Naciśnij przycisk odtwarzania, aby odsłuchać tę zawartość
1x
Szybkość odtwarzania- 0.5
- 0.6
- 0.7
- 0.8
- 0.9
- 1
- 1.1
- 1.2
- 1.3
- 1.5
- 2
PR: Tarcza – na polskiej prowincji. dziennikarze relacjonujący i komentujący w telewizyjnych programach informacyjnych przebieg uroczystości podpisania umowy o instalacji „tarczy rakietowej” w polsce nie radzili sobie ani z oceną merytoryczną tego wydarzenia, ani z podsumowaniem małostkowych zachowań polskich polityków. jedynym wyjątkiem był komentarz red. jacka pałasińskiego na antenie tvn 24 – pryncypialny, zawierający ostre i celne sformułowania, świadomie emocjonalny. to zadziwiające, że uzasadniona reprymenda komentatora, adresowana do naszych czołowych polityków, nie stała się jednym z głównych doniesień tej stacji – tvn miał się czym pochwalić. powinnością komentatora politycznego jest nie tylko recenzowanie „decydentów”, do jego zadań należą również: kształtowanie ich zachowania i postaw. niestety, redakcja wybrała relacje osób, które mają kłopot nie tylko z każdym „tematem”, ale i z polszczyzną. z dzisiejszej perspektywy złudzeniem musi wydawać się trwająca chwilę spójność polskich deklaracji po eskalacji rosyjskiej agresji w gruzji. ewidentny sukces zainicjowanej przez polskę reakcji, uwieńczonej wizytą szefów pięciu państw w tbilisi, zaczął być szybko rozmieniany na drobne w polskim sosie politycznym. niestety, największej destrukcji dopuścił się sam prezydent lech kaczyński swoimi małostkowymi zachowaniami. deklaracje premiera donalda tuska – niewątpliwie dużo sprawniej wypowiedziane – wzmacniały obraz konfliktu w obozie władzy i jeszcze raz pokazały prowincjonalny poziom polityki uprawianej w polsce. prezydent kaczyński, jak się wydaje, nie musi się obawiać o to, czy jest znane jego ogromne zaangażowanie w doprowadzenie do porozumienia polsko-amerykańskiego w sprawie „tarczy”. to, jak nazywają niektórzy, bezwarunkowe poparcie, oparte było przecież na racjach niebudzących wątpliwości: obecność instalacji amerykańskiej w polsce jest dla usa dodatkową obligacją. tarcza może pogorszyć relacje z moskwą, która chciałaby widzieć polskę bez bliskiego sojuszu z waszyngtonem – przemawia za tym jednak doświadczenie historyczne (to odwołanie jest traktowane przez część komentatorów, jako świadectwo kompleksu). amerykanie są najbardziej wiarygodnym na świecie sojusznikiem – nie zawsze wiernym, ale częściej niż inni nasi partnerzy: francja, wielka brytania…. ale racje premiera są też bezsporne: amerykanom zależy na sfinalizowaniu umowy, wzmacnia ona nasze relacje, ale bezpośrednio nie chroni polski przed zagrożeniami… powinniśmy oczekiwać więcej. i dostajemy w ramach tego porozumienia więcej – być może trochę, ale to trochę ma ogromne znaczenie. zresztą, jeśli chodzi o zagrożenia: ta broń, która ma być zainstalowana w polsce, ma służyć niszczeniu rakiet agresorów. komu może się to nie podobać? na to pytanie najwyraźniej nie chce odpowiedzieć wojciech olejniczak i jego polityczni koledzy. ale przecież – mimo woli – odpowiadają na to pytanie najostrzej jak można i pokazują swoje miejsce w internacjonalistycznym szeregu. głupstwo i nieuczciwość jest dla lecha kaczyńskiego oraz innych czołowych polityków w polsce odpowiednikiem public relations. chciałbym was prosić panowie – panie prezydencie, panie premierze…, żebyście nie starali się być moimi kolegami po fachu. jeśli wasze dzisiejsze (20.08.2008 r. – red. proto) zachowania doradzili wam spin doktorzy (premierowi względnie delikatne próby deprecjonowania prezydenta, prezydentowi spóźnienie na uroczystość, „meldunki” obu panów etc.), zastanówcie się: po pierwsze, nad tym, jaka jest wasza rola w państwie, po drugie, czy warto zatrudniać „podpowiadaczy”, których uważacie za specjalistów pr. i wreszcie: trudno mi jest uwierzyć w maestrię dyplomatyczną min. fotygi, trudno pogodzić mi się z ocenami min. sikorskiego ze strony pałacu prezydenckiego, ale przede wszystkim nie potrafię zrozumieć demonstracyjnego uznania dla min. waszczykowskiego ze strony prezydenta – min. waszczykowski swoim wywiadem dla newsweeka postawił pod największym znakiem zapytania „powagę” polskiego partnera w rozmowach z amerykanami i przekreślił swoje wcześniejsze zasługi. z punktu widzenia pr:. – nie jest zasługą sceny politycznej w polsce wzrost poparcia dla umowy zawartej dzisiaj, – umowa ta nie jest postrzegana jako wspólny sukces dwóch ośrodków władzy – (niestety konkurujących na bardzo złym poziomie), którym jest ponad wszelką wątpliwość… – nie wykorzystano definicji zagrożenia, które „dokumentują” najwyraźniej wypowiedzi polityków sld – niezrozumiałe jest lekceważenie samorządów w rejonie, gdzie ma być zlokalizowana „tarcza”, – a zwłaszcza problemem są – proszę wybaczyć – te nieodpowiedzialne zachowania, o których tak kulturalnie i trafnie potrafił powiedzieć jacek pałasiński. piotr bielawski.
Dziennikarze relacjonujący i komentujący w telewizyjnych programach informacyjnych przebieg uroczystości podpisania umowy o instalacji „tarczy rakietowej” w Polsce nie radzili sobie ani z oceną merytoryczną tego wydarzenia, ani z podsumowaniem małostkowych zachowań polskich polityków. Jedynym wyjątkiem był komentarz red. Jacka Pałasińskiego na antenie TVN 24 – pryncypialny, zawierający ostre i celne sformułowania, świadomie emocjonalny.
To zadziwiające, że uzasadniona reprymenda komentatora, adresowana do naszych czołowych polityków, nie stała się jednym z głównych doniesień tej stacji – TVN miał się czym pochwalić. Powinnością komentatora politycznego jest nie tylko recenzowanie „decydentów”, do jego zadań należą również: kształtowanie ich zachowania i postaw. Niestety, redakcja wybrała relacje osób, które mają kłopot nie tylko z każdym „tematem”, ale i z polszczyzną.
Z dzisiejszej perspektywy złudzeniem musi wydawać się trwająca chwilę spójność polskich deklaracji po eskalacji rosyjskiej agresji w Gruzji. Ewidentny sukces zainicjowanej przez Polskę reakcji, uwieńczonej wizytą szefów pięciu państw w Tbilisi, zaczął być szybko rozmieniany na drobne w polskim sosie politycznym. Niestety, największej destrukcji dopuścił się sam Prezydent Lech Kaczyński swoimi małostkowymi zachowaniami. Deklaracje Premiera Donalda Tuska – niewątpliwie dużo sprawniej wypowiedziane – wzmacniały obraz konfliktu w obozie władzy i jeszcze raz pokazały prowincjonalny poziom polityki uprawianej w Polsce.
Prezydent Kaczyński, jak się wydaje, nie musi się obawiać o to, czy jest znane jego ogromne zaangażowanie w doprowadzenie do porozumienia polsko-amerykańskiego w sprawie „tarczy”. To, jak nazywają niektórzy, bezwarunkowe poparcie, oparte było przecież na racjach niebudzących wątpliwości: obecność instalacji amerykańskiej w Polsce jest dla USA dodatkową obligacją. Tarcza może pogorszyć relacje z Moskwą, która chciałaby widzieć Polskę bez bliskiego sojuszu z Waszyngtonem – przemawia za tym jednak doświadczenie historyczne (to odwołanie jest traktowane przez część komentatorów, jako świadectwo kompleksu). Amerykanie są najbardziej wiarygodnym na świecie sojusznikiem – nie zawsze wiernym, ale częściej niż inni nasi partnerzy: Francja, Wielka Brytania…
Ale racje premiera są też bezsporne: Amerykanom zależy na sfinalizowaniu umowy, wzmacnia ona nasze relacje, ale bezpośrednio nie chroni Polski przed zagrożeniami… powinniśmy oczekiwać więcej. I dostajemy w ramach tego porozumienia więcej – być może trochę, ale to trochę ma ogromne znaczenie.
Zresztą, jeśli chodzi o zagrożenia: ta broń, która ma być zainstalowana w Polsce, ma służyć niszczeniu rakiet agresorów. Komu może się to nie podobać? Na to pytanie najwyraźniej nie chce odpowiedzieć Wojciech Olejniczak i jego polityczni koledzy. Ale przecież – mimo woli – odpowiadają na to pytanie najostrzej jak można i pokazują swoje miejsce w internacjonalistycznym szeregu.
Głupstwo i nieuczciwość jest dla Lecha Kaczyńskiego oraz innych czołowych polityków w Polsce odpowiednikiem public relations. Chciałbym Was prosić Panowie – Panie Prezydencie, Panie Premierze…, żebyście nie starali się być moimi kolegami po fachu. Jeśli Wasze dzisiejsze (20.08.2008 r. – red. PRoto) zachowania doradzili Wam spin doktorzy (premierowi względnie delikatne próby deprecjonowania prezydenta, prezydentowi spóźnienie na uroczystość, „meldunki” obu panów etc.), zastanówcie się: po pierwsze, nad tym, jaka jest Wasza rola w państwie, po drugie, czy warto zatrudniać „podpowiadaczy”, których uważacie za specjalistów PR.
I wreszcie: Trudno mi jest uwierzyć w maestrię dyplomatyczną min. Fotygi, trudno pogodzić mi się z ocenami min. Sikorskiego ze strony Pałacu Prezydenckiego, ale przede wszystkim nie potrafię zrozumieć demonstracyjnego uznania dla min. Waszczykowskiego ze strony Prezydenta – min. Waszczykowski swoim wywiadem dla Newsweeka postawił pod największym znakiem zapytania „powagę” polskiego partnera w rozmowach z Amerykanami i przekreślił swoje wcześniejsze zasługi.
Z punktu widzenia PR:
– nie jest zasługą sceny politycznej w Polsce wzrost poparcia dla umowy zawartej dzisiaj,
– umowa ta nie jest postrzegana jako wspólny sukces dwóch ośrodków władzy – (niestety konkurujących na bardzo złym poziomie), którym jest ponad wszelką wątpliwość…
– nie wykorzystano definicji zagrożenia, które „dokumentują” najwyraźniej wypowiedzi polityków SLD
– niezrozumiałe jest lekceważenie samorządów w rejonie, gdzie ma być zlokalizowana „tarcza”,
– a zwłaszcza problemem są – proszę wybaczyć – te nieodpowiedzialne zachowania, o których tak kulturalnie i trafnie potrafił powiedzieć Jacek Pałasiński.
Piotr Bielawski