Wizerunek eksperta od wizerunku

dodano: 
29.09.2014
komentarzy: 
0

Jak napisał jeden z publicystów komentujący „wycenę” usług, jakie miał świadczyć dla PKN ORLEN były już „minister propagandy” rządu Donalda Tuska i były już wiceprezes tej spółki – „dla każdej firmy dobry ekspert od wizerunku jest bezcenny”. I z tym nie można się nie zgodzić. Można jednak postawić pytanie: czy p. Igor Ostachowicz wart byłby owych 2 mln złotych rocznej pensji? Tu mam wątpliwości.

Po roku 2007, kiedy to Ostachowicz znalazł się w najściślejszym otoczeniu premiera, stał się postacią niemal mityczną, a to za sprawą mediów i opozycji. Jako że nie wypowiadał się publicznie, nie udzielał wywiadów i unikał kamer, szukające o nim informacji media skazane były na te z „drugiej ręki”. Pochodziły one najczęściej od opozycji, która robiła z niego wręcz guru marketingu politycznego, szamana ds. wizerunku przypisując mu długą listę kluczowych decyzji podjętych przez premiera (w politycznych kuluarach miało się o nim mówić „wicepremier”). Trzeba jednak pamiętać, że „rewelacje” te sprzedawano dziennikarzom nie po to, aby chwalić Ostachowicza, ale raczej dyskredytować działania Tuska. I tak oto w ciągu kilku lat szef Centrum Informacyjnego Rządu wyrósł na szarą eminencję rządu PO, mistrza politycznego picu, bez którego premier nie potrafił lub nie mógł się obejść („Donald mawia, że wszyscy wokół niego zajmują się własnymi sprawami, a tylko Igor tak naprawdę dba o niego” / „Ostachowicz ma na niego niebywały wpływ. Tusk po prostu automatycznie uznaje jego pomysły za swoje” – pisały gazety).

Jednak ocena „rządowego PR-u” sterowanego przez pana ministra wypada blado, szczególnie w ostatnich latach rządów D. Tuska. Ostachowicz (jeżeli wierzyć w jego przemożny wpływ na premiera) radził sobie słabo, gdy na Platformę i rząd przyszły cięższe czasy, gdy fala entuzjazmu i poparcia społecznego zaczęła opadać. Niewątpliwie momentem przełomowym była totalna klęska wizerunkowa poniesiona przez rząd na początku 2012 roku, związana z ratyfikacją przez nasz kraj umowy ACTA. Dalej było już tylko gorzej, czego zwieńczeniem były sierpniowe notowania (najniższe w historii) poparcia premiera i jego gabinetu. Już to daje podstawy do umiarkowania w ocenie jego umiejętności.

Niestety sam „event” z jego nominacją na fortel wiceprezesa Orlenu, moim zdaniem, wystawia mu – jako „ekspertowi od wizerunku” – ocenę wręcz negatywną.

Po siedmiu latach urzędowania, „minister ds. propagandy”, „inteligentny i kompetentny człowiek” – jak mówił o nim poseł Niesiołowski, nie przewidział reakcji, jaka nastąpi po ogłoszeniu, że: „Minister Skarbu Państwa, chcąc wykorzystać wieloletnie doświadczenie i unikalne kompetencje Igora Ostachowicza…”, zatrudnia go w zarządzie państwowej spółki. I że, „wprowadzenie nowej kompetencji do zarządu spółki (pozyskiwanie funduszy europejskich) jest zgodne ze strategią Ministerstwa Skarbu Państwa w zakresie budowania wartości spółek w oparciu o inteligentny rozwój oraz ekspansję na rynki zagraniczne” – jak napisał w swoim komunikacie koncern, nie postawi pytania: czy ten stołek nie został stworzony specjalnie dla niego w nagrodę „za wierną służbę”?

Dziś jest już po wszystkim: „26 września 2014 roku Pan Igor Ostachowicz, Członek Zarządu PKN ORLEN SA złożył oświadczenie o rezygnacji z pełnienia funkcji, podając jako powód troskę o interes spółki w związku z kontrowersjami jakie wywołała ta nominacja” – ale „smród pozostał”. Ucierpiał nie tylko wizerunek koncernu, ale i Platformy Obywatelskiej i nowego rządu. Najwięcej stracił chyba jednak sam Ostachowicz, rujnując swój wizerunek „dobrego eksperta od wizerunku”. Z pewnością były minister wróci do biznesu, bo wiele firm będzie chciało wykorzystać jego „unikalne kompetencje”, czyli znajomości w świecie polityki, ale mogę przypuszczać, że „wycena” jego umiejętności będzie już z pewnością zdecydowanie niższa.

komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin