O debatowaniu słów kolejnych parę...

dodano: 
25.08.2011
komentarzy: 
0

Mamy kolejna kampanię wyborczą i kolejną dyskusję na temat debat polityków. Jako, że wiele już na ten temat napisałem w swoich felietonach na stronach PPoto.pl („O debatach i debatowaniu słów parę”, „To była debata przez duże D”), dziś chciałbym zwrócić uwagę Szanownych Czytelników moich tekstów, na jeden z „drobiazgów” z tym związanych.

W trakcie kampanii parlamentarnej w 2007 roku doszło do trzech „wielkich” debat telewizyjnych, w których udział wzięli liderzy najważniejszych wówczas ugrupowań: Jarosław Kaczyński (PiS), Aleksander Kwaśniewski (LiD) oraz Donald Tusk (PO). Ciekawa jest historia tej pierwszej.

23 września 2007 roku, na konwencji LiD w Kielcach były prezydent A. Kwaśniewski wezwał ówczesnego premiera J. Kaczyńskiego do podjęcia debaty na temat Polski.

„Kiedyś wyzywało się na pojedynek na szable czy na pistolety. Dzisiaj wyzywa się do telewizji. Przyjmuję to wyzwanie” – odpowiedział premier. „To będzie, odwołując się do języka bokserskiego, walka stulecia” – powiedział „Gazecie Wyborczej” (24.09.07 r.) rzecznik PiS Adam Bielan. Dodał, że po raz pierwszy zmierzą się politycy, którzy od kilkunastu lat mają największy wpływ na Polskę. Starcie III z IV RP. „Premier nie mógł odmówić”.

Jak się później okazało, to „spontaniczne” wyzwanie i „podjęcie rękawicy” były jednak starannie zaplanowaną akcją, w której obaj politycy odegrali tylko role wyznaczone im przez ich kampanijnych doradców.

Jak ustaliła „GW”, debatę wymyślił SLD-owski polityk i analityk Lech Nikolski. „Pomysł był dobry, więc po drodze namnożyło się ojców. Poszliśmy z nim do PiS, spodobał im się” – mówił „Gazecie” wpływowy polityk SLD.

Jak z kolei ustalił portal Wprost.pl (24.09.07 r.), sztabowcy PiS i LiD już od miesiąca prowadzili rozmowy w sprawie debaty swoich liderów. Dzięki temu A. Kwaśniewski doskonale wiedział, że J. Kaczyński przyjmie zaproszenie do pierwszego wyborczego starcia. Z informacji wynikało, że całą akcję szczegółowo zaplanowali spin doktorzy obu partii: Adam Bielan (PiS) i Andrzej Szejna (LiD).

„To prawda. Od miesiąca jestem w kontakcie z Bielanem. Kilka razy się spotykaliśmy w Parlamencie Europejskim, żeby sprawę tej debaty omówić. Dzięki temu Kwaśniewski wiedział, że Kaczyński przyjmie jego wezwanie” – potwierdzał ustalenia Wprost.pl A. Szejna.

Plan polityczny tego pojedynku ze strony PiS zakładał zmarginalizowanie D. Tuska i Platformy, poprzez przekonanie wyborców, że prawdziwy spór polityczny toczy się między PiS i LiD, a lider PO jest jedynie „pomocnikiem Kwaśniewskiego”, jak ujmował to wówczas J. Kaczyński.

Dla LiD była to również okazja do zaistnienia na scenie politycznej, jako znaczącej siły – a tym samym poprawienia swoich notowań. W tym czasie Lewica była bowiem dopiero trzecią partią polskiej sceny politycznej, z kilkunastoprocentowym poparciem.

„Dzięki temu, że między nimi jest tak duża polaryzacja, ta debata opłaci się i jednemu, i drugiemu. Jedyną osobą, która na tym straci, jest Tusk” – twierdził we „Wprost” jeden ze sztabowców PiS. „Obu stronom zależy na osłabieniu Platformy. To ona ma być główną ofiarą debaty” – mówi „GW” (28.09.07 r.) polityk SLD. Sztabowcy PiS najprawdopodobniej uznali, że „cel”, jakim jest marginalizacja partii D. Tuska, uświęca „środek”, jakim było ewentualne wzmocnienie lewicy.

Politycy spotkali się w studiu telewizyjnym 1 października 2007 roku.

Ten case poddaję pod rozwagę, szczególnie tym, którzy ostatnio – moim zdaniem – trochę zbyt mocno ekscytują się „zaproszeniem” Jarosława Kaczyńskiego do debaty przez Donalda Tuska, jak i „zaproszeniem” ministrów obecnego rządu do siedziby PiS.

Przypomnę też, że już od lat w tych debatach najmniej chodzi o merytoryczną dyskusję…

komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin