sobota, 27 lipca, 2024
Strona głównaPublikacjeWłaścicielka firmy Adrian: Wybierając taki temat kampanii, zdawałam sobie sprawę, jakie emocje...

Właścicielka firmy Adrian: Wybierając taki temat kampanii, zdawałam sobie sprawę, jakie emocje będą jej towarzyszyły

PRoto.pl: Jak opisałaby Pani swoją klientkę?

Małgorzata Rosołowska-Pomorska, właścicielka firmy Adrian: Moje klientki to osoby pomiędzy 25 a 45 rokiem życia, chociaż nie do końca tak jest. Mamy również w swojej ofercie kolekcje dla młodzieży. Dbamy o ten segment rynku, gdyż jest szczególnie wrażliwy na modę. Generalnie jednak, naszym targetem jest ten przedział, o którym wspomniałam wcześniej. Ale nie o trendach chciałabym powiedzieć, lecz o kobietach, które są dla mnie inspiracją, kopalnią wiedzy i pomysłów. Ich osobowość, często niedoskonałe kształty, nałogi, z którymi walczą, lub – tak, jak Pani Monika Kuszyńska – uległy wypadkowi, są podpowiedzią tematów, które poruszam w swoich akcjach. Nie ma na świecie ideałów. Nie ma ludzi, których los nie dotknął. Dlatego warto i należy o pewnych rzeczach mówić głośno. I dlatego to robię.

PRoto.pl: „Adrian kocha wszystkie kobiety”. W jaki sposób najnowsza reklama wpisuje się w to hasło?

M.R.P.: Śmierć jest wpisana w nasze życie, ale również i miłość. I taki jest przekaz naszych billboardów. Osoba, która znajduje się na zdjęciu, przekazuje emocje, smutek związany z odejściem kogoś bliskiego, kochanego. Chciałam zwrócić uwagę na fakt, że często jesteśmy dla siebie niemili, nietolerancyjni i przychodzi taki moment, że na wszystko jest za późno. Uzmysławiamy sobie wówczas, że nie będzie już okazji, by powiedzieć słowo przepraszam czy dziękuję, odwiedzić i porozmawiać, że zabrakło nam czasu na wizytę u kogoś, kto tak długo na nią czekał.

PRoto.pl: Temat śmierci jest poważny, a reklama może być odbierana jako wyzywająca. Jak wytłumaczy Pani to połączenie?

M.R.P.: Uważam, że nie ma w tej reklamie niczego wyzywającego. Nie ma tam absolutnie żadnego wulgaryzmu, erotyzmu. Wszystko jest bardzo głęboko przemyślane i wyważone.  Nie mam 20 lat. Jestem dojrzałą kobietą i sama kilka miesięcy temu pochowałam moją mamę. Śmierć przestała mi być obca i zmusiła do refleksji. Wybierając taki temat do kampanii, zdawałam sobie więc sprawę, jakie myśli, jakie emocje będą tym billboardom towarzyszyły. Na pewno będą tacy, którzy dopatrzą się w tej reklamie czegoś niewłaściwego, ale to jest garstka osób, która na wiele ważnych i trudnych tematów patrzy bardzo płytko.

PRoto.pl: Do Wszystkich Świętych pozostał jeszcze miesiąc. Czy nie pospieszyła się Pani z kampanią?

M.R.P.: Nie, absolutnie nie. Nasze reklamy, billboardy pojawiają się dwa razy w roku. Od zawsze jest to kwiecień i październik. Zatem nie ma mowy o łączeniu kampanii z Dniem Zmarłych. Miejsca na nośniki wybiera się praktycznie pół roku, niejednokrotnie rok wcześniej, w związku z tym nawet by mi do głowy nie przyszło, żeby to powiązać z 1 listopada. Natomiast pomysły na billboardy rodzą się pod wpływem chwili, pewnych emocji, dlatego mają różną tematykę, jeżeli chodzi o ich przekaz. Tej jesieni jest smutny, ale za to bardzo refleksyjny.  

PRoto.pl: Wiele osób jest zniesmaczonych i swoje emocje wyraża w internecie. Mimo że nie stanowią one targetu Pani firmy, co sądzi Pani o tych reakcjach?

M.R.P.: Myślę, że zwyczajnie nie wczytały się w treść tego billboardu. To są często osoby bardzo młode, dla których kwestia śmierci jest jeszcze takim elementem abstrakcyjnym. Często ze śmiercią, szczególnie osób bliskich, nie miały do czynienia. Życzę im, aby ci, których kochają, byli jak najdłużej wśród nich. Trudno mi dlatego z takimi osobami polemizować. Stąd może taki odbiór, jakby wprost. Mam nadzieję, że kiedyś zmienią zdanie.    

PRoto.pl: Czy nie przekłada się to na sprzedaż?

M.R.P.: Nie, mamy ugruntowaną pozycję na rynku. Klientki znają bardzo dobrą jakość i chętnie kupują nasze produkty. Kampanie maja służyć jedynie ugruntowywaniu pozycji na rynku. Nawet Coca-Cola, mimo że zna ją cały świat, przypomina czasami o sobie. My wybraliśmy trudną drogę kampanii społecznych. Ale, jak wspomniałam wcześniej, trzeba mówić o problemach i nie należy się tego bać. Ta kampania jest kontynuacją tych wszystkich, które były do tej pory. W związku z tym nie można nam zarzucić, że jest to reklama znikąd. Cieszę się, że pojawiła się dyskusja. Dobrze, że są różne zdania na ten temat. Zdaję sobie sprawę, że w tym przypadku jest sporo ocen negatywnych. Ale te opinie też należy uszanować.

PRoto.pl: Czy w firmie „Adrian” jest osoba odpowiedzialna za PR marki?

M.R.P.: Nie mamy u nas działu, który stricte zajmuje się PR. To są moje koncepcje, które konsultuję z osobami firmy. Radzę się również moich przyjaciół, znajomych, by nie popełnić błędu. To jest ważne, gdyż kampanie wywołują wiele emocji i z nimi musimy się zmierzyć. Ostateczne decyzje należą do mnie, ale wsłuchuję się w wypowiedzi innych.

PRoto.pl: No właśnie, sama Pani projektuje reklamy i kampanie. Czy dlatego, że nie ma Pani zaufania do marketingowców?

M.R.P.: Nie, to nie ma nic wspólnego. Odbieram to zupełnie inaczej. Jeżeli te kampanie spotykają się z takim odzewem społecznym, to znaczy, że spełniają swoje role. Jeżeli są bardzo dobrze oceniane przez socjologów, przez znawców reklamy, to dlaczego mam korzystać z usług PR-owców, firm zajmujących się marketingiem. To, co robimy, jest bardzo dobre i – co najważniejsze – zauważalne. Dzisiaj żyjemy w czasach, gdy to nie maszyny, budynki, ale marka i tylko marka liczy się na rynku. Ma wartość i przyszłość.

PRoto.pl: Wspomniała Pani o społecznym charakterze kampanii. Czy są one bardziej społeczne czy jednak sprzedażowe?

M.R.P.: Absolutnie społeczne. Wyrosłam z kampanii sprzedażowych, które pokazują produkt i cenę, To się najczęściej praktykuje, natomiast w naszym przypadku jest inaczej. Produkt jest elementem drugo lub trzecioplanowym. Najważniejsze są przesłanie i wydźwięk społeczny.  Stąd tyle kontrowersji.    

PRoto.pl: Czy reakcje odbiorców, w tym klientek są przewidywalne, czy zdarza im się Panią zaskoczyć?

M.R.P.: W przypadku tej reklamy nie było takiej sytuacji, ale jeżeli chodzi o te poprzednie, to byłam zaskoczona przede wszystkim wulgaryzmami, które były kierowane, może nawet nie pod adresem mojej firmy, ale osób, które na tych billboardach się pojawiały. Dla mnie to był szok. To jest nie do przyjęcia, by kobiety, które często podawały nazwiska i wiek, takim słownictwem się posługiwały. Na szczęście zdarza się to sporadycznie. Mam nadzieję, że takie osoby nie kupują naszych produktów, bo byłoby to ujma dla naszej firmy.

PRoto.pl: Jakie ma Pani pomysły na kolejne kampanie?

M.R.P.: Mam pomysł i myślę, że również będzie szokujący. Nie mogę go zdradzić, bo muszę spróbować drugą stronę przekonać, nie do siebie, bo jeżeli chodzi o moja osobę, to rzadko mi się zdarza, żeby mi ktoś czegoś odmówił, ale do mojego pomysłu.

 

Rozmawiała Anna Kozińska

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj