, by uczynić ją czytelną i zrozumiałą. Wystarczy jednak, że uświadomią producentowi, iż dostarczony dokument jest bełkotem. Aby tego dokonać, trzeba objąć swoim zakresem obowiązków tę sferę informacji i kontrolować zawartość tego rodzaju dokumentów. Z pewnością nie jest to najciekawsze zajęcie, ale jeśli weźmie się pod uwagę straty w wizerunku, to jednak warto się nad tym pochylić. Co więcej, można to potraktować jako dodatkową usługę, która agencji przyniesie dodatkowy przychód, a z ramion producenta zdejmie przy okazji ciężar paru rozsierdzonych klientów wytrwale okupujących infolinię.

Jednak nim się o tym wszystkim pomyśli i wzbogaci ofertę, należy jeszcze dokładniej poznać problematykę zagadnienia i poszukać rozwiązań kompleksowych. Należy zastanowić się, co wpływa na fatalną jakość dołączanych instrukcji, poza oczywistą przyczyną, jaką jest fatalny tekst w swojej formie wyjściowej.

Drugą możliwością jest jakość tłumaczenia tekstu z języka obcego. W czasach poszukiwania oszczędności na wszystkich możliwych polach, również i usługi tłumaczeniowe mogą być wykonane niskim kosztem. Nie pozostaje to – rzecz oczywista - bez wpływu na ich jakość. Bo przecież to, że ktoś przez dziesięć lat przebywał za granicą i nauczył się języka w trakcie zbierania szparagów, nie oznacza, że sprawnie przetłumaczy instrukcję obsługi kuchenki mikrofalowej. Co ważniejsze, nie jest równoznaczne z tym, że osoba potrafi posługiwać się językiem ojczystym na poziomie, który można uznać za zdatny do opublikowania w jakiejkolwiek formie.
 
Można zatem postawić pytanie, czy oszczędności w tym wypadku są prawdziwymi oszczędnościami, czy może kamykiem, który wywoła lawinę strat? Po pierwsze, jak już wspomniałem, warto rozszerzyć działalność agencji PR o dodatkowe usługi. Po drugie, można kontrolować cały proces poprzez współpracę z firmą, która specjalizuje się w przygotowaniu tego rodzaju dokumentacji. I nie chodzi mi w tym momencie o pierwsze lepsze biuro tłumaczeń, które przedstawi najkorzystniejszą ofertę cenową. Mam na myśli firmę, która ma doświadczenie w pracy z dokumentacją techniczną i może zagwarantować wysoko wykwalifikowany zespół tłumaczy oraz profesjonalne narzędzia.
Wspomniane narzędzia są bardzo ważnym elementem pracy, który pozwala przy tego rodzaju dokumentacji zautomatyzować pewien zakres czynności. Umożliwiają one stworzenie baz danych oraz, co niezwykle istotne, baz terminologicznych. Oprogramowanie typu CAT (Computer Aided Translation), jakim jest np. TRANSIT XV pozwala również - i tu niespodzianka - na generowanie oszczędności i to nawet sporych. Struktura, forma oraz zawartość dokumentów technicznych składa się w dużej części z powtarzających się elementów. Możliwe jest zatem opracowanie zoptymalizowanych dokumentów.
 
Decydując się na współpracę z tego rodzaju firmą i rozszerzenie usług, agencja PR robi odważny krok w przyszłość. W strefę, w której nie mówimy już o zwykłych tłumaczeniach, a o zarządzaniu informacją międzynarodową.

Bartłomiej Śnieciński
Sales and Marketing Manager
Star Group
bartek.sniecinski@star-group.net

komentarzy:
8

Komentarze

(8)
Dodaj komentarz
09.10.2007
18:07:32
nie Janina Grod...
(09.10.2007 18:07:32)
Witam Kolege, Niestety 2 - dlaczego? Ano, ze troche niespojnie i belkotliwie - zupelnie jak we wspomnianej instrukcji obslugi :) A teraz glebsze uzasadnienie: 1- temat niestety niezbyt przebojowy i jak Cie znam to nie wierze, ze kiedykolwiek dotknal Cie problem niezrozumienia nawet najgorszej instrukcji obslugi - zatem piszesz o czyms co (prawdopodobnie) nigdy Ci sie nie przydarzylo. 2 - zachwyty moich przedmowcow nie sa uzasadnione o tyle o ile PR ignoruje ta 'nieoceniona' nisze. To na producencie spoczywa oddanie urzadzenia intuicyjnie dostepnego a instrukcja to czysta formalnosc (fakt - nie zawsze jest przystepna a jednak nasze urzadzenia sluza nam zgodnie z ich przeznaczeniem). Czy ktos mial moze problem z obsluga nowego telewizora? A moze komorki? Samochodu??? :))) 3 - geneza wyboru danej marki jest inna anizeli swietna instrukcja obslugi produktu ale tego watku rozwijac nie musze i nie chce... 4- no i te tlumaczenia - jakos zdominowaly puente Za to duzy plus na koniec za dowcipne wzmianki o ojcu dyrektorze i szparagach - takie chwyty zawsze dodaja tresci lekkosci i ma sie wrazenie duzej swobody Autora. Zatem pozdrawiam serdecznie i zycze sukcesow nie Janina Grodzka ale cieplo... cieplo... :)
04.07.2007
17:43:38
:)
(04.07.2007 17:43:38)
no i co za spojrzenie..eh
16.06.2007
23:02:32
~
(16.06.2007 23:02:32)
Świetny tekst. A instrukcje to tylko wierzchołek góry lodowej. Strona internetowa z techniczną specyfikacją produktów, forum dla użytkowników, i oczywiście INFOLINIA - to jest dopiero pole do popisu (również dla PR).
13.06.2007
17:07:45
Alex
(13.06.2007 17:07:45)
Spójrzmy na sprawy realnie. Komu będzie się chciało bawić z tymi nieszczęsnymi instrukcjami? A jeśli nawet to biuro tłumaczeń nie zostanie wybrane wg klucza kompetencji tylko znajomości i cała sprawa legnie w gruzach. Ale to tylko takie odniesienie do naszych realiów. Pomysł autora sam w sobie jest bardzo dobry. Tekst porusza ciekawe zagadnienie, jest lekki i przyjemny w odbiorze. Pozdrawiam.
13.06.2007
14:56:35
realistka
(13.06.2007 14:56:35)
Też musze pochwalić. Świetny tekst, a zważając na firmę, którą autor reprezentuje naprawdę świetny pomysł piarowego zaistnienia. Jest przemycona oferta, ale nie w sposób nachalny. Materiał jest tak przygotowany że w pełni uzasadnione jest jego zamieszczenie na piarowskim portalu. dobra robota. A nawiązując do samych refleksji autora - jakiś czas temu zwróciłam uwagę na inny sposób "komunikacji" firm z klientami. Np. napis na drzwiach wejściowych do firmy "Proszę nie trzaskać drzwiami!!". albo napis w toalecie "Gasić po sobie światło!". Niby drobiazgi, ale jako gość w danym budynku człowiek czuje się od razu jak intruz. Ale tu pytanie - czy jest to praca dla piarowca? kontrolować wszystko co napisane w imieniu danej firmy?
13.06.2007
9:05:15
-kornik-
(13.06.2007 9:05:15)
Zeby nie powtarzac tego co juz zostalo napisane dodam, ze osobiscie uznalbym to za prawdziwe odkrycie ziemi niczyjej, ktora niebawem powinna zostac rozparcelowana. Choc faktycznie nie jest to wyjatkowo spektakularna czesc PR to mrowcza praca w tym wypadku moze byc wyjatkowo efektywna.
12.06.2007
20:27:18
Wojciech M.
(12.06.2007 20:27:18)
Muszę pogratulować autorowi oryginalnego i świeżego spojrzenia. To faktycznie jest całkiem niezagospodarowana nisza rynku PR. Jest tak pewnie dlatego iż gwiazdy PR wolą koncentrować się na spektakularnych kampaniach niż budować wizerunek od podstaw. Dlatego raz jeszcze gratuluję i życzę sukcesów.
12.06.2007
14:04:22
Adam L.
(12.06.2007 14:04:22)
Milo przeczytac ze wreszcie ktos pisze o PR ludzkimi slowami.... Z przerazeniem stwierdzam ze z ust "profesjonalnych PRowcow" slysze ciagle slowa w stylu "wychodzenie z cienia", "transparentnosc", "zarzadzanie ryzykiem".... Slyszac te wszystkie stwierdzenia jestem pod silnym wrazeniem ze ci wszyscy ludzie nie wiedza o co chodzi w przypadku ich roli a co gorsza nie maja tak naprawde pojecia jak ich usluga wpisuje sie w strategie calej firmy lub jak ma lub moze efektywnie wspierac klienta....
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin