Jak PR-owcy utrudniają pracę

dodano: 
24.03.2009

Autor:

Kamil Sakałus
komentarzy: 
9

Cenię sobie współpracę z wieloma PR-owcami i agencjami public relations. Ale takimi, które rozumieją specyfikę poszczególnych mediów, mają chociaż podstawową wiedzę o charakterze pisma i nie traktują pracowników redakcji, jak gońców do wysyłania kserówek.

Niestety wiele firm public relations rozsyła komunikaty jak leci, byle tylko wykazać się przed swoim klientem i pokazać mu zestawienie ilościowe. Po wysłaniu takich komunikatów zaczyna się seria telefonów: czy informacja dotarła, czy są dodatkowe pytania, czy ją wykorzystamy, czy może podesłać zdjęcie. Odpowiadam zawsze grzecznie, zgodnie z prawdą. Irytują mnie dopiero prośby o przesłanie skanu artykułu, a najlepiej o bieżące przesyłanie całego wydania. Takich telefonów jest po kilkanaście tygodniowo. Staram się odpowiadać: proszę skorzystać z monitoringu prasy, albo po prostu wejść na stronę internetową, gdzie znajduje się wersja elektroniczna w postaci e-gazety. Wówczas słyszę, że monitoring nie obsługuje danego tytułu. To może więc - skoro jest taka potrzeba - by zaczął obsługiwać?

Inny problem, który w redakcjach doprowadza dziennikarzy i wydawców do szewskiej pasji to przysyłanie przez agencje materiałów kompletnie niepasujących do profilu pisma. I nie trzeba dokonywać jego dogłębnej analizy, by wiedzieć, co można wysłać, a co jest tylko zaśmiecaniem skrzynki pocztowej i męczeniem telefonami: czy poszło, czy przyda się... Pismo, którym kieruję ma charakter wyłącznie lokalny, jest miejskim tygodnikiem, dystrybuowanym wyłącznie w Toruniu, bezpłatnie. Taką informację można znaleźć na stronie www, w każdej bazie mediów.

Poniżej krótki przegląd informacji przesłanych tylko w lutym, które nijak mają się do potrzeb redakcji o czym każdy PR-owiec, mający podstawowe pojęcie o swojej pracy, wiedzieć powinien:

- pewna warszawska agencja wysyła siedmiomegowe zdjęcia opakowania nowego loda wraz z krzykliwym tytułem „wyjątkowe opakowanie lodów!”;
- informacja od agencji ze Śląska: huta x uruchamia nową maszynę do przetwarzania stali niezbędnej w procesie produkcji wagonów; 
- informacja od agencji z Warszawy: nowa pigułka antykoncepcyjna o rewolucyjnym działaniu; 
- informacja od agencji z Dolnego Śląska: nowy sposób pakowania wędlin suchych.

Przesłane komunikaty są na pewno ważne i godne zainteresowania, ale ze strony prasy medycznej, magazynów dla kobiet, albo branżówki spożywczej. Co z nimi mają bowiem zrobić gazety lokalne i jak odpowiedzieć zaskoczonemu PR-owcowi: dlaczego to nie poszło?

Relacje między dziennikarzami, a PR-owcami często próbuje się przedstawiać jako wyraźny konflikt interesów: PR-owiec jest od budowania wizerunku firmy, a dziennikarz od tego, by nie dać się omamić sprytnemu PR-owcowi, który próbuje obejść biuro reklamy w drodze na łamy. Zawsze uważałem, że dobry PR może pomóc dziennikarzom i nie musi być jednoznaczny z kryptoreklamą.

Jest mnóstwo informacji pochodzących od firm, które mają walor handlowy, ale jednocześnie i czytelniczy: są po prostu warte przekazania. Sami PR-owcy „odwalając” jednak swoją pracę na zasadzie wysłania komunikatu do jak największej grupy odbiorców, opierając się na prawie wielkich liczb: może ktoś „łyknie”, skutecznie psują swój własny wizerunek i pokazują zwykłe amatorstwo.

Kamil Sakałus
autor jest redaktorem naczelnym bezpłatnego tygodnika Teraz Toruń

komentarzy:
9

Komentarze

(9)
Dodaj komentarz
05.05.2009
17:07:45
Ona z PR-u
(05.05.2009 17:07:45)
Dla mnie to troszkę utyskiwanie dziennikarskie. Oczywiście, zgadzam się z faktem, że niektórzy niedoświadczeni piarowcy mogą wysyłać komunikat w niepotrzebne miejsca bez uprzedniego sprawdzenia, komu właściwie można tak naprawdę go wysłać. Ale jest też druga strona medalu, jak ktoś wspomniał. Dasz reklamę do gazety, to dziennikarze zaczną z Tobą współpracować, zrezygnujesz z reklamy, to przestaną z Tobą współpracować. I to jest uczciwe? Pan redaktor pisze, że ktoś prosi czasem o skan artykułu. Nie widzę w tym nic złego, jeżeli faktycznie firma monitoringowa nie ma danego tytułu w zestawie. W tym wypadku chodzi o zwykłą uprzejmość ze strony dziennikarza i osobiście nigdy nie miałam z tym problemu, bo i mnie zdarzyło się poprosić o skan. Tak naprawdę najczęściej słyszę utyskiwania dziennikarzy na pr-owców, a potem...chętnie i szybko staja się nagle piarowcami, i wtedy często popełniają ogromne błędy, poniewaz tak naprawdę nie znają istoty pr-u. Najczęściej właśnie takie, o których pisze pan redaktor.
04.05.2009
14:19:24
dziennikarz uci...
(04.05.2009 14:19:24)
No to jeszcze dołożę magazyny modowe i shopingowe, nawet jak sie ukaże jakaś nowa kolekcja - to jak nie wykupisz reklamy to jej nie pokażą... rzetelność mediów i informowanie o nowościach?? Gdzie i kiedy?? Reklama rządzi wszystkim. To samo z nieruchomościami, turystyka - chętnie napiszą, ale ugość, zapłać... Obejmiemy patronatem medialnym ale wykup reklamę... I gdyby w gazecie toruńskiej wykupili reklamę nowych opakowań lodów.. to tekst PR już by nie drażnił. Ot i cała dziennikarstwo... Chylę czoła dla Agory,która faktycznie ma redakcje z prawdziwego zdarzenia. I nie selekcjonuje: reklamodawca, nie reklamodawca...
27.03.2009
10:38:44
kat
(27.03.2009 10:38:44)
o, to cos nowego- ktory PRowiec pokazuje 'zestawienie ilosciowe' adresow, do ktorych wyslal maile klientowi? raporty miesieczne to zgola cos innego...
24.03.2009
22:33:19
dws
(24.03.2009 22:33:19)
święta prawda
24.03.2009
14:46:41
PP
(24.03.2009 14:46:41)
do - redaktur:D Zgadzam się, że obie strony niekoniecznie dobrze współpracują. Mam tylko doświadczenia gdzie pracujemy indywidualnie pod wymagania dziennikarza, a na końcu tej drogi jest rozczarowanie bylejakością tej pracy. Myśle, że z czasem trzeba bedzie pomijac dziennikarzy docierając do ludzi za pomocą innych metod, głównie internetowych. Wtedy komunikacja się odpowiednio skrystalizuje, a dziennikarze niekoniecznie bedą tymi pierwszymi do komunikacji i będa musieli czekać na swoją kolej, bo najpierw bedzie sieć, potem blog, mailing,strona firmowa, portale, grupy dyskusyjne a dopiero potem media jako uzupełnienie komunikacji.
24.03.2009
14:25:36
redaktur:D
(24.03.2009 14:25:36)
błędy merytoryczne to jest zupełnie inny temat. Media czasem piszą bzdury, i to nie dotyczy tylko informacji przesyłanych przez działy PR, ale czasem i nawet przekręconych nazwisk ważnych polityków.
24.03.2009
12:37:01
redaktur:D
(24.03.2009 12:37:01)
Tekst jest o tym, co złęgo robią pr-owcy. I nie ma się o co obrażac, tylko nie popełniać takich błędów. Można napisać samemu co się nie podoba w pracy redakcji. Taka dyskusja byłaby świetna dla wzajemnej współpracy. Nikt tu nie atakuje jednostronnie pr-owców, ale wskazuje na konkretne rzeczy wymagające poprawy. Tyudzień temu na proto był artykuł o dużych badaniach nt. jak dziennikarze oceniają prace pr-owców. Tam były podobne wnioski, tutaj one są zawężone i rozwinięte do jednego zagadnienia.
24.03.2009
12:18:39
PP
(24.03.2009 12:18:39)
Z masową wysyłką stop i trzeba się z tym zgodzić, ale odbijając piłeczkę, przekażę historie innej treści. Otóż, kontaktuję się z dziennikarzami indywidualnie dobierając informacje od firmy adekwatnie do profilu medium, do tematyki która interesje się dziennikarz. Słucham, rozmawiam, zapisuje, pytam co jeszcze. Dwa dni pracuje i zbieram informacje indywidualne dla dziennikarza. Owszem dziennikarz jest zachwycony, ale cóż z tego skoro w publikacji pojawiają się merytoryczne błędy mylące kwestie techniczne i wskazujące na technologię którą moja firma się nie zajmuje, a zajmuje się konkurencja. Gazeta poważna, działanie według najlepszego przepisu z podobnych artykułów, efekt - beznadziejny. A innym razem jak wysłałem informacje do wszystkich, to jakoś nikt nie pomylił technologii, firmy, merytoryki pracy.
24.03.2009
10:54:05
?
(24.03.2009 10:54:05)
A może pora spojrzeć też na własne grzeszki, a nie tylko jednostronnie atakować PRowców?
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin